Część 24 Jestem Mery....
Zaniosłam posiłek tak jak kazał Sebastian. Zauważyłam,że Finny i brat panienki bawią się na dworze w chowanego. Uśmiechnęłam się mimowolnie. Kiedy Sebastian się pojawił i zaproponował mi pracę spodziewałam sie raczej zimnego ponurego zamczyska, którego w razie zagrożenia miałabym bronić. W rzeczywistości to miejsce jest niezwykłe. Szczególnie panienka. Nie spotkałam jeszcze wysoko urodzonej osoby tak serdecznej dla służby. Zobaczyłam, że panienka siedzi przy stole sama jak palec i nieobecnym wzrokiem patrzy przez okno. Nie miałam pojęcia czy ją pocieszyć czy nie. Jednak po chwili postanowiłam ją pocieszyć.
-Bardzo dziękuje za ta prace - powiedziałam lekko się uśmiechając.
Dziewczyna podskoczyła na krześle i szybko spojrzała na mnie. Wystraszyłam się, że będzie zła lecz ona gdy mnie ujrzała uśmiechnęła się.
-Mam tylko nadzieje, że bedziecie tu szcześliwi- powiedziała, a głos się jej załamał.
-Panienko?-powiedziałam zasmucona jej smutkiem- Co się stało?
CDN..............
.......................................
Znów mi ta część nie zapisała się super. Ale udało mi się huraaa nareszcie bo nie chce mi się pisać to samo 4 razy. Do zobaczenia całuski <3<3<3<3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro