Część 68 Jestem Miki...
Nie zważając na deszcz wybiegłem z rezydencji przeczesując wzrokiem ogród. Nagle zobaczyłem dziewczynę w różowej sukni spoglądającą w niebo. Serce zabiło mi szybciej i od razu ruszyłem w jej stronę....biegiem.
-Ri! - wrzasnąłem, a dziewczyna na dźwięk mego głosu od razu sie odwróciła.
Bez ostrzeżenia chwyciłem ją w ramiona unosząc lekko nad ziemię i obracając się kilka razy wokół własnej osi.
-Loki? - spytała chyba nie dowierzając własnym oczom.
-Panienka wybaczy, ale teraz ją przytulam.- zażartowałem, choć sam zdawałem sobie sprawę z żałosnego tego tekstu.
-Cieszę się, że Cię widzę...Choć nie powinnam. Prawda?- spytała łamiącym się głosem.
-Poproszę moją siostrę o odwołanie zaręczyn, twojego narzeczonego wyzwe na pojedynek i....-nagle usłyszałem zbyt znajomy głos.
-NO POCAŁUJ JĄ WRESZCIE!!- Wiki stała oparta o ściane rezydencji uśmiechając się od ucha do ucha.
CDN...
.................................................
Zawieszam tą książkę do wakacji. Nie pytajcie dlaczego.
Do zobaczenia całuski <3<3<3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro