10/12
16 dni później
- Yongi strasznie schudł. Zerwanie z tą kobietą go wykończy. - Tae siorbał głośno truskawkowego szejka.
- Powiedział mi, żebym spierdalał na palmę, kiedy zapytałem co z nim. - Narzekał Kookie, po czym dostał w tył głowy od oburzonego Seokjina.
- Jak ty się wyrażasz, smarku?!
- To jest przemoc w rodzinie! - Kook rozmasował tył głowy i wlepił zaszklone spojrzenie w słomkę popijanego napoju.
- A może ty z nim pogadaj, Hobi. - Wtrącił się Namjoon. - Chyba macie niezły kontakt i pewnie wiesz więcej od nas o tej dziewczynie, w końcu to u ciebie kupował jej kwiaty.
- Nigdy mi się nie zwierzał.
Hoseok nie miał najmniejszego zamiaru rozmawiać z tym barbarzyńcą. Po tym jak zobaczył, że potomkowie Eustachego lądują w miejskim śmietniku, chciał krzyczeć, drapać, rozwalać wszystko, a najbardziej bladą twarz Yoongiego. Nie nazywał go już Aloesem. Min Yoongi to zdrajca i morderca. W jego oczach stracił wszystko.
- Ale możesz dopytać co i jak. Przecież niedługo wpadnie w depresję i ja nie będę z nim przeprowadzał rozmów terapeutycznych. Już Jimina musiałem hospitalizować po zerwaniu z Junni. - Stwierdził Seokjin.
- To była miłość mojego życia!
- A ja?! - Zapytał urażony Kook.
- Ty jesteś ludzką amebą, brzydzę się tobą.
Kolejne kilka minut rozdzielali wykłócających się i kopiących pod stołem chłopców, żeby przez następne znosić ich czułości i przepraszanie.
- Zamówmy giga Pizzę. Tae stawia. - Zaproponował Kook, przestając na chwilę gładzić rude kosmyki włosów Jimina.
- Czemu ja?!
- Bo jesteś najdziwniejszy.
- To jest jakiś argument. - Potwierdził Namjoon.
Głupota Tae i tym razem nie powstrzymała go przed ugięciem się pod fałszywymi zapewnieniami ze strony chłopców o jego męstwie i bohaterstwie. Po piętnastu minutach raczyli się wielką Pizzą, z wszystkimi możliwymi składnikami, oczywiście na koszt Taehyunga.
- To jak? - Zapytał Żonkil.
- Yoongi i ja nigdy nie byliśmy blisko. Nie wiem skąd wam to przyszło do głowy. To nie moja sprawa.
- Przepraszam cię Hoseok, ale nie bądź chujem. - Powiedział Namjoon. - Wszyscy próbowaliśmy i nie dało rady, ty jesteś ostatni. Jeśli chodzi o jego zdrowie, to jest to nasz wspólna sprawa. Chyba nie jesteś złym człowiekiem?
Jak Kaktus śmiał mu to powiedzieć? Kto tu jest złym człowiekiem?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro