Część 44 Jestem Wiktoria...
Udawał obojętnego przez cały posiłek i dopóki chłopcy nie opuścili sali.
-Wiki?-spytał Miki wychodząc, a ja w odpowiedzi posłałam mu szeroki uśmiech. Szkoda tylko, że fałszywy. Jadłam kolację dalej nie zwracając zbytniej uwagi na demona póki nie zrzucił ze stołu mojego talerza.
-Ja to jadłam. Kretyn.-powiedziałam obojetnie i popatrzyłam na posiłek leżący na podłodze.
-Miałaś nie opuszczać posiadłości.-syknął w ułamku sekundy znajdując się tuż obok mnie.
-Czy ty zrozumiałeś? Nie szczekaj bez mojego pozwolenia. -powiedziałam posyłając mu obojętne spojrzenie.- Ciebie wiąże kontrakt. Mnie nie.- uniosłam znacząco brwi.
Nie masz ze mną szans Ciel więc odpuść sobie. Są sekrety, które nie chcesz poznać. Wstałam od stołu i ruszyłam z powrotem w stronę własnej sypialni.
-Widzę, że jesteś podobna do mnie. Ta słodka scenka z tym shirigami to była jedna z twoim gierek mająca na celu upokorzenia mnie! Nie puszczę Ci tego płazem!
Na wspomnienie Dominika czy też Jokera mimowolnie z moich oczu popłynęły łzy. Zatrzymałam się jednak dalej stałam wyprostowana z wysoko podniesioną głową. Podobna do niego? Zaśmiałam się i spojrzałam na demona przez ramię.
-Świat nie kręci się wokół Ciebie. -powiedziałam nie zwracając uwagi na łzy spływającym mi po policzkach. Mimo bólu rozrywajacego mnie od środka miałam idealnie obojętną twarz. Ciel przyjrzał mi się i nie powiedział już nic.
-Pła...czesz? - spytał całkowicie zdezorientowany moim stanem.
Znów się zaśmiałam, lecz mój śmiech był wymuszony. Przez długie lata nauczyłam się zawsze uśmiechać aby nie martwić Mikiego. Teraz czy jestem wesoła czy smutna, nie ma znaczenia. Ja po prostu się uśmiecham. I co powiesz teraz Ciel?
CDN...
..........................................................................
(244 słów) Do zobaczenia całuski <3<3<3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro