^6^
Obudził Cię irytujący dżwięk budzika, niezależnie od tego czy usnęłaś z Elizabeth czy nie, dziewczyny nie było w twoim pokoju. Szybko wstałaś i popędziłaś do kuchni zaparzyć herbaty, aby następnie zanieść ją swojej pani. Otworzyłaś drzwi do jej sypialni i tak jak się spodziewałaś, była tam. Podeszłaś do zasłon i odsłoniłaś je, tym samym pozwalając żeby promienie słoneczne wdarły się do środka.
- Panienko Lizzy, czas wstawać - szturchnęłaś ją lekko.
- Oh, już ?- usiadła i przeciągneła się - witaj [T.I] !
-Proszę, twoja ulubiona, za chwile Cię ubiorę i zejdziemy na śniadanie - uśmiechnęłaś się.
- Dziękuje - wzięła od Ciebie filiżankę i zaczęła pić napój.
-Na dzisiaj masz zaplanowane tylko lekcje tańca o jedenastej - powiedziałaś patrząc okno.
- Dobrze - odłożyła niedobitą herbatę - mogę się ubrać sama.
- Nie pozwalam , jestem pani służącą i muszę pomagać najlepiej jak potrafię - podeszłaś do szafy, wybrałaś sukienkę i pokazałaś ją Elizabeth , na co ona skinęła głową z uśmiechem. Zaczęłaś ją ubierać i skończyłaś po jakimś dwóch minutach, dodatkowo uczesałaś jej włosy w kucyki, ponieważ Cię o to prosiła. Razem zeszłyście do jadalni, a gdy podano do stołu skierowałaś się w stronę drzwi, żeby odebrać pocztę. Wśród listów do pana Midford znalazłaś zaproszenie na bal dla Lizzy. Czym prędzej przekazałaś resztę korespondencji lokajowi głowy rodziny i pobiegłaś do swojej pani.
-Mam coś dla Ciebie, to zaproszenie na jakieś uroczyste przyjęcie-wręczyłaś jej kopertę.
-Bal? Uwielbiam bale! Koniecznie musimy tam pójść - zręcznie ją otworzyła i zaczęła ją czytać.
CDN.
................................................................................................................................................................
(243 słowa)
<3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3
Do zobaczenia <3 <3 <3 <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro