II rozdział
Całe szczęście dyrektor nic nam nie zrobił,tylko upomniał co i tak miałam w głębokim poważaniu.Wychodząc z jego gabinetu zaciągnęłam okularnika w jakiś ciemny kąt i przycisnęłam do ściany, musiało to wyglądać komicznie przy jego wysokim wzroście .
-Mogę wiedzieć co zamierzasz mała istoto?-usłyszałam nad sobą jego głos
-Zamknij morde -warknęłam
-Dziewczynom nie przystoi takie zachowanie -poprawił okulary.
Jak on mnie irytował! Wystrzeliłam rękę w stronę jego twarzy,ale zablokował mnie i teraz to ja byłam przyparta do chłodnej powierzchni.
-Puszczam glonie!
-Puszczę jak ładnie poprosisz
-Nie przeprosze!-zabrzmiałam jak małe dziecko -Mogę tu stać cały dzień, a ty chyba nie chcesz opuścić lekcji kujonie.
-Poprosisz jeszcze przed rozpoczęciem kolejnych zajęć, już o to zadbam.
Przybliżył się niebezpieczne blisko,tak że nasze nosy prawie się stykały i mocniej ścisnął moje nadgarsrki.
-Gwałt jest karalny-udawałam spokojną chociaż przerażała mnie jego bliskość.
-Boisz się -zauważył. Cholera!-Widać to w twoich oczach.
Niedość że był za blisko to jeszcze w oczy mi się gapił pedał jeden.Jeszcze bardziej przysunął twarz.
Trafił w mój czuły punkt,nienawidzę bliskości z drugą osobą,powinien przestać,ale postanowił to wykorzystać.
Nie wytrzymałam ,strach był silniejszy i cała pewność siebie ze mnie uleciała
-Proszę puść mnie-powiedziałam cicho ze łzami w oczach
-Już nie jesteś taka odważna i pyskata-zadowolony z wygranej odsunął się
Spuściłam głowę zakrywając twarz włosami. Podszedł i poniósł mój podbródek
-Takie zachowanie nie jest w moim stylu,więc jak będziesz milsza nic takiego się nie powtórzy-chyba się trochę przejął tym,że doprowadził mnie do płaczu.
-Shin-chan wszędzie ciebie szukam!- wesoły głos czarnowłosego osobnika przerwał ciszę.Chłopak biegł w naszą stronę,niestety poślizgnął się i wpadł na Midorimę,który wpadł na mnie i w trójkę upadliśmy z hukiem.
-Gomenasai Shin-chan i..
-Umeki Shiro
-I Ume-chan-skłonił się
-Mógłbyś ze mnie wstać. ..-zszokowana spojrzałam na czerwonego ze wstydu okularnika
Trzymał się za moje piersi i niewiadomo czemu jeszcze ich nie puścił .
-Kyaaa!!!-popchnęłam go i także zawstydzona stanęłam obok kolegi tego zboczeńca.
-Shin-chan nieładnie tak obmacywać dziewczynę na widoku przyjaciela, jesteś jakiś niewyżyty seksualnie czy co?
-T-to nie jest moja dziewczyna,nanodayo -podniósł się
-Pierwszy raz się z nim zgodzę - mruknęłam
-Żartowałem tylko-zaśmiał się -ale co do drugiego jestem pewien
-Takao!
-Nie denerwuj się tak Shin-chan-pomimo wcześniejszych wydarzeń postanowiłam go trochę podenerwować
Obrzucił mnie zabójczym wzrokiem.
Przed śmiercią uratował mnie dzwonek
-Jaaaka szkoda,muszę lecieć ,do zobaczenia Takao- popędziłam na japoński
P.O.V Midorimy
-Urocza-Takao uśmiechnął się kiedy zniknęła z pola widzenia
Jest dziwna, najpierw próbuje mnie pobić potem płacze, a jeszcze później robi sobie ze mnie żarty, nieogarniam jej kobiecej logiki, aczkolwiek ma takie mięciutkie...nieważne!
-Idziemy Takao-rzuciłem kierując się na lekcje
Pisanie na matematyce jest ryzykowne, ale dostałam nagłej weny (^~^)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro