Część 7 Jestem Wiktoria...
-Ja nie chciałem...-powiedział autentycznie zawstydzony. Uniosłam brwi.
-Trzeba ją opatrzyć- powiedział młodszy bez uczuć jakby nie zauważył całej tej sytuacji.
-Spiep*zajcie!-krzyknęłam i pożałowałam bo niemal zwinęłam się z bólu.
-Nie możemy-powiedział Sebastian i zaczął mnie opatrywać.
Nie protestowałam. Za bardzo mnie bolało abym mogła to zrobić.Po półgodzinie demon skończył. Cóż musze mu przyznać, że zna się na tym.Mimo opatrunku i tak nie byłam w stanie nic zrobić.
-Trzeba ją przenieść.Tu nie może zostać-rzucił młodszy.
-Zamknij się wreszcie-rozkazałam i ku mojemu zdumieniu zadziałało.- Gdzie chcecie mnie przenieść?-spytałam Sebastiana.
-Do willi twojego brata-odpowiedział i lekko się uśmiechnął. Nie odwzajemniłam gestu-Tutaj nie ma warunków dla chorych- dodał rozglądając się po pomieszczeniu.
Muszę przyznać ma racje choć ja nie raz nie dwa dochodziłam tu do zdrowia. Za ściany robiły metalowe blachy,podłoga była betonowa. W sumie może powiedzieć, że przypomina to garaż w głębi kanałów. Cóż nie każdego stać na wille.
-Nie każdego stać na wille-zaśmiałam się gorzko.
-Ale żeby upaść tak nisko aby mieszkać w kanałach- dociął mi młodszy.
-Nie masz pojęcia co to znaczy upaść nisko Cielu Phantomhive- zripostowałam.
CDN..
.................................................
(165 słów) Za kilka minut pojawi się następny rozdział do zobaczenia całuski <3<3<3<3<3<3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro