Część 65 Jestem Miki...
Siedziałem w fotelu i uważnie przyglądałem się roztrzęsionej w trakcie snu siostrze. Nagle w ułamku sekundy poderwała się do pozycji siedzącej i dotknęła trzęsącą się dłonią mokrego od łez policzka.
-Płakałam? - spytała wypranym z uczuć głosem i wpatrywała się we własne nogi pustym wzrokiem.
Nauczony wieloletnim doświadczeniem siedziałem i tylko się w nią wpatrywałem pozwalając w ten sposób nico ochłonąć. Wiki nigdy nie boi się niczego, ale po Polowaniach zdarza się taka noc jak ta. Wtedy jest inna, przerażona. Nigdy nie polowałem więc nie wiem o co chodzi lecz pewnego dnia wymsknęło jej się, że ''wizję'' są koszmarami, z których nie może się obudzić. Nic więcej. Wiem tylko tyle o zjawisku, które moją siostrę przeraża od zawszę. Wiki spojrzała na mnie i uśmiechnęła się przepraszająco.
-Lepiej Ci?- spytałem przysiadając na brzegu łóżka.
Skinęła lekko głową i oparła się o mnie. Chwyciłem ją za lodowatą, spoconą dłoń i objąłem ramieniem.
-Powiedz ci Ci się śni.- poprosiłem jak zawsze, a brunetka spojrzała na mnie ze strachem w oczach.
-Widzę...-zaczęła, a mi stanęło serce. Powie mi?- ...śmierć. Ogień, nasz dom i...-oczy zaszkliły jej się i ścisnęła mocniej moją dłoń.- ...Ich. Słysze krzyki, widzę jak wyciągają ręce po mnie, Jakuba, Ciebie. Tyle krwi i ten ogień. On myślał.
Zamilkła. Serce waliło mi jak młotem. Nigdy nie powiedziała mi nawet słowa o tym co jej się śni i jak zgineli rodzice. Kim są ''oni''? Spojrzałem na Wiki, która zaczęła oddychać miarowo.
-Wiki dlaczego mi to powiedziałaś?- spytałem, a siostra położyła mi głowę na ramieniu.
-Miki ja umrę.- powiedziała poważnym tonem, który zmroził mi krew w żyłach. Chwyciłem siostrę za ramiona i potrząsnąłem nią delikatnie.
-Nie umrzesz. Mamy dwa demony, jestem ja i przecież oboje wiemy co potrafisz.- wystrzeliłem na jednym wydechu.
Wiki dotknęła mojego policzka.
-Miki ja już powinnam być martwa.
-Nie rozumiem! - znów nią potrząsnąłem. - Co się z Tobą dzieje?
-Miki...Jestem...Szafirem.- wydukała, a ja znieruchomiałem.
-Gówno prawda! Jakub był przeklętym Szafirem! - dotknęła mojego policzka po, którym powoli spływałam mi łza.
Nie zgadzam się!!
CDN...
........................................
(324 słów) Do zobaczenia całuski <3<3<3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro