Część 60 Jestem Ciel....
Wracamy do naszego Ciela
Zaczekałem aż Sebastian odciągnie Edwarda i spojrzałem na Wiktorię, która podążała za nim wzrokiem. Nie wierze! Tylko mi nie mówicie, że Wiktorii spodobał się ten stary dziad. On może byc jej ojcem! Choć jakby tak pomyśleć to ja też...Odgoniłem od siebie te głupie myśli. Zabiję ją!!
-Ty wredna krowo! Zaprosiłaś ich specjalnie! - warknąłem na nią, ale dziewczyna jakoś w ogóle się tym nie przejęła. Już myślałem, że zignoruje mnie i odejdzie tak jak robiła od kiedy polazłem i wprosiłem się na jej piknik z shirigami.
-Cóż jego nie zapraszałam...- przyznała dalej japiąc się w na drzwi za, którymi zniknął blondyn.
-Jak to jego?- spytałem z irytacją.
-Zaprosiłam tylko Elizabeth oraz Somę Kadar. W końcu musiałam zaprosić rodziców narzeczonej mojego brata, ignorancie.- mruknęła przenosząc na mnie swoje fioletowe oczy tak rzadko spotykane wśród ludzi.
Sekunda czy ona powiedziała.
Elizabeth oraz Soma Kadar!?!?
CDN...
..........................................
(141 słów) Do zobaczenia całuski <3<3<3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro