^30^Koniec
-Trzeba to powiedzieć Elizabeth...Ale..-zawahałaś się.
-Na pewno zrozumie-powiedział pokrzepiająco.
-Ale ona też cię kocha i nie mogę jej tego zrobić! - zdenerwowałaś się i go puściłaś.Mimo że jesteś demonem, masz uczucia i nie zrobisz czegoś takiego przyjaciółce!
-[T.I]...Jeżeli nie ty to ja-wyraził się bardzo jasno i stanowczo- ja nie odpuszczam, póki nie zdobędę mojego celu, teraz tym celem jesteś ty.
-Ciel!
Nie słuchał, wyszedł z pomieszczenia, najpewniej do Lizzy.
-CIEL!-nie zastanawiając się długo pobiegłaś za nim.Czułaś się rozdarta...Nie mogłaś zranić żadnego z nich. Niebieskooki był już w jej pokoju i powiedział jej to...Szybki jest! Twoja kochana przyjaciółka siedziała na podłodze z twarzą schowaną w dłoniach i szlochała wniebogłosy.
-Eli-urwałaś.
-To przez ciebie! Zabrałaś mi go! A obiecałaś że to ja z nim będę!- rzuciła ostro- nienawidzę cię!
Nienawidzę cię,nienawidzę cię....Te słowa odbijały się w twoim umyśle. To moja wina że tak się stało.Ja miałam im pomóc, a nie rozdzielić!-myślałaś.
-Przepraszam- okazałaś należną skruchę.
-Za ty ją niby przepraszasz?-wtrącił się Phantomhive.
-Uh...Nie rozumiesz!- wyskoczyłaś przez otwarte okno i poszłaś do ogrodu ochłonąć.
Rozterki zakochanych dziewczyn...A ty myślałaś że ciebie to nie będzie dotyczyło. Posiedziałaś sobie nad jeziorem mocząc nogi ładnie paręnaście minut.Czasem dobrze uciec od wszystkiego.
-[T.I]...
Odwróciłaś się gwałtownie. Elizabeth.
-Ja myślałam i.....Najważniejsze jest dla mnie szczęście Ciela, a jeżeli może być szczęśliwy z tobą...To w porządku- wyrzuciła z siebie zakłopotania.
-Lizzy...
-Cieszy mnie też twoje szczęście!- uśmiechnęła się szczerze i ciepło.Popłakałaś się. Ze szczęścia.
-Hej, nie płacz!-rzuciła radośnie i wepchnęła was do przyjemnej, migoczącej od słońca wody.Po kilku chwilach dobrej zabawy wyszliście z lepszymi humorami. Ale nurtowało cię jedno pytanie.
-Dlaczego?-palnęłaś.
-Przemyślałam sobie to wszystko.Ciel mnie nie chce,on kocha ciebie...Tak po prostu jest lepiej- odpowiedziała, nadal zadowolona, nie było po niej widać już najmniejszego smutku. Przy drzwiach przywitał cię panicz, wraz ze słodkim przytuleniem. Wtuliłaś się w niego i uroniłaś kilka łez szczęścia.
Kilka miesięcy póżniej...
Właśnie siedziałaś na werandzie obserwując świergoczące na drzewach ptaki.Nagle ktoś przysłonił ci oczy ciepłymi dłońmi.
-Ciel?
-Zgadłaś- rozpromienił się. Teleportował się przed ciebie. Zastałaś go klęczącego z małym pudełkiem w ręku. Twoje oczy rozbłysły.
-[T.I], wyjdziesz za mnie?
........................................................................................................................................
Koniec.
(320 słów) Całuski Dziękuje Za Gwiazdki <3<3<3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro