Część 67 Jestem Miki...
-Okej koniec łzawych scenek! Ubieraj się na bal! Musisz wyglądać bosko! - odsunęła się ode mnie jakby scena z przez kilku sekund nie miała nigdy miejsca.
Zaśmiałem sie. To jest Wiktoria. Wiecznie zmieniająca humorek i pełna życia. Taka jak Ri...Potrząsnąłem głową. Ja wcale nie zakochałem się w tamtej dziewczynie. Dzisiaj zaręczam się więc to i tak bez znaczenia. Wiki popatrzyła na mnie i posłała mi tajemniczy uśmiech. Zmarszczyłem brwi. Coś uknuła.
-Co zrobiłaś? - spytałem podejrzliwie.
Szerzej się uśmiechnęła i podała mi elegancki surdut. Mam nadzieje, że dziś jednak założy sukienkę.
-Będziesz szczęśliwy! - powiedziała tajemniczo i wyszła z pomieszczenia. Westchnąłem i ubrałem się szybko. Nie wiem czy się cieszyć, że humor jej wrócił.
Wyszedłem z pokoju i zszedłem na parter, w którym był cały tłum ludzi. Za jakie grzechy mam...W tłumie mignęła mi znajoma sylwetka. Otworzyłem szerzej oczy i pognałem za dziewczyną. Czy to jest Ri? Co ona tu robi? Skoro jest tutaj...Może uda namówić mi się siostrę do tego, aby to ona została moją narzeczoną, ponieważ ja...Kocham Ri!! Nagle zatrzymał mnie Sebastian.
-NIE TERAZ!! - wydarłem się ignorując ciekawskie spojrzenia kilku gości. Niech się wypchają. Nie obchodzą mnie oni.
-Paniczu to są rodzice pańskiej narzeczonej.- powiedział obracając mnie w stronę kobiety i mężczyzny.
-Jestem zaszczycony, ale teraz muszę...- spróbowałem wymigać sie od rozmowy lecz niestety nie wyszło mi to za dobrze.
-Pokaż no się! - krzyknął mężczyzna i chwycił mnie w ramiona.
Co się dzieje?
-Rachel będzie w wniebowzięta jak Cię zobaczy.- powiedział, a mi udało się od niego odsunąć. Jest miły, ale ja kocham Ri i nie zmienię tego. Niech owa Rachel mi wybaczy.
Muszę ją znaleźć!
CDN...
..............................................
(267 słów) Do zobaczenia całuski <3<3<3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro