The: Uzależniony Od Kokosów I Truskawek
Emma zaciągnęła skacowanego Ethana na zakupy, licząc na pomoc w noszeniu toreb. Musieli zapełnić na nowo lodówkę, ale Ethan nie był osobą, której chciałoby się to robić.
Chłopak pchał pełny wózek wśród lodówek, aż dostrzegli Aurela. W rękach, oprócz koszyka, trzymał również swój ulubiony kapelusz, a na na koszulce miał zaczepione okulary przeciwsłoneczne.
— Panie Aurel, dzień dobry! — krzyknęła do niego blondynka, wyciągając go z jakiegoś transu.
— Ah, dzień dobry Emma. Co myślisz o ostatnich obrazkach w szkole? — i zaczęła się dyskusja na temat sztuki. Chociaż lepiej byłoby powiedzieć wykład, bo Emma i Ethan nie mieli żadnego pojęcia na temat stylów i przekazanych przez obrazy emocji. Dziewczyna po prostu stwierdziła, że ładne, a jej brat potwierdził.
— Emma po prostu zdjęcia zrobiła i mi pokazała. Nawet niezłe. Nie w moim stylu, ale są spoko.
W końcu jednak Aurel westchnął zrezygnowany. Wiedział, że nie każdego można przekonać do malarstwa.
Jego uwaga znowu została skierowana na kefiry, jogurty i shake'i w lodówce. Przyjrzał się ponownie cenom i zrezygnowany wrzucił do koszyka shake'a kokosowego i jogurt truskawkowy.
— Słyszałam, że wampiry, zamiast krwi, mogą jeść kokosy.
— Czy ty nie siedzisz za bardzo w fantastycznym świecie? — po krótkiej chwili zapytał białowłosy. Te kilka sekund próbował wykorzystać, by się uspokoić, ale niezbyt mu to wyszło.
— Powtarzam jej to samo. Chociaż tej nocy sam widziałem dziwne rzeczy. Jak odprowadzałem jakąś dziewczynę po imprezie, to zauważyłem, jak cień nietoperza zmienia się w cień człowieka.
Cała trójka była już przy kasach i rozkładali swoje zakupy. Kilkuwieczny mężczyzna już wiedział, że za niedługo zostanie nakryty. Najwyżej im powie i mu nie uwierzą, żaden problem. Znał jednak tę dwójkę, szczególnie Emmę, którą często widział w szkole, na tyle, by wiedzieć, że nie wbiją mu kołka w klatkę piersiową i nie będą straszyć czosnkiem na chlebie.
— Ethan, poczekaj chwilę. Skoczę jeszcze po bagietkę czosnkową — Aurel poczuł zimny pot spływający po jego karku. Jak najszybciej zapłacił i spakował swoje rzeczy. Kontynuował jednak rozmowę z Ethanem, by nie wzbudzać jego podejrzeń.
Gdy i rodzeństwo Barnes już ogarnęło swoje zakupy, Aurel założył swój kapelusz i okulary.
— Chcesz trochę? — przed sklepem Emma wyciągnęła nagle w jego stronę bagietkę, na co gwałtownie się odsunął.
— N-nie, dzięki... Wampirom nie wolno czosnku. Straszna reakcja alergiczna — powiedział w końcu, widząc, że nie mają żadnych świadków rozmowy.
Emmie zaświeciły się oczy i wskazała palcem na swojego brata.
— Mówiłam ci, że jego chata wygląda jak miejscówka wampira!
Z kolei Aurel nie wyczuwał od Emmy żadnego nasilenia tej dziwnej energii, która mu towarzyszy, odkąd się wprowadzili.
— Może to nie ona jest reinkarnacją Loreny? — pomyślał, przyglądając się jej przepychankom z Ethanem.
— Słowa to nie dowód! — Aurel, słysząc to od Ethana, zaśmiał się i podał mu swoją torbę z zakupami. Poszedł do zacienionego miejsca i tam zmienił się w nietoperza. — Zwracam honor. Szacunek w ogóle za truskawki zamiast pomidorów.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro