Część 4 Jestem Wiktoria...
-Natychmiast!-krzyknęłam i Loki zaczął powoli się wycofywać.
-Ale..-zaczął niepewnie.
Słyszałam w jego głosie desperację i rozpacz.Wiedział, że skoro jestem zdenerwowana nie jest dobrze.Wiele razy mówiłam mu co ma robić w takich przypadku. Uciekać przez szyb wentylacyjny w drugim pokoju do lasu, a potem do świętego dębu.Tam żaden demon nic mu nie zrobi. Oczywiście on nie wie z czym przyjdzie mi się zmierzyć, ale to dobrze.Zatrzymam je na wystarczająco długo. To dam radę zrobić.
-Będzie dobrze.Przyjdę do Ciebie za chwilkę. Idz i bądz cicho-poleciłam z pozoru luznym tonem, ale Loki na pewno wychwycił moje kłamstwo. Mimo to wszedł do drugiego pokoju i zaryglował drzwi. Chrzanić moją duszę. Duszę Lokiego nie dotkną. Ba nawet się do niej nie zbliżą.Uśmiechnęłam się lekko. Oni myślą,że Loki właściwie to Miki jest w tamtym pokoju. Ucieknie jeśli ich zatrzymam, a zatrzymam. Stanęłam przy drzwiach. Może odwlekę walką rozmową?
-Czego chcecie?- spytałam jakby myślała, że są zwykłymi złodziejami.
Może ich oszukam...Oszukać demona.Miki wyrolowałby ich na pewno w końcu z jakiegoś powodu nazywam go imieniem boga kłamstw.Młodszy przyglądał mi się badawczo swoimi błekitnym okiem.Jednym bo drugie miał zasłonięte.Prychnął i spojrzał na swojego towarzysza.
-Wytłumacz to Sebastianie - powiedział wyniośle.
CDN.
............................................................................................................
(185 słów) Do zobaczenia całuski<3<3<3<3<3<3<3<3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro