VI rozdział
Siedziałam między Murasakibarą,fioletowowłosym olbrzymem i czerwono-czarno włosym Kagamim,obydwoje byli wysocy, umięśnieni i obżerali się ,pierwszy Mount Everest słodyczy ,a drugi hamburgerów.
Przez cały czas czułam na sobie wzrok Akashiego. Nieco się zmienił, urósł, a jedno oko zamieniło barwę na złotą,po prostu magia!
Rożowowłosa Satsuki zasypywała mnie pytaniami, Kuroko ten niebieski, mówił żeby przestała bo mnie zamęczy,i miał rację, Aomine, granatowy z ciemniejszą karnacją czytał zboczone magazyny, Takao żartował z dzisiejszego lucky itemu Midorimy,lakieru do paznokci,który przyciągał uwagę swym jaskrawym, różowym kolorem,a sam glon siedział i beznamiętnie sączył sok.
- Czyli wszyscy chodziliście razem do Teiko i byliście tym Pokoleniem Tęcz..znaczy Cudów?
Spytałam siorbiąc już wypitym napojem (ach ta kultura)
- Tak,jest jeszcze Kise ,ale wyjechał do Francji na sesję zdjęciową
Kuroko wydawał się jedyną w miarę normalną osobą
- A on co,model jakiś?
Zażartowałam
- Tak
Okeey...uzajmy, że pytania nie było.
Postanowiłam się już zbierać,wcale nie dlatego,że niezbyt przypadło mi do gustu ich towarzystwo tylko...byłam zmęczona, tak tak to odpowiednie wytłumaczenie.
- No to do zobaczenia
Pomachałam wszystkim z nadzieją że nigdy już ich nie spotkam, z wyjątkiem Takao i tego drugiego, z nimi pomęczę się jeszcze ponad dwa lata,jeśli nie pójdą na te same studia
- A ty glonie wpadnij pod samochód,najlepiej ciężarowy,pędzący 150 na godzinę, z ostrzami na przodzie które boleśnie zakończą twą egzystencję
Dodałam wychodząc.
POV Midorimy
Po jej wyjściu Takao roześmiał się
- Ach ta Shiro jest taka zabawna!
-Wyglądała na poważną
Wtrącił Kuroko
- Aż tak bardzo cię nienawidzi?
Spytała Satsuki,wlepiając we mnie różowe ślepia
- Nie wiem
Wzruszyłem ramionami
- Według mnie tak naprawdę ciebie lubi,tylko jest zbyt dumna żeby się przyznać
- Też tak sądzę i uważam że Shin-chan powinien wyznać jej swoje uczucia jak najszybciej, shipuje ich od początku
Po słowach Takao mało nie zakrztusiłem się soczkiem
-Nanodayo?! Przecież jej nie kocham!
- Tak, wmawiaj sobie Shintaro
Puściła oczko do Kazunariego,oboje się roześmiali.
- Wychodzę
Oznajmił nagle Akashi
Nikt nic nie powiedział, wszyscy poczekali aż wyjdzie
- Ciekawe gdzie nagle tak go poniosło?
Zaczął Atsushi
- Do Umeki, to oczywiste
Wszyscy spojrzeli się na różowowłosą
- Na serio nie zauważyliście jak się na nią patrzył? ! Normalnie rozbierał bidulkę wzrokiem
Nie zwróciłem na to uwagi, miałem nadzieję,że nic się mu nie stanie.
Dokładnie, mu, nie jej.
Jest o wiele straszniejsza od naszego imperatora i bez wahania by kogoś zabiła jak coś nie pójdzie po jej myśli, jest istnym wcieleniem szatana,a nawet kogoś gorszego,cały czas zastanawiam się co mnie wczoraj wzięło,że u niej zostałem.
Czasem wyobrażam sobie ją całą we krwi z nożem w ręku i paychopatycznym uśmiechem i stwierdzam z niepokojem,pasuje jej to.
Muszę po drodze wstąpić po wodę święconą i książkę do egzorcyzmów,tak na wszelki wypadek.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro