Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

The: Atak Wilka

Emma stwierdziła, że już nadszedł ten moment, kiedy wilk w jej pokoju musi wrócić do lasu. Otworzyła drzwi i czekała, aż ten wyjdzie.

Lawrence planował sobie jeszcze trochę poobserwować, co ciekawego może zrobić nastolatka. Dlatego stanął przy jej nodze i chodził tylko wtedy, kiedy ona.

— Emma! — obydwoje usłyszeli nagle krzyk jakiegoś chłopaka. Blondynka odwróciła się, i również odkrzyknęła, witając się z kolegą z klasy.

— Tak w ogóle Aiden, chcesz dołączyć do naszego spaceru? Miałam go zostawić w lesie, gdzie go znalazłam, ale się mnie uczepił.

Rudowłosy pokiwał głową, lekko oddychając z ulgą.

— W ogóle muszę Ci powiedzieć, że ten wilk jest genialny! W ogóle mi nie nabrudził w domu, nie licząc momentu, w którym go przynieśliśmy. On się normalnie załatwił do toalety i spuścił wodę!

Lawrence lekko się pochylił. Gdy nikogo nie było w budynku, poruszał się on w swojej ludzkiej formie. Ale gdy miał potrzebę, a Emma była w domu, to nie zostało mu nic innego, jak udawać uzdolnionego psa.

— Może to jakiś wilkołak, czy coś? — Aiden sam miał problemy z uwierzeniem w tą historię.

— Niee... Już prędzej jakiś książę zaklęty przez złą czarownicę w psa. Tylko trochę mu się zarosło i czeka na pocałunek prawdziwej miłości!

Nastrój Aidena gwałtownie spadł, gdy podniósł wzrok i dostrzegł podobnego do siebie mężczyznę w średnim wieku. No tak, szedł naokoło, napotkał Emmę i teraz był jakby w jego drodze powrotnej...

— Barnes, możemy skręcić? Albo zawrócić? Cokolwiek? — zielonooka spojrzała zdziwiona na przyjaciela.

Chwilę później jej uwaga została zwrócona na warczące zwierzę, gotowe w każdej chwili skoczyć.

Emma jako ostatnia zobaczyła mężczyznę, który zbliżał się chwiejnym krokiem w ich stronę.

— Słuchaj gówniarzu. To jest szacunek — wymamrotał niskim głosem i zamachnął się na nastolatka.

Zanim jego pięść dosięgnęła sparaliżowanego ze strachu Aidena, Lawrence skoczył, przewracając obcego mężczyznę. Odkąd tylko wyczuł jego zapach, miał pewne podejrzenia.

— Woah — tylko tyle udało się powiedzieć Emmie, zanim Aiden pociągnął ją za rękę i pobiegli tam, skąd szli. Chwilkę później dogonił ich Lawrence, a mężczyzna za ich plecami próbował jakoś wstać z chodnika, co chwilę tracąc równowagę.

Zatrzymali się za rogiem, a Emma zdyszana oparła ręce na kolanach, próbując złapać oddech.

— Dobry chłopiec — wysapała w końcu, kładąc dłoń na głowie psa.

Zaraz za nią to samo zrobił Aiden, zaczynając po całości pieścić Lawrence'a, co zadziałało na niego uspokajająco.

W sumie to był jedyny powód, dla którego Lawrence pozwolił się tak głaskać przez nastolatka. No i był tak bardzo chwalony, że chciał tego posłuchać dłużej.

— Co powiesz na kawę? Mam niezłe zniżki dzięki Ethanowi. No i jak chcesz, to możemy razem pomyśleć, co z tobą zrobić dalej.

— Podziękuję. Jakoś sobie z tym poradzę, i tak za często w domu nie jestem. Nie waż się nikomu mówić, czego byłaś świadkiem. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro