Aiden Kelly (the: Bad Boy)
Budzik niemiłosiernie odciął Emmę od snu dotyczącego dalszych wydarzeń w fanfiction, jakie czytała, zanim zasnęła. W sumie nie narzekała, bo jak na omegaverse, to bohaterowie zaczynali się zachowywać coraz bardziej podejrzanie.
Chętnie bym tu poprzynudzała o jej porannej rutynie, o przeglądaniu się w lustrze, jak zaplatała swoje włosy w dwa warkocze, albo jak założyła na siebie brązowy sweter i czarne jeansy, ponieważ, pomimo września, było dosyć chłodno, ale wiem, że jest to tak bardzo interesujące, jak fakt, że mitochondrium jest organellą zaopatrującą komórkę w energię.
W końcu jednak Emma wyszła z domu, planując być w szkole przed czasem. Po drodze zapatrzona była w telefon, gdzie słuchała audiobooka o demonach, a na ekranie miała mapę, jak dotrzeć do szkoły. Ethan i Mary, zajęci pracą, nie mogli jej zrobić przysługi i odprowadzić, mimo że już lepiej znali topografię miasta.
Przez swoją nieuwagę, zielonooka wpadła na kogoś. Rzuciła szybkie "przepraszam" i już miała odejść, gdy poczuła pociągnięcie za jednego z warkoczy.
— A gdzie taka szara myszka się wybiera? — dosyć irytujący głos przerwał Emmie odpływanie w krainę marzeń. Zmierzyła tylko rudowłosego chłopaka spojrzeniem i się uśmiechnęła.
— Emma Barnes. Szukam drogi do szkoły, chcesz mnie zaprowadzić?
Kelly stał, delikatnie mówiąc, w szoku. Nie spodziewał się, że jego typowe zagranie zadziała tak szybko na nastolatkę.
Pożegnał się z kumplami i, chowając ręce do kieszeni, ruszył przed siebie.
— Też chodzisz tu do liceum?
— W pobliżu nie ma żadnego innego. Jestem w drugiej klasie.
— O, to prawdopodobnie będziemy w tej samej klasie — blondynka kiwnęła głową, a jej słuchawki, zdjęte gdy tylko wdała się w rozmowę, zawirowały, plątając na nowo kabelek.
W końcu dotarli, a rudzielec planował coś powiedzieć o celu, dlaczego pomógł Emmie.
— Dzięki. Jak ty się w ogóle nazywasz?
— Aiden. Słuchaj, to może teraz skoczy— wypowiedź chłopakowi przerwało trąbienie z jakiegoś nowego samochodu. Znowu nieuważni nastolatkowie łazili na ulicy poza przejściem dla pieszych.
— Dzięki Aiden. Następnym razem już trafię. To do następnego! — i Emma odwróciła się, zmierzając do środka budynku, gdzie wstawiła się w gabinecie dyrektora.
"Czyżbym źle odczytał jej intencje?"
Aiden nawet był obecny na wszystkich lekcjach, za co dostał małą pochwałę od nauczycieli, dalej zastanawiając się, w jaki sposób nastolatka siedzącą przed nim zabrzmiała, jakby proponowała seks.
— Może to już kwestia spaczenia społeczeństwa...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro