Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Część 66 Jestem Miki...

Spojrzałem na jej uśmiechniętą twarz i ogarnęła mnie wściekłość oderwałem się od niej i podszedłem do okna wpatrując się morderczo w drzewa.

-Od kiedy wiesz? - spytałem zdenerwowany.

-Zaczęłam się domyślać po śmierci Jakuba, ale pewności nabrałam dopiero...kiedy ktoś złamał mi serce.- przytaknąłem.

-Co teraz? - spytałem zaciskając pieści.

-W sensie?- wstała i wsunęła się za parawan, aby zmienić ubrania.

-Nie dam Cię im.- warknąłem.- Zdradzili nasz ród. Prędzej ich wyrżnę!!

Usłyszałem jej cichy śmiech.

-Wydoroślałeś. Kiedyś zachowywałeś się jak 9 latek przez co zapomniałam, że dzielą nas tylko 2 lata. Obiecasz mi coś?

-Obiecuję.- powiedziałem niechętnie.

-Po zaręczynach pojedziesz z narzeczoną do Paryża. - gwałtownie się do niej odwróciłem.

-Nie!- wrzasnąłem.

-Miki obiecałeś mi. - powiedziała z mocą.- Poza tym co chcesz zrobić jeśli jakiś Rubin by po mnie przyjechał ? Zabiłbyś go? Nie pozwole Ci się wplątać....-nie pozwoliłem jej dokończyć.

-Owszem. Zabiłbym go. - powiedziałem bez uczuć.

Jeśli nie ze zwykłej zemsty za to zrobił mojemu rodowi. Za to, że zabił nam rodziców. Za to, że Wiki i ja zmuszeni byliśmy żyć na ulicy nie raz przymierając z głodu to ja po protu nie pozwole im zabrać Wiktorii. Nigdy nie mógłbym spokojnie żyć jeśli zmusili by ją do małżeństwa z Rubinem. Do tego, aby urodziła mu dzieci. Nie pozwole na to! Jeśli będzie trzeba to wyrżnę ich ród własnoręcznie. Nie pozwolę im jej tknąć.

-Miki!- krzyknęła Wiki wychodząc zza parawanu. - Nie wolno Ci ! Zostaniesz głową rodu i będziesz szczęśliwy choćby miała Ci to szczęście kurwa narysować! - uderzyła mnie w twarz, ale ja nawet tego nie poczułem. Jest za słaba, aby cokolwiek mi zrobić. Nie fizycznie lecz psychicznie . Mam byc szczęśliwy gdy ona będzie cierpieć? Haha dobre! Jeszcze może miałbym motylki na łące łamać?

-Podjąłem decyzję. Nie oddam Cię.- spojrzałem siostrze w oczy i chwyciłem w ramiona nie zwracając na próby wyrwania się. Zbyt ją kocham. Jest jedną z dwóch osób, na których mi zależy, ale ją, mogę ocalić.

-Miki jedz do Francji choć na kilka dni.- poprosiła, a ja poczułem jak jej łzy rozbijają sie o moje plecy. Rubin nie zjawi sie do przyszłej wiosny, więc tyle mogę dla niej zrobić.

-Zgoda.

Dla ciebie wszystko siostrzyczko...

................................................................

(356 słów) Do zobaczenia całuski <3<3<3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro