Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

9 miesięcy, mówi ci to coś?

Po odejściu lekarza byłam bardzo zdezorientowana. Wcześniej spodziewałabym się że jestem nieuleczalnie chora niż że jestem w ciąży. Dylan właśnie wymienia czego nauczy mojego dziecka. A ja leżę i wbijam wzrok w ścianę bo nie mam pojęcia co zrobić.

-Dylan czemu jesteś taki zadowolony?-do pokoju weszła Maya. Dylan nie zdążył jej odpowiedzieć bo Adrien wtrącił.

-Będę miał dziecko!-krzyknął Adrien z niezwykłym entuzjazmem. Maya popatrzyła na mojego męża przerażonym wzrokiem jakby telepatycznie pytając się go czy to prawda, po czym jej wzrok powędrował na mnie.

-A ty Hailie jak się czujesz?-zastanawiałam się chwilę nad odpowiedzią.

-Jestem przerażona, bardzo, ale szczęśliwa.

-Mówiłam ci jeszcze przed akcją abyś wzięła i zrobiła test ciążowy.

-Wiem, przepraszam że cię nie posłuchałam.

-Gdzie jest moja perełka?!-do pokoju wbiegł zdyszany Will. Gdy tylko mnie zobaczył niemal od razu podbiegł do mnie i mnie przytulił.-Jeżeli jeszcze raz mnie tak wystraszysz to zamknę cię w wieży i nie wypuszczę.

-Nie wypuścimy jej przez najbliższe 9 miesięcy, Will.-odezwał się Vincent.

-Co? Ale dlaczego?

-9 miesięcy, mówi ci to coś?-Mój nadal ulubiony brat chwilę się zastanawiał ale chyba domyślił się o co chodzi.

-Hailie?-zwrócił się do mnie.-Czy ty jesteś w ciąży?

-Tak.-wydukałam cicho.

-O kurwa...-mruknął pod nosem.-Ale dlaczego nic nie mówiłaś?

-Dowiedziałam się 10 min temu.

-To dziecko to będzie najbardziej rozpieszczone i wytrenowane stworzenie jakie niedługo będzie stąpało po tej planecie.

-A ja się do tego przyczynię.-rzekł Vince.

-Jak każdy z nas.- znienacka zza kąta wyskoczył Tony.

-Każda lalunia się będzie za nim oglądała, wujek Dyluś o to zadba.-powiedział z dumą w głosie Dylan.

-Co się stało? Czemu tak krzyczycie.-u progu moich drzwi pojawił się malutki Justin wraz z Montym.

-Hailie, wyzdrowiałaś już?-Mały Justin przyszedł do mnie na łóżko i wtulił się w moją klatkę piersiową.

-Tak kochanie. Niedługo będziesz miał małego kuzyna albo kuzynkę.

-Właśnie! Jak poznamy płeć trzeba będzie wymyślić imiona!-Shane dostał oświecenia.

-No brawo geniuszu.-wymamrał wiecznie znudzony Tony.

-Proponuję Dylan. Wspaniałe imię, i opisuje tak wspaniałego człowieka jak ja.

-Mówimy o Dylanie Sprouse? Bo jeśli tak to się zgadzam że jest wspaniały.-zaświergotała Maya. Wujek Monty opatrzył ją morderczym spojrzeniem.

-Nie. Mówiłem o sobie.

-No to bardzo mi przykro ale nie jesteś wspaniały.-odgryzła mu się Maya.

-Jesteś głodna?-zwrócił się do mnie Monty.

-Jasne że jest. Nie jadła nic bardzo długo.-odpowiedział za mnie Shane.

-No ty to już po godzinie idziesz do lodówki.-odgryzł mu Tony.

Nie mogłam słuchać ich wymiany zdań dlatego udałam się do toalety. Stanęłam przed lustrem i muszę przyznać że widok w nim nie był zbyt ciekawy. Zaczesałam włosy i umyłam zęby. Gdy skończyłam czynności i wróciłam do sypialni zastałam tam tylko Adriena.

-Jak się czujesz?

-Jest dobrze, po prostu jestem zdezorientowana.

-Ja się bardzo cieszę że będziemy mieć dziecko. Będzie kiedyś takie jak my.

-Oby nigdy nie popełniło naszych błędów.

-Będziemy je przed nimi chronić, nawet nie tylko my, twoi bracia już mają bzika na punkcie tego maluszka, a warto zauważyć że ono się jeszcze nawet nie urodziło.-zaśmiałam się na jego słowa, to prawda, już z min moich braci da się wyczytać że to oni będą się bardziej opiekować moim dzieckiem niż ja sama. Będą je chronić bardziej niż kogokolwiek co jest bardzo na plus.

-To prawda.

-Chodźmy, musisz coś zjeść.

-W takim razie idziemy.

Zeszliśmy do kuchni a tam Dylan przygotował już dla mnie obfity posiłek.

-Trzymaj, ja to jem zawsze jak jestem osłabiony.

-Dziękuję.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro