Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

✿~𝓡𝓸𝔃𝓭𝔃𝓲𝓪ł 𝓼𝔃𝓸́𝓼𝓽𝔂~✿

  NAJLEPSZEGO ROKU NOWEGO, KOCHANI!❤️❤️





  Danny był w rozsypce.

  Patrzył jak jego przyjaciółka śpi na poduszce. Rozsypane na niej włosy sprawiały, że chłopak miał ochotę ich dotknąć.

  A jej pełne malinowe usta - pocałować.

  Nie do końca wiedział, co się z nim dzieje.

  Nagła chęć zaśnięcia nastąpiła dość szybko więc położył się obok Aurory, i się w nią wtulił, tak jak robili to zawsze na nocowaniach.

  Czując zapach jej wiśnowych perfum poczuł komfort.

  I z tym błogim uczuciem oddał się w ręce Morfeusza.

༺ ~ ❀ ~ ༻

  - Danny! - syknęła Aurora brutalnie wyrywając bruneta ze snu. - Danny!

  - Co? - zapytał zaspanym głosem.

  - Jest dwunasta, więc za dwie godziny muszę być na lotnisku. William tym razem zabukował mi samolot na czternastą.

  - Daj mi spać...

  - O nie! Dan, ja muszę zaraz wychodzić! A ty... - cmokęła z irytacją - ...suń swój kosmaty zad i idź jeść owsiankę!

  - Zrobiłaś owsiankę?

  - Tak, pistacjową z malinami. Mój nowy przepis.

  - Wychodzisz?

  - Tak, Dan, wychodzę.

  Ruszyła w stronę drzwi.

  - Em, Auroro...?

  - Tak...? - odwróciła się.

  Przez moment miał taką ochotę ją pocałować, że za jedną sekundę pocałunku byłby w stanie się powiesić.

  Miał ochotę sprawdzić czy jej usta smakują jak maliny co sugeruje ich kolor.

  Chciał wiedzieć jak to jest pocałować jego najlepszą przyjaciółkę, Aurorę Davners, przyszłą gwiazdę boksu.

  I chciał wypróbować związek. Z Aurorą.

  Miał już parę dziewczyn, i Aurora wiedziała jakie mu się podobają.

  Nie wpasowywała się w jego zwykłe standardy.

  Danny od lat chodził z blondynkami, najlepiej z niebieskimi oczami. Wolał młodsze, ale wyższe.

  Podobały mu się kobiety kiedy byłe ubrane w sukienki. Kiedy nakładały na siebie tonę makijażu.

  A ona...?

  Aurora czyli niska brunetka, starsza od Danny'ego o całe dwa dni z oczami koloru szmaragdu.

  Stała przed nim dziewczyna której największym koszmarem były suknie i sukienki, oraz kobietą której nigdy nie widział w chociażby maskarze, a co dopiero podkładzie.

  A co najważniejsze, że chyba mu się to podobało.

  - Danny, ja naprawdę muszę lecieć! - dodała.

  - Em... Przepraszam... Miłego lotu, kwiatuszku!

  Przytulił ją na pożegnanie.

  - Pa, Dan!

  I wtedy coś w nim pękło.

  Drzwi się zarzasnęły a on został z poczuciem potrzeby pocałunku.

  Pocałunku Aurory.

  Bo właśnie zdał sobie sprawę, że to ona jest dziewczyną dla niego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro