*Kwiat siódmy*
Spoglądam zmęczonym wzrokiem na kwiatek w doniczce stojący na parapecie który dzisiaj rano przyniosła Rozalia aby umilić mi jakoś czas spędzony w pokoju po postrzale. zamykam moje już jedyne oko wzdychając.- Odpocznij Carl jeszcze dużo czasu minie zanim wrócisz do zdrowia.- Słyszę głos ukochanej i kiwam delikatnie głową, czuje jak poprawia bandaż owinięty dookoła mojej głowy.- Co to za kwiatek?- Pytam nie mogąc przypomnieć sobie jego nazwy.- Lawenda... oznaka prawdziwej miłości.- Odpowiada zaraz po tym łącząc nasze usta w pocałunku.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro