Rozdział Walentynkowy ♡
Wszystkiego najlepszego z okazji Walentynek wszystkim ♡ zwłaszcza osobom które tak jak ja lenią się w wyrku i zajadają słodycze ^ ^
Przekręciłam się na drugi bok,ręką
wyczułam,że strona materaca obok jest zimna.
Gdzie on..a no tak! Przecież pracuje! Postanowił zostać lekarzem i teraz ma,wychodzenie do szpitala nad ranem.
Na całe szczęście nie jestem taka głupia i nie zamierzam pracować do conajmniej czterdziestego roku życia,ale nie jestem jakąś kurą domową o nie ! Poza tym kiepsko mi idzie z obowiązkami domowymi więc całymi dniami leniuchuję.
Oczywiście nie czuję się z tym dobrze,Shintaro haruje od dnia do nocy,gotuje,sprząta...aż czasem dziwię się,że nadal chce ze mną być. A co jeśli ma inną?! Pełno u niego ładnych pielęgniareczek czyhających na tak seksownych lekarzy ! Jak tylko go któraś tknie...kudły powyrywam,obedrę ze skóry,wydłubie oczy,obetnę język,rzucę na obszczucie psom,a następnie spale na stosie z innymi wiedźmami! Hahahahaha...
Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk dzwonka w telefonie,zerknęłam na wyświetlacz,Hiro
- Taaaak?
Ziewnęłam przeciągle do słuchawki
- Dzień doberek śpiąca królewno !
Z drugiej strony rozgległ się radosny głos przyjaciółki
- Masz coś ważnego do powiedzenia bo zamierzałam właśnie ratować świat
Szczelniej opatuliłam siebie kołdrą
- Hahaha zabawne Shiruś ! Chciałam spytać co najlepiej kupić Takao na walentynki misia,kwiatki,czekoladki czy może pójść z nim na romantyczną kolację?
Zapomniałam wspomnieć,że Hiro chajtnęła się z Kazunarim
- Pytasz się o to najmniej romantyczną osobę jaka chodzi po planecie. Poza tym masz czas do 14 lutego więc bez stresu
Odpowiedziałam obojętnie
- Shiruś...
Wyobraziłam sobie jej minę w stylu "załamujesz mnie"
- No co ?
- 14 luty...jest dzisiaj
Westchnęła
- Słucham?! Baka nie mogłaś mi tego wczoraj powiedzieć!
Zerwałam się i z telefonem przy uchu zaczęłam ubierać ciuchy
- Jesteś niemożliwa !
Roześmiała się
- Cicho siedź! Lepiej powiedz co mam teraz zrobić!
Syknęłam
- Cóż...możesz zrobić dużo rzeczy,musisz sama wymyśleć co najbardziej tobie odpowiada i co najbardziej spodoba się Midorimie
Mówiąc to rozłączyła nas z chichotem
Boże, czemu ludzi nie można dusić przez telefon ?!
Pierwsze co przyszło mi na myśl, czekoladki.
Ruszyłam do sklepu po najpotrzebniejsze rzeczy.
- Mleko,kakao,cukier,masło,śmietana...
Mówiłam do siebie rozglądając po półkach
- Kwiatki !
Sięgnęłam po bukiet czerwonych róż,wezmę tak na zaś. Tak samo dużego pluszowego misia i gotowe już pudełko czekoladek. W końcu przezorny zawsze ubezpieczony ^ ^
Będąc już w domu ustawiłam składniki przed sobą na blacie w kuchni
- Do roboty ! W końcu nie może być to takie trudne !
Wykrzyknęłam pełna energii
Godzinę później ~
- Następnym razem prosimy uważać
Upomniał młody mężczyzna
- D-dobrze,dziękuję za tak szybkie przybycie
Ukłoniłam się zakłopotana.
Poczekałam aż strażacy odjadą po czym wróciłam oszacować straty.
Oprócz spalonego garnka i lekko przysmolonej kuchenki nic innego nie uległo sfajczeniu. No dobra...jeszcze misiu i kwiatki,cholera! Wszystko diabli wzięli! Poddaje się,jestem najgorszą żoną na świecie.
Time skip~
Midorima POV
- Wróciłem !
Oznajmiłem zdejmując buty.
Z niepokojem stwierdziłem,że nie dość,że Shiro nie rzuciła się na mnie jak zawsze, to na dodatek w powietrzu czuć zapach spalenizny.
Co ona wykombinowała ?
Wszedłem do kuchni. Na kuchence znajdował się zwęglony garnek,obok coś na kształt...pluszaka oraz pudełko czekoladek,także spalone.
No tak ! Dzisiaj walentynki,nie sądziłem,że weźmie to na poważnie,nie oczekuję od niej żeby robiła mi z takich okazji prezenty,sama jej obecność sprawia iż jestem szczęśliwy każdego dnia.
- Shiro,gdzie jesteś?
Zawołałem
- W salonie
Usłyszałem słaby głos
Leżała na kanapie z nieobecnym wzrokiem,mroczna aura wokół niej spowiła całe pomieszczenie
- Jestem beznadziejna
Powtarzała w kółko
Podszedłem i kucnąłen przy czarnowłosej
- Nie jesteś,baka
Szepnąłem głaszcząc ją po głowie
Podniosła się nagle
- Mam pomysł ! Czekaj tu !
Krzyknęła po czym zniknęła na schodach.
Nie powiem trochę się obawiałem,w końcu to Shiro.
- Chodź do łazienki
Zawołała po pół godzinie,pewnie papier jej się skończył.
Jednak to co zobaczyłem wywołało u mnie krwotok. Siedziała naga w wannie pełnej piany rumieniąc się słodko
- W-wejdziesz ?
Spytała zawstyszona chowając twarz we włosach
- Jeszcze pytasz?
Ściągnąłem ubrania i wkoczyłem do wody.
- Przepraszam,że tylko tyle dostajesz w walentynki
Powiedziała po chwili
- Głupia...
Przyciągnąłem ją do siebie i pocałowałem
- To najlepsze co mogłem dostać
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro