...jednak nie
Sebastian: O kurwaaaa
Claude: Co znowu?
Sebastian: Właśnie ogarnąłem, że Lilith też zniknęła
Claude: Nie no, gratuluję
Ronald: Fajnie pilnujesz dzieci XDD
Grell: Czyli ta gówniara porwała Cielaka ^^
Eric: pozbyłeś się dwóch problemów na raz, czym się przejmujesz? xd
Ronald: A może oni po prostu poszli poszukać Charrizarda XDD
Sebastian: ehhhh
Sebastian: kto pożyczy sznur?
Claude: Ja mogę :)
Sebastian: Dziękuję przyjacielu :))
Claude: Ależ proszę :)))
Grell: Ah, Sebastianku, zabijmy się razem, tak romantycznie niczym Romeo i Julia!
Sebastian: nie
*time skip*
Ciel: Chcecie coś z Maka?
Ronald: Mi możesz wziąć bicmaca
Grell: O, mi też
Grell: Z frytkami!
Sebastian: PANICZU
Ciel: Spieprzaj Sebastian, tobie nic nie kupie
Sebastian: Gdzie ty jesteś?
Sebastian: Jest z tobą Lilith?!
Ciel: uspokój się, mowie że jestem w McDonaldzie ;-;
Sebastian: ...gdzie?
Ciel: a no tak, zapomniałem powiedzieć
Ciel: Trochę tak jakby przeniosłem się w czasie
Sebastian: JAK?
Ciel: To długa historia...
Ronald: A my mamy czas 8)
William: Nie, nie macie czasu, Knox
Ronald: :(
Ciel: No więc, w środku nocy obudziła mnie twoja wspaniałomyślna córka, która nie wiem jakim cudem już kurwa umie chodzić. Powiedziała, że chce się bawić w chowanego, bo jak nie to mnie opluje kwasem, a ja jej odpowiedziałem "spierdalaj mała suko", no to ta się wkurzyła i zaczęła mnie nawalać poduszką po mordzie. Gdy już chciałem jej oddać, to ona spierdoliła przez okno, no to ja biegnę za nią, wychodzę przed posiadłość i zaczynam gonić tego pomiota. W końcu się zmachałem i zatrzymałem się na środku jakiegoś lasu, ciemno jak w dupie, nic nie widzę, a ta mała szatanica siedzi na jakimś drzewie i się ze mnie śmieje. To ja na pełnym wkurwie zaczynam wdrapywać się na to drzewo, ale z marnym skutkiem, bo zerwałem gałąź i oboje spadliśmy. Ona zaczęła się na mnie wydzierać, ja do niej że ma zamknąć ryj i próbuję znaleźć drogę do posiadłości. A ten mały kurwiszon idzie za mną i pierdoli coś o jakimś warcrafcie. Nadal jest ciemno jak w dupie, no i nie zauważyłem jak wpadliśmy do jakiegoś wielkiego rowu. No i tak spadamy przez dobre kilka minut, aż w końcu jeb o jakiś twardy cement. Patrzę, a tu też jest ciemno, mokro i śmierdzi gównem, no to myślę sobie że do jakiś ścieków wpadliśmy. W końcu Lilith znalazła wyjście przez jakąś studzienke kanalizacyjną. Wychodzimy, a tu od razu prosto na nas jedzie jakiś dziwny blaszany powóz bez koni, i my takie wtf, o mało nam głów nie rozjechał ale na szczęście w ostatniej chwili się schowaliśmy. No dobra, znowu wychodzimy, patrzymy czy nic nie jedzie i zapierdalamy na ten chodnik. Rozglądam się, wszędzie jakieś wysokie na sto metrów budynki, po ulicy jeżdżą te blaszki, ogólnie wszędzie pełno szkła i cementu. Znaleźliśmy jakiś most i pod nim przeczekaliśmy do rana, nawet taki miły pan poczęstował nas jakimś tanim trunkiem, to chyba było piwo ale smakowało jak szczyny psa. Ja mowie do tej gówniary żeby nie chlała tyle, a ona pokazuje mi środkowy palec i zaczyna spierdalać. No to biegnie za nią, ale alko zaczęło trochę działać i się wywaliłem na środku placu, akurat przechodził tłum jakiś dwunastolatek z wiankami i kocimi uszami na głowie, no i tak stoją i się na mnie gapią, ja wstaje a one zaczynają piszczeć, wykrzykiwać jakieś japońskie słowa, macają mnie i pierdolą o jakimś kospleju, kuroszicie czy jaki chuj, nawet jakaś loszka zapytała czy zrobię fanserwis z Sebastianem (?) więc ja zaczynam uciekać a one mnie gonią, no to myślę sobie że się schowam w kościele to może te szatanice się odpierdolą. Wbiegam do tego kościoła, a tam Lilith molestuje księdza na podłodze. Ledwo udało mi się ją odciągnąć, w końcu ten mały demon stwierdził że jest głodny i jak jej nie dam żreć to ona mnie zeżre. No i tak wylądowaliśmy w maku.
Lilith: tak było
Ronald: woah, normalnie mógłbyś napisać o tym fanfikszyn na wattpadzie
Ciel: Na czym?
Ronald: (͡° ͜ʖ ͡°)
Sebastian: Paniczu, nawet nie wiesz jak się martwiłem!
Sebastian: O mało się nie zabiłem :(
Ciel: Jesteś demonem, kretynie. Nie możesz umrzeć
Sebastian: No właśnie, dlatego o mało...
Ciel: Lepiej rusz dupę i nas stąd wyciągnij
Sebastian: Nie mogę, kontrakt się zepsuł
Ciel: ...słucham?
Sebastian: A nie, sorry
Sebastian: Na złą rękę patrzyłem ;_;
Ciel: Japierdole, jaki debil
Claude: haha
Ronald: Wow, aż Claude się zaśmiał XDD
Lilith: daddy plz
___________________
No to ten.
Wybiło nam właśnie 40 k wyświetleń, więc pytanie:
Chcecie jakiś specjal? Q&A part 2? Xddd
P.S *chamska reklama* Zapraszam w wolnej chwili do mojej książki z Oneshotami "Rude Łanszoty". Bardzo fajne rzeczy (͡° ͜ʖ ͡°)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro