Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wycieczka

            Po kolacji Mei ling pobiegła prosto do mistrza Shifu. Zapukała w drzwi jego pokoju.

- Proszę.

- Nie przeszkadzam?

- Nie, o coś chciałaś zapytać?

- Tak, a w sumie nie. Chodzi o to, że wy pokazaliście mi jak u was się żyje i pomyślałam sobie, że teraz pora na rewanż. Chodzi mi o to, czy chciałby mistrz może pojechać, a raczej tepnąć się ze mną do mojego świata na weekend, oczywiście z całą resztą wojowników.

- Ja raczej nie, ale dobrze by było żeby reszta poleciała z tobą. Ja z Oogweyem popilnujemy wioski.

- Oooo dzięki mistrzu. – Mei ling uściskała Shifu

10 minut później

Wszyscy byli już w swoich sypialniach i Mei dobrze o tym wiedziała, stanęła więc na korytarzu i zagwizdała na palcach. Wszyscy wychylili się zza drzwi.

- Ty wież która jest godzina?! – wrzasnęła Tygrysica

- 18.20 a co?

Tygrysica zrobiła Facepalm'a.

- No ruchy nie mamy całej nocy na przeteleportowanie się.

- Że co?! – wszyscy razem krzyknęli

- To co słyszeliście a teraz pakować się i jazda pod brzoskwinię, za 5 minut macie wszyscy tam być!

5 minut później

- Dobra wszyscy już są, skoro tak to łapta się za moją rękę i lecimy. – rozkazała Mei ling

Wszyscy posłusznie złapali się za jej rękę i lada moment byli w pokoju klona, który siedział na łóżku i czytał książkę.

- Siema ziomuś, – powiedziała Mei – znalazłaś liścik.

- Jak nie, jak tak.

- Ok to my się zbieramy a ty rób dalej to co robiłaś.

- Spoko.

- Chodźcie, musimy wyjść przez okno moja mama nie może się dowiedzieć, że ona to klon.

- Tygrysico zobacz, ja mam palce. – powiedziała Żmija

- Lepiej spójrz na to, pozamienialiśmy się w jakieś dziwolągi! – wrzasnął Modliszka

- Nie marudzić, chodźcie a wszystko wam wyjaśnię po drodze.

Wszyscy posłusznie zeszli po drzewie na dół do ogródka a z ogródka przez płot na chodnik.

- Dobra to chodźmy. Po pierwsze: aktualnie jesteśmy gatunkiem „Homo Sapiens" czyli po prostu ludźmi. Po drugie: idziemy właśnie do leśniczówki mojego taty. Po trzecie i ostatnie: osiemnasta to nie godzina do spania. Jakieś pytania?

- Co to takiego? – zapytał Żuraw

- To słup energetyczny, dzięki temu mamy prąd w domu.

- Aaahaa. – Żuraw kolejny raz z miną WTF patrzył się na Mei ling

- Hhhhh – westchnęła – wyjaśnię wam to później.

Szli tak przez pół godziny nagle Mei ling zauważyła gang Węża. Założyła więc kaptur i powiedziała:

- Słuchajcie idzie niebezpieczny gang lepiej przejdźmy na drugą stronę.

- Hahaha a co oni mogą nam zrobić? – spytał lekceważąco Tai lung

- Uwierzcie mi oni potrafią dać niezły wycisk.

- Chcesz powiedzieć, że... - powiedziała Żmija

- Tak, już nie raz za młodu od nich oberwałam.

- Słuchaj kiedyś może tak ale teraz masz nas. – powiedziała Tygrysica a Mei spojrzała na nią z nadzieją.

Przeszli około pięćdziesięciu metrów i stali już naprzeciwko gangu Węża.

- No, no, no, czy to nie przypadkiem nasz ulubiony worek treningowy chłopaki? – powiedział przywódca gangu

- A jakżeby inaczej. – odpowiedział mu jego kumpel nr1

- A co to za cieniasy obok niej, ktoś zna tych kolesi? – spytał ponownie przywódca

- Nie, ale i tak dostaną wciry. – odpowiedział koleżka nr2

- Ej ty, chodź tu gów*iaro! – wrzasnął przywódca

- Coś do mnie mówiłeś półgłówku?! – spytała Mei ling

- Tak.

- Wyjaśnię ci jedną rzecz, a mianowicie odpierwiastkuj się ty połowiczny ilorazie inteligencji bo jak ci przyparabolimy do kwadratu to zęby wyjdą ci poza nawias zrozumiano (dzięki Justyna, fajny tekst)?!

Chwilę później podszedł do niej, złapał ją za kark i gdy już miał ją uderzyć, wielce się zdziwił gdy nagle wylądował na glebie.

- Co jest?! – wrzasnął

- Już ci mówię, ja jestem. – odpowiedziała mu zwycięskim tonem

- Chłopaki, bierzcie ją!

- Po moim trupie! – stanął w obronie Mei ling Tai

- Oooo, taki hardy jesteś, to może się z nami spróbujesz? – zachęcił koleś nr1

- No to kto pierwszy? – Tai lung przyjął wyzwanie

- Ja. – zadeklarował koleś nr3 (najsilniejszy z gangu)

- Ok to jak to Mei mówi „jedziemy z tym koksem"!

I się zaczęło Tai lung na samym początku oberwał prawym sierpowym i upadł na ziemie, ale na szczęście szybko się podniósł. Koleś nr3 znowu zaatakował ale tym razem Tai uniknął ciosu i zrobił kontrę na co przeciwnikowi z nosa zaczęła lać się krew.

- I co, dalej chcesz się bić?

Spytał Tai lung ale w odpowiedzi dostał lewy sierpowy, on się jednak tego spodziewał, więc odskoczył w odpowiednim momencie a potem go podciął przez co „mięśniak" się przewrócił.

- Dobra zrobimy tak wy się od niej odwalicie – Tai lung wskazał na Mei – a my w zamian zostawimy was w spokoju. Ok?

Przywódca podszedł do Tai lunga zmierzył go wzrokiem i rzekł:

- Znajcie naszą łaskę, zostawimy was w spokoju.

Gang odszedł. Gdy już byli wystarczająco daleko wszyscy wybuchnęli śmiechem. Małpa zaczął przedrzeźniać przywódcę gangu:

- Hahaha „Znajcie naszą łaskę , zostawimy was w spokoju" hahaha. – na co wszystkich dopadła jeszcze większa głupawka

Około pół godziny marszu później

- Daleko jeszcze, ręce i nogi mi „odpadają", chociaż to by mi ułatwiło życie. – powiedziała Żmija

- Nie marudź już jesteśmy. – odpowiedziała Mei ling – Poczekajcie chwilę pójdę po zapasowy klucz.

Dwie minuty później wszyscy byli już w środku. Mei przeszła więc do rozdzielenia pokoi.

- Dobra to tak, Żmija i Tygrysica śpicie w pokoju rodziców, Modliszka weź sobie kogoś i idźcie do mojego pokoju reszta śpi w salonie, w szafie jak co macie koce i ręczniki, a i jeszcze jedno, tam jest łazienka. – wyjaśniła Mei

Po tych słowach dziewczyna wyjęła brązowy puszysty koc walnęła się na podłodze przy kominku i zasnęła.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro