Strach się bać
Nagle zaczęła się wichura, wiało, lało i waliło piorunami, lecz coś było nie tak, bo pioruny waliły od Ziemi w niebo i to konkretniej w jeden punkt na niebie. Niedługo potem zaczęły pojawiać się znaki typu głów postaci z filmów. Wkrótce to dziwne zjawisko atmosferyczne ustało zaczęła padać mżawka, Klaudia znowu nocowała u Mei ling bo jak wszyscy zasnęli jeszcze lało więc mama pozwoliła jej zostać.
Następnego dnia
Nastał dzień wszyscy obudzili się, zjedli śniadanie przygotowane przez Mei ling a później wyszli na dwór, lecz niedane było in się spokojnie powygrzewać w słońcu. Znowu zaczęło się to zjawisko atmosferyczne, lecz tym razem było gorzej. Niebo się rozstąpiło.
- O nie. – powiedziała wystraszona Mei ling
- Co się stało? – dopytywał Po
- Niebo nam się sypie na głowy a ty się jeszcze pytasz „co się stało"! – wrzasnęła na niego Tygrysica
- Nie o to chodzi, moja wizja, się spełnia. Słuchajcie jeśli tego nie zatrzymamy będzie po nas, wszystkie światy przepadną, cały wszechświat... zginie (pamiętacie wizję Mei ling z 1 części, jeśli nie to koniecznie ją przeczytajcie ;) tak na marginesie to o tym mówiła zagadka).
- To co robimy? – spytała Ola
- Jest szansa, że w świecie gry jeszcze te zmiany nie są takie drastyczne jak tu, więc musimy tam wkroczyć i zniszczyć przyczynę od środka.
- Ale jak to zrobić? – kontynuowała Klaudia
- Nie mam pojęcia, ale znam kogoś kto może będzie wiedział jak to odkręcić. Musimy wrócić do gry.
- Idę z wami. – zadeklarowała Klaudia
- To zbyt niebezpieczne.
- Słuchaj ktoś musi wam pomóc, z naszego świata jesteś tylko ty i nie dasz rady sama tego rozgryźć.
- A co z twoją rodziną, na wypadek... no wiesz...?
- Poradzą sobie, świat jest ważniejszy.
- Dobra zbieramy się nie mamy dużo czasu.
Wszyscy pobiegli do teleportera, dotarli tam w 20 minut. W pokoju Mei ling zastali klona chowającego się pod łóżkiem.
- Wstawaj, tepnij nas z powrotem do gry! Nie ma czasu do stracenia!
Klon wstał i wcisnął „Start".
W grze
Ekipa biegła po pałacowych schodach, gdy byli już na miejscu zobaczyli, że dopiero zaczyna się to meteorologiczne zjawisko. Wbiegli do pałacu, zobaczyli Mistrza Shifu.
- Mistrzu! – wrzasnęła Mei
Spojrzał na nich.
- Już jesteśmy, ale zaraz wybywamy, do Chor-Gam, to nie zwykła burza, tylko koniec światów. – powiedziała Mei ling pomiędzy wdechami
- Ale po co? – spytał nerwowo Shifu
- Po co? – zawtórowali mu wojownicy
- Po Artura (TA DA DA).
- No jeszcze jego tu nam brakowało. – powiedziała Tygryska
- Tylko on nam może pomóc. My biegniemy, nim będzie za późno.
Po około godzinie już byli na miejscu. Weszli do więzienia.
- Poczekajcie tu, jak będę potrzebowała pomocy to krzyknę.
Mei ling weszła do celi Artura.
- Ooo Kaja, jak milo cię znowu widzieć hahaha. – powiedział mrocznym głosem Artur
- Nie zbliżaj się i trzymaj ręce tak żebym je widziała.
Artur podniósł łapy.
- Co cię do mnie sprowadza, czyżbyś się stęskniła?
- No chyba śnisz, świat czeka zagłada a ty mi z takimi tekstami wyjeżdżasz.
- Że co!!!
- To co słyszałeś. Właśnie byleś najlepszy z informatyki więc teraz masz szansę się wykazać.
Po chwili zastanowienia.
- Trzeba by było wgrać odpowiedniego wirusa, ale musiałbym mieć komputer, żeby go zaprogramować.
- Poczekaj zaraz wracam.
Mei ling znalazła się znów na Ziemi było coraz gorzej, za oknem szalała wichura, a po ulicach biegały „pikselowe" postacie w wersji ludzkiej. Dziewczyna szybko zabrała swojego laptopa i wkroczyła z powrotem do gry.
- Masz – wręczyła mu kompa – tylko się pośpiesz mamy niewiele czasu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro