Część 66 Jestem Miki...
Spojrzałem na jej uśmiechniętą twarz i ogarnęła mnie wściekłość oderwałem się od niej i podszedłem do okna wpatrując się morderczo w drzewa.
-Od kiedy wiesz? - spytałem zdenerwowany.
-Zaczęłam się domyślać po śmierci Jakuba, ale pewności nabrałam dopiero...kiedy ktoś złamał mi serce.- przytaknąłem.
-Co teraz? - spytałem zaciskając pieści.
-W sensie?- wstała i wsunęła się za parawan, aby zmienić ubrania.
-Nie dam Cię im.- warknąłem.- Zdradzili nasz ród. Prędzej ich wyrżnę!!
Usłyszałem jej cichy śmiech.
-Wydoroślałeś. Kiedyś zachowywałeś się jak 9 latek przez co zapomniałam, że dzielą nas tylko 2 lata. Obiecasz mi coś?
-Obiecuję.- powiedziałem niechętnie.
-Po zaręczynach pojedziesz z narzeczoną do Paryża. - gwałtownie się do niej odwróciłem.
-Nie!- wrzasnąłem.
-Miki obiecałeś mi. - powiedziała z mocą.- Poza tym co chcesz zrobić jeśli jakiś Rubin by po mnie przyjechał ? Zabiłbyś go? Nie pozwole Ci się wplątać....-nie pozwoliłem jej dokończyć.
-Owszem. Zabiłbym go. - powiedziałem bez uczuć.
Jeśli nie ze zwykłej zemsty za to zrobił mojemu rodowi. Za to, że zabił nam rodziców. Za to, że Wiki i ja zmuszeni byliśmy żyć na ulicy nie raz przymierając z głodu to ja po protu nie pozwole im zabrać Wiktorii. Nigdy nie mógłbym spokojnie żyć jeśli zmusili by ją do małżeństwa z Rubinem. Do tego, aby urodziła mu dzieci. Nie pozwole na to! Jeśli będzie trzeba to wyrżnę ich ród własnoręcznie. Nie pozwolę im jej tknąć.
-Miki!- krzyknęła Wiki wychodząc zza parawanu. - Nie wolno Ci ! Zostaniesz głową rodu i będziesz szczęśliwy choćby miała Ci to szczęście kurwa narysować! - uderzyła mnie w twarz, ale ja nawet tego nie poczułem. Jest za słaba, aby cokolwiek mi zrobić. Nie fizycznie lecz psychicznie . Mam byc szczęśliwy gdy ona będzie cierpieć? Haha dobre! Jeszcze może miałbym motylki na łące łamać?
-Podjąłem decyzję. Nie oddam Cię.- spojrzałem siostrze w oczy i chwyciłem w ramiona nie zwracając na próby wyrwania się. Zbyt ją kocham. Jest jedną z dwóch osób, na których mi zależy, ale ją, mogę ocalić.
-Miki jedz do Francji choć na kilka dni.- poprosiła, a ja poczułem jak jej łzy rozbijają sie o moje plecy. Rubin nie zjawi sie do przyszłej wiosny, więc tyle mogę dla niej zrobić.
-Zgoda.
Dla ciebie wszystko siostrzyczko...
................................................................
(356 słów) Do zobaczenia całuski <3<3<3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro