^4^
Przeleciałaś wzrokiem po posiadłości i kwiatach, obie rzeczy wyglądały pięknie. Zwłaszcza rośliny....Uwielbiasz róże, a tu było ich naprawdę wiele. Było już ciemno, a w niektórych oknach wesoło tańczyły płomyki świec. Cały budynek był ogromny, a ściany pomalowane na delikatny, szary kolor. Spodobał ci się , ciekawiło cie jak jest środku. Podążyłaś za dziewczyną i weszłaś do dużego korytarza pełnego przepychu....Szczerze złoto-biały korytarz wyglądał niezwykle, ale naprawdę było tu o wiele za dużo błyskotek, chociaż, kto bogatemu zabroni.
Spacer po posiadłości przerwał wam starszy mężczyzna, ubrany w elegancki , biały garnitur z czerwonym krawatem, który bardzo mocno się wyróżniał.
-Elizabeth, kim jest to dziecko? - zapytał lustrując cię wzrokiem.
Ja ci dam dziecko stary pryku!! To że nie jestem zbyt wysoka, nie znaczy że jestem jakimś bachorem, nawet nie wyglądam!!- pomyślałaś
-Tatusiu, to jest [T.I], będzie moją nową przyjaciółką i służącą ! - niemal wykrzyczała radośnie Lizzy - jest tutaj ponieważ....Uh...
- Pozwoli pan że wyjaśnię- dygnęłaś płytko - Hrabianka [T.I.] Williams, z Oxfordu, uciekłam do Londynu ponieważ mój ojciec prześladował mnie i chciał zmusić do ślubu. Kiedy przechadzałam się lodyńskim parkiem, trafiłam na panienkę Elizabeth która zaczęła rozmowę, kiedy dowiedziała się co się stało zaproponowała mi mieszkanie u państwa, ale nie mogłam sobie pozwolić aby za taki miły gest nie zrobić czegoś dla Lizzy, więc postanowiłam być jej służącą - spojrzałaś na mężczyznę.
Zaraz chwila , czy on patrzył na mój biust? On chyba chce sprowokować mnie do uderzenia go! No do cholery jasnej przestań się gapić i odpowiedz coś! - wykrzyczałaś w myślach.
CDN
................................................................................................................................................................
Chcecie więcej?
O Dziękuje za gwiazdki <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro