Część 58 Jestem Edward....
-Czy Panienka zdaje sobie sprawę, że po zaręczynach to Twój brat stanie się głową rodu?- spytałem poważnym tonem.
-Zdaje i cieszę się z tego. Nigdy nie miałam głowy do interesów. Zawsze umykał mi jakiś szczegół. Miki za to jest urodzonym paniczem.- uśmiechnęła się smutno. Przytaknąłem.
Myślałem, że ta dziewczyna lubi być w blasku. Rządzić i pławić się w luksusie swojego nowego życia, ale teraz gdy z nią rozmawiam wydaje mi się zmęczona tym wszystkim choć jest tak młoda. Czy zaręczyny jej brata są dla niej pretekstem, aby zejść ze sceny? Z dużym prawdopodobieństwem mogę stwierdzić, że owszem. Westchnąłem, nie zdawałem sobie sprawy z wielu rzeczy. Rachel wybacz lecz teraz i mnie wydaje się, że powinnaś zaręczyć się z młodym Sapphirem. Mimo braku ogłady i humorków Lady Wiktoria wydaje się dobrą i rozsądną osobą. Muszę się tylko upewnić, że jej brat jest odrobinę do niej podobny.
-Czy Rachel będzie tu dobrze?- spytałem pustym, wypranym z uczuć głosem.
Dziewczę uśmiechnęło się szeroko i spojrzało na mnie z nikłym blaskiem radości w oczach. Szybko zmieniają jej się nastroję...
-Jestem tego pewna. W końcu powiedziałam, że moja intryga....- spojrzałem na nią podejrzliwie.- Moja i księcia Somy...- poprawiła się, a ja wytrzeszczyłem oczy. Oni razem coś knuli!?!? Dziewczyna spojrzała na mnie zaskoczona.- Nie wiedział Pan? To wiele wyjaśnia...- mruknęła cicho, a ja odchrząknąłem.- Mniejsza o to. Z tego co mi wiadomo Pańska siostrzenica i mój brat poczuli już do siebie ''miętę''- zaśmiała się, a ja nie zrozumiałem. Soma ty lisie nie wtajemniczyłeś mnie!!
CDN..
..................................................
(244 słów) Do zobaczenia całuski <3<3<3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro