Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 13. Na dzikim zachodzie.

Mijały miesiące. Wszyscy byliśmy szczęśliwi. Wczoraj zaproponowałam burmistrzowi by zrobić dzień jak na dzikim zachodzie. Mężczyzna się zgodził i zaraz o tym poinformował wszystkich. Właśnie szykowałam się by przyjechać z wierzchowcami na zaczęcie imprezy. Spakowałam do torby potrzebne rzeczy. Wsiadłam na Tornada i ruszyliśmy. Zauważyłam przy wybiegu dzieciaki i Sportacusa. Robbie niby przypadkiem siedział i komentował to. Zeszłam z rumaka i podeszłam.

-Dobra dzieciaki. Pierwsza zasada. To koń was wybierze. Musicie być cierpli.- Powiedziałam klepiąc Tornado po szyi. Do dzieciaków zaczęły podchodzić konie. Zaskoczeniem dla mnie było, że Carmen podeszła do Robbiego.- Cóż wygląda na to, że Carmen wybrała sobie jeźdźca.- Powiedziałam lekko się śmiejąc. Po chwili kiedy wszyscy mieli konie pomogłam im założyć kaski oraz siodła.- Pierwsza zasada. Nie ścigacie się puki nie będziecie umieli jeździć konno.- Powiedziałam po czym z dzieciakami pojechaliśmy do miasteczka. Zaczęliśmy się świetnie bawić. W pewnej chwili Sportacus rzucił mi wyzwanie. Chodziło o wyścig przez całe Leniuchowo. Przyjęłam wyzwanie. Wsiedliśmy na swoje konie kiedy Pixel przygotował dron. Gdy zaczął się wyścig Sportacus zażądał jako wygraną buziaka. On chyba ma fisia na całusy. Kiedy Tornado biegł przez plaże zauważyłam przepiękny krajobraz. Nie mogłam się powtrzymać więc zatrzymałam rumaka. Oczywiście Sportacus również się zatrzymał. Spojrzeliśmy sobie w oczy. Zarumieniłam się czując jego dłoń na swoim policzku. Nie wiem jak do tego doszło, że... Pocałowaliśmy się.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro