Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

^19^

-Tak jak już mówiłam mój braciszek zostawił mnie gdy miałam zaledwie 10 ludzkich lat. Ale przed tym, zawsze dużo się bawiliśmy i byliśmy dla siebie wsparciem. Wieczorami Sebastian czytał księgi o moich mocach, by jak najlepiej mnie wytrenować. Dopóki mama żyła trochę mu pomagała.Kiedy był przy mnie czułam się szcześliwa. Zawsze powtarzał że uwielbia jak się uśmiecham, więc mam robić to częściej. Mówił też że jestem jego małą księżniczką i nigdy mnie nie opuści..Chronił mnie przed niebezpiecznym światem demonow, lecz gdy mnie zostawił, byłam zdana na siebie. Mimo żalu i smutku rozsadzającego mnie od środka, radziłam sobie całkiem dobrze. Nie raz, musiałam walczyć o swoje. Z czasem ból całkowicie znikł i przyzwyczaiłam się do pustki w moim życiu. Chociaż tego nie pokazywałam, przy naszym spotkaniu wewnętrznie byłam rozadowana jak nigdy wcześniej- węschełaś.

-M-Może nie powinnam była pytać...-powiedziała Elizabeth ze smutkiem wymalowanym na twarzy.

- Przecież nie wiedziałaś - uśmiechnełaś się blado.

-Rzeczywiście, tak jak mówiłaś, miałaś trudną przeszłość - Ciel popatrzył na mnie drobnym współczuciem. Sama nie wiesz kto waszej dwójki miał gorzej, ale wiedziałaś że chłopak również łatwo nie miał, opowiadał Ci o tym.

Sebastian więcej się nie odzywał. Wstałaś i wziełaś pusty talerz od Lizzy, i poszłaś po zmywać. Na dziś nie miałaś już nic do roboty, dlatego postanowiłaś wymyślić coś romantycznego dla panicza i panienki. W końcu na pewno uda Ci się sprawić że się w sobie na nowo zakochają. A raczej Ciel...Może kolacja w ogrodzie?Tak, idealnie! Było dopiero około 13:30, ale już się przygotowałaś , to musi być naprawdę perfekcyjnie. Zaczełaś poszukiwania skrzypiec w pokoju muzycznym. Było trochę zakurzone, więc czym prędzej je wytarłaś. Przecież taniec przy muzyce w blasku zachodzącego słońca brzmi bardzo romantycznie, prawda? Następnie wybrałaś się na zakupy, brakowało Ci kilka składników do posiłku. Wróciłaś z pełną torbą i pobiegłaś odstawić ją do kuchni. Z szafek wyjełaś zastawę stołową i ustawiłaś w altance w ogrodzie. Przyozdobiłaś stół kwiatami i wstążkami, musiałaś przyznać że wyglądał uroczo! Dwie godziny przed całą akcją zaczełaś robić pyszną kolację, łososia zapiekanego z ziołami i warzywami,( jak nie lubicie ryby to możecie coś innego wymyślić ja też ryb nie lubie) zapiekanego z ziołami i warzywami, a na deser, sernik polany czekoladą z malinami. Do tego oczywiście herbatę. Danie od razu wylądowało na talerzach w altanie. Pobiegłaś po panicza i panienkę. Ciel zgodził się niechętnie, a Lizzy wręcz promieniowała radością.

Na całe szczeście pogoda była ładna i nie pokrzyżowała Twoich planów. Oni usiedli i zjedli nie odzywając się do siebie. Obserwowałaś ich, siedząc na ławcekilka metrów dalej. Niepokoiła Cię ta cisza, dlatego złapałaś za skrzypce i zaczełaś grać. Elizabeth uśmiechneła się, słysząc dzwięk melodii i wstała wyciągając rękę do chłopaka.

- Zatańczymy, tak jak dawniej?- zapytała dziewczyna z lekkim uśmiechem.

Niebieskooki spojrzał na Ciebie dyskretnie z nutą niezadowolenia, ale ostatecznie złapał jej dłoń.Kołysali się w rytm wolnego walca, z dość dużą jak na ten taniec odległością. Szczerze wolałabyś żeby się przytulił, ale Ciel nie był skory do współpracy. Lizzy zbliżyła się do chłopaka.Chciała go pocałować. I już myślałaś że potoczy się to idealnie , tak jak planowałaś, kiedy nagle sprawy obrały inny kierunek. Panicz zepsuł tą chwilę kładąc rękę na jej twarzy i odpychając.

- Nie pozwalaj sobie, Midford - rzucił ostro i poszedł do rezydencji. Elizabeth mocno się rozpłakała, a ty nie miałaś pojęcia co robić.

CDN.

................................................................................................................................

(539 słów) Do zobaczenia całuski <3<3<3<3<3<3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro