Część 41 Jestem Joker...
Nie chciałem jej zranić naprawdę ją lubię.Nie kocham jej bo shirigami nie potrafią kochać, ale lubię ją najmocniej jak potrafię.
-Wiesz, że dawno temu byłem cyrkowcem?- spytałem choć wiedziałem, że zaprzeczy. Kontynuowałem - Nie byłem święty lecz miałem przyjaciół. Robiłem coś złego, aby uchronić coś dla mnie cennego. Wtedy spotkałem Ciela i Sebastiana. - dziewczyna oparła się plecami o drzewo i usiadła na trawię lecz nie przerwała mi i cały czas patrzyła swoimi smutnymi fiołkowymi oczami. - Ciel był psem królowej. Dostał rozkaz pozbycie się nas. Zrobił to. Mnie zabił pierwszego. Wszyscy moi przyjaciele to na czym mi zależało...On to zniszczył!! - zakończyłem swoją opowieść i spojrzałem na Wiktorię, która nie odezwała się nawet słowem.
Żałuję, że jej to powiedziałem.
-Usiądź koło mnie. -poprosiła dziewczyna, a jej głos zdradził,że jest bliska łez.
Zrobiłem to o co poprosiła. Skrzywdziłem ją. Pozwoliłem aby mnie pokochała, a teraz łamie jej serce. Usiadłem z drugiej strony drzewa i położyłem ręce na ziemi. Po chwili poczułem jak dziewczyna ściska moją dłoń. Nagle nasunęło mi się na myśl ważne pytanie.
-Nie spytasz czy Cię kocham?
-Nie kochałeś. - powiedziała tonem, który ścisnął moje serce - Shirigami nie może kochać człowieka, ale wiesz co?- spytała,a ja nie odważyłem się nawet oddychhać. - Ja Cię kochałam. Nie winie Cię,że chciałeś przeze mnie dostrzeć do Ciela. Wiem co to znaczy stracić osoby, które się kocha. - otworzyłem szerzej oczy. Straciła kogoś kogo...kochała.
Przywarłem mocniej plecami do drzewa. Nie rozumiem jej. Okazuje się, że za uśmiechem skrywa cienie, które przerażają ją samą.
-Cholera no i zobacz co narobiłeś.- usłyszałem jej cichy smutny śmiech.
Nie musiałem patrzeć, aby wiedzieć, że płaczę.
-Miło było Cię kochać. Choć przez chwilę. Muszę wracać mój braciszek nie może widzieć mnie w takim żałosnym stanie.- westchnęła i usłyszałem jak wstaje. Podeszła do mnie uśmiechem i pocałowała mnie w policzek.
-To na pożegnanie- powiedziała odchodząc.-I nie chcę Cię już nigdy więcej widzieć Dominiku.
-Mam na imie Joker.- powiedziałem sam do siebie.
-Teraz wiem, ale ja kochałam Dominika. -usłyszałem jej odpowiedź. Zrobiłem coś niewybaczalnego, a ona po prostu...
Patrzyłem bezradnie jak odchodzi. Dotknąłem policzka i poczułem na mim łzę. Nie prawda...Shirigami może pokochać człowieka. Może i pokochał. Tak będzie lepiej. Nie należymy do tych samych światów Wiktorio. Miłość nie jest rozwiązaniem. Nigdy więcej mnie nie zobaczysz, ale to nie znaczy, że ja nie ujrzę więcej Ciebie. Paradoks.Uświadomiłem sobie ile dla mnie znaczysz dopiero kiedy Cię straciłem. Uśmiechnąłem się lekko.
-Kocham Cię, ale to niczego nie zmieni. Nie jest nam pisane.-powiedziałem sam do siebie i zacisnąłem rękę na koszuli w miejscu gdzie znajduję się serce.
Ciebie też tak boli?
CDN...
.............................................................................
(422 słów) do zobaczenia całuski <3<3<3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro