Powstaje...
Rozedrgane mięśnie
Jak moje uczucia,
Myśli jak w celi więźniowie,
W kajdanki do zakucia.
Boli mnie serce,
Choć jest całkiem zdrowe,
Lecz jak zużyte widelce.
Czy ktoś da mi nowe?
Me oczy widziały za dużo,
A uszy za dużo słyszały.
Zadręczani silniejszym służą,
Słabszyś boś niby mały?
Już w oddali słychać strzały.
Ach nie! To tylko słowa...
Ostre i celne by trafiać miały,
Najlepiej punktowane: serce lub głowa.
Me nogi zbyt wiele przeszły,
Zbyt wiele ciężarów podniosły.
Gdy wszyscy bliscy odeszli,
Emocje mnie już poniosły.
Me dłonie wyciągane na pomoc,
Słabe, chudziutkie, zmęczone,
Teraz strupki widnieją na kostkach,
Przez mocne ciosy stworzone .
Powstaję powoli do góry,
Choć nikt nie podał mi ręki.
Wrogowie jak głodne kury,
Wyjadają wciąż ziarna udręki.
Nie patrzę już w tył,
Bo to już było,
Wspomnień uczulający pył,
Morze łez dawno zmyło.
~~~~
Dziękuję wszystkim czytającym ❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro