Emma i Ethan Barnes (the: Rodzeństwo)
Dwójka nastolatków ze zdziwieniem upuściła swoje torby na ziemię, stojąc przed nowym domem. Za plecami usłyszeli narzekanie swojej mamy, że ktoś to będzie musiał uprać i na pewno nie będzie to ona, przez co spojrzeli po sobie.
Ethan założył obydwie torby na swoje ramiona, a Emma pobiegła do drzwi. Nie zdążyli się nawet odwrócić, a usłyszeli, jak samochód odjeżdża z piskiem opon.
— A matka znowu do pracy... — powiedziała blondynka, gdy byli już w środku.
— Wiesz, jak zależy jej na wzbogaceniu się. No, to ja biorę pokój na górze — dziewiętnastolatek rzucił się biegiem do schodów, a Emma tylko westchnęła.
"To wszystko brzmi jak fabuła jakiejś słabej książki rodem z Wattpada" pomyślała, zamykając drzwi na klucz, kiedy poranne słońce ją oślepiło.
— Nie po to biegłem, byś ty została w tyle! — rozległ się nagle krzyk.
W końcu jednak i siedemnastolatka weszła na górę.
— Typie, tu są dwa pokoje.
I mimo ich zmęczenia kilkugodzinną podróżą do Grandale w niewygodnym, małym samochodzie, musieli wyczyścić całą posiadłość z kurzu.
A przynajmniej próbowali, bo Ethan nagle puścił z telefonu piosenki i zaczął do nich tańczyć, udając, jakby miotłą była jakąś napaloną na niego dziewczyną.
Emma zrobiła coś podobnego. Zaczęła sobie wyobrażać, że jest w jakimś innym świecie i jakiś książę jedzie w jej kierunku, walcząc z potworami, by na koniec prosić ją o jeden taniec.
W końcu skończyli i razem rzucili się na nadmuchany materac.
— Poszedłbym poszukać jakiegoś klubu, ale nie mam siły.
— Jak się nie uczysz, to może znajdź pracę?
Oboje przysnęli na jakieś 15 minut, kiedy rozległ się dzwonek do drzwi. W końcu przyjechały meble i w końcu będą mieli, gdzie spać.
Mary, matka nastolatków, wróciła z pracy dosyć późno, kiedy Emma i Ethan już spali. Z zadowoleniem rozejrzała się po czystej posiadłości, pękając z dumy na myśl o swoim guście w sprawie wystroju. Będzie mogła tu urządzać wystawne kolacje, zapraszać znajomych z pracy, sąsiadów... I słuchać ich pochwał.
Kiedy całe miasto budziło się do życia, Emma siedziała na swoim telefonie, czytając książki randomowych, mało znanych osób. Tego ranka trafiła na opowiadanie o wampirze poszukującym reinkarnacji swojej ukochanej. Przez swoją obsesję na punkcie tej miłości, uwięził główną bohaterkę w swoim zamku.
"W sumie ta willa na końcu ulicy wygląda na coś w guście wattpadowego wampira...".
Blondynka lekko zaśmiała się na swoją myśl. Próbowała wszędzie dopatrzyć się jakichś wątków fantastycznych, o których tyle czytała. Przez to niezbyt była lubiana w poprzedniej szkole.
A właśnie, jutro jej pierwszy dzień w liceum Grandale.
Emma znowu zaczęła odpływać myślami do książek, jakie przeczytała, kiedy poleciała w nią poduszka. Momentalnie odwróciła głowę w stronę otwartych drzwi, gdzie stał Ethan.
— Mam pracę. W kawiarni trzy ulice stąd. W ogóle wiedziałaś, jak bardzo klimatyczny jest ten las przy naszej ulicy? Idealne miejsce na randkę z dodatkiem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro