The: Atak Wilka
Emma stwierdziła, że już nadszedł ten moment, kiedy wilk w jej pokoju musi wrócić do lasu. Otworzyła drzwi i czekała, aż ten wyjdzie.
Lawrence planował sobie jeszcze trochę poobserwować, co ciekawego może zrobić nastolatka. Dlatego stanął przy jej nodze i chodził tylko wtedy, kiedy ona.
— Emma! — obydwoje usłyszeli nagle krzyk jakiegoś chłopaka. Blondynka odwróciła się, i również odkrzyknęła, witając się z kolegą z klasy.
— Tak w ogóle Aiden, chcesz dołączyć do naszego spaceru? Miałam go zostawić w lesie, gdzie go znalazłam, ale się mnie uczepił.
Rudowłosy pokiwał głową, lekko oddychając z ulgą.
— W ogóle muszę Ci powiedzieć, że ten wilk jest genialny! W ogóle mi nie nabrudził w domu, nie licząc momentu, w którym go przynieśliśmy. On się normalnie załatwił do toalety i spuścił wodę!
Lawrence lekko się pochylił. Gdy nikogo nie było w budynku, poruszał się on w swojej ludzkiej formie. Ale gdy miał potrzebę, a Emma była w domu, to nie zostało mu nic innego, jak udawać uzdolnionego psa.
— Może to jakiś wilkołak, czy coś? — Aiden sam miał problemy z uwierzeniem w tą historię.
— Niee... Już prędzej jakiś książę zaklęty przez złą czarownicę w psa. Tylko trochę mu się zarosło i czeka na pocałunek prawdziwej miłości!
Nastrój Aidena gwałtownie spadł, gdy podniósł wzrok i dostrzegł podobnego do siebie mężczyznę w średnim wieku. No tak, szedł naokoło, napotkał Emmę i teraz był jakby w jego drodze powrotnej...
— Barnes, możemy skręcić? Albo zawrócić? Cokolwiek? — zielonooka spojrzała zdziwiona na przyjaciela.
Chwilę później jej uwaga została zwrócona na warczące zwierzę, gotowe w każdej chwili skoczyć.
Emma jako ostatnia zobaczyła mężczyznę, który zbliżał się chwiejnym krokiem w ich stronę.
— Słuchaj gówniarzu. To jest szacunek — wymamrotał niskim głosem i zamachnął się na nastolatka.
Zanim jego pięść dosięgnęła sparaliżowanego ze strachu Aidena, Lawrence skoczył, przewracając obcego mężczyznę. Odkąd tylko wyczuł jego zapach, miał pewne podejrzenia.
— Woah — tylko tyle udało się powiedzieć Emmie, zanim Aiden pociągnął ją za rękę i pobiegli tam, skąd szli. Chwilkę później dogonił ich Lawrence, a mężczyzna za ich plecami próbował jakoś wstać z chodnika, co chwilę tracąc równowagę.
Zatrzymali się za rogiem, a Emma zdyszana oparła ręce na kolanach, próbując złapać oddech.
— Dobry chłopiec — wysapała w końcu, kładąc dłoń na głowie psa.
Zaraz za nią to samo zrobił Aiden, zaczynając po całości pieścić Lawrence'a, co zadziałało na niego uspokajająco.
W sumie to był jedyny powód, dla którego Lawrence pozwolił się tak głaskać przez nastolatka. No i był tak bardzo chwalony, że chciał tego posłuchać dłużej.
— Co powiesz na kawę? Mam niezłe zniżki dzięki Ethanowi. No i jak chcesz, to możemy razem pomyśleć, co z tobą zrobić dalej.
— Podziękuję. Jakoś sobie z tym poradzę, i tak za często w domu nie jestem. Nie waż się nikomu mówić, czego byłaś świadkiem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro