Jesteś złodziejem.
To nie miał być wiersz
Prozą miało się zwać
Listem, ale nie umiem pisać zdań.
Powinienem
Zrobić z tego zaświadczenie
Przyznanie się do winy, bo zgrzeszyłem
Złamałem nasze przykazanie.
Powinienem
Poprosić o łagodny wyrok
Za rzeczy, których nie powinienem znać
I kiedykolwiek pragnąć
Nawet w snach
Tych na jawie i opowiadać ich zmarom
Siedzącym w najczarniejszych
Kątach mojego pokoju.
Zamiast tego jednak powstaje oskarżenie
Bo dokonano kradzieży
Czegoś, może niewiele wartego
Ale mojego, bez czego nie mogę żyć.
Kochanie, jesteś złodziejem
I nie zdajesz sobie z tego sprawy.
Dodatkowo też zdrajcą
I bólem, za który
Możesz być sądzona tylko moralnie.
Przepraszam.
Ten donos może być błędny
Bo cię podpuściłem, dałem ci to na tacy.
Ty to po prostu sobie wzięłaś.
Zawinęłaś gdzieś, wplątało ci się we włosy.
To już nie ma znaczenia.
Proszę, po prostu mi to oddaj
Jak najprędzej, i nie twórz powodów
Abyś znowu to dostała, bo ulegnę.
Ja po prostu nie chcę kolejny raz sprawić, aby zależało mi za bardzo.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro