Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

chapter three ━ meal

━━━━━ ♡ ━━━━━

MEAL
chapter three

━━━━━ ♡ ━━━━━

— Martwię się o nią, Jamesie — przyznała Faith, gdy siedziała na tarasie, zażywając popołudniowego słońca. Obok niej przesiadywał zaufany doradca, James. Miała z nim od samego początku bardzo dobre stosunki i ceniła sobie jego zdanie. Gdy nawet on nie potrafił wymyślić niczego, co mogłoby uratować królestwo przed upadkiem, wiedziała że naprawdę nie ma innej możliwości jak tylko wydanie córki za mąż i łudzenie się, że nowy przypływ pieniędzy pomoże. - Naprawdę. Jest jeszcze taka młoda. Powinna się uczyć. Poznawać świat. Bawić się. A ja posyłam ją pod ołtarz z człowiekiem, którego widzi pierwszy raz na oczy. Jeszcze nawet nie wiemy czy w ogóle Król Michael będzie nią zainteresowany - dodała, wzdychając ciężko i odgarnęła kosmyk włosów za ucho. We dwoje obserwowali jak Red i Michael spacerowali po ogrodach. Na szczęście pies księżniczki został z nimi i im nie przeszkadzał. Nazywał się Topaz, ze względu na jego złotą sierść, która czasem naprawdę przypominała kryształ. 

— Wszystko będzie dobrze, Wasza Królewska Mość — James zamknął swój kajet i westchnął ciężko, odprowadzając parę swoim wzrokiem. — Coś mi mówi, że się polubili. I znaleźli wspólny język, a to chyba najważniejsze, prawda? — dodał, uśmiechając się pokrzepiająco i spojrzał na Królową. 

— Tak, chyba tak. Ale jednak boję się o nią. To w końcu moje dziecko. Chyba nie jestem gotowa na to, aby ją stąd wypuścić. Tyle lat byłyśmy sobie bliskie, a po śmierci Jacoba tylko to się pogłębiło. Obawiam się, że może czuć się samotna w zamku Michaela — Faith westchnęła ciężko, a później sięgnęła po kielich, w którym znajdowało się wino rozrzedzone z wodą, które popijała powoli, choć dzień był upalny i powinna dbać o swoje nawodnienie. 

— Na pewno sobie poradzi. To mądra, młoda kobieta, która ma dobre serce i przede wszystkim patrzy na dobroć innych ludzi, aby nie krzywdzić ich swoim zachowaniem. Michael musi tylko się o tym zorientować — James podszedł do niej bliżej i nakrył jej ramię swoją dłonią. Faith spojrzała na niego i uśmiechnęła się mimowolnie.

— Obyś miał rację — westchnęła ciężko. — Poza tym to chyba będzie mimo wszystko najlepsza opcja dla niej. Sam widziałeś, że Michael jest dobrze wychowany, traktował ją z należytym szacunkiem, pomimo tego że wcale nie musiał, a teraz jeszcze ten spacer. Mam nadzieje, że niczego nie udaje i moja córka nie trafi w ręce tyrana, który tylko przybrał maskę dobrego mężczyzny — dodała, kręcąc głową. Nie mogła znieść myśli, że jej dziecku coś mogłoby się stać. 

— Wszystko się okaże, ale uwierz mi, że mężczyzna nie potrafi kłamać, jeśli poczuje coś do kobiety, nie zważając na to czy ten związek będzie zaaranżowany czy nie. Jesteśmy prostymi ludźmi, Faith. Każdy z nas. Potrzebujemy miłości, niezależnie od tego jacy jesteśmy, jak żyjemy i jak umrzemy — Wzruszył ramionami, a później posłał jej pokrzepiający uśmiech. — Muszę cię tu zostawić, bo mam pewną rozmowę do przeprowadzenia. 

— Dobrze, powodzenia — Uśmiechnęła się do niego, a później poprawiła na krześle i zerknęła na Topaza, który wylegiwał się w Słońcu pod jej stopami. 

James skinął tylko głową, a później już odszedł, zostawiając Królową samą z jej myślami. 

━━━━━ ♡ ━━━━━

Red weszła do jadalni, mając na sobie nową sukienkę. Nie pamiętała, kiedy ostatnio tak się stroiła do posiłku, bo zazwyczaj zjadały z mamą kolację wspólnie i Królowej nie przeszkadzało to, że miała na sobie sukienkę z całego dnia, ale wtedy, dla Króla, musiała się postarać. Doskonale zdawała sobie z tego sprawę. 

— Przepraszam za to spóźnienie — przyznała, siadając już przy stole. Michael rozmawiał o czym z jej matką, ale nie usłyszała, o co chodziło. Mimo wszystko nie chciała naruszać ich prywatności i tylko odwzajemniła nieśmiało uśmiech blondyna, gdy ten wyprostował się na jej widok i wyraźnie rozluźnił. — Mogliście zacząć beze mnie, pewnie jesteście głodni — dodała, wzdychając. Nie zauważyła porozumiewawczego spojrzenia Królowej i Króla, ale poszerzony uśmiech blondyna już jej nie umknął, przez co zarumieniła się mimowolnie i zwiesiła wzrok na swoje dłonie. 

— Michael chciał na ciebie poczekać, skarbie.

— To bardzo miłe, Wasza Królewska Mość — Red uśmiechnęła się pewniej i spojrzała na niego, a później dostali już posiłek i tylko od czasu do czasu sztućce stukały o zastawę. Red starała się siedzieć prosto i nie garbić, aby należycie się prezentować. Nie wiedziała też jak włączyć się w rozmowę, która toczyła się między jej matką, a blondynem więc po prostu przysłuchiwała jej się z zainteresowaniem, bo była wychowana tak, aby nie wypowiadać się na temat, o którym nie miała bladego pojęcia, aby nie wyjść na skończoną ignorantkę. W tamtym momencie była bardzo wdzięczna za to Faith, że długo o to walczyła, aby nadworni nauczyciele nie wpajali jej głupot do głowy, że powinna bardzo dużo mówić, nawet jeśli nie miałoby w sobie to żadnego sensu. 

— Jak ci się tutaj podoba, Michael? — Faith spytała swobodnie, ciesząc się, że darowali już sobie uprzejmości i zwracali się do siebie bez tej sztucznej powagi oraz szacunku. Zresztą przeczuwała, że wcale nie musiała udowadniać coś temu mężczyźnie, bo widział, że nosiła koronę z rozwagą i powagą, dlatego nie miał jej czego zarzucić. — Wiem, że w pewnych częściach zamku jest wymagany remont, ale niestety są inne priorytety i kiedy indziej będę musiała o tym pomyśleć. Na razie liczą się dla mnie poddani. I szczęście mojego dziecka. 

— Co mogę powiedzieć? Bardzo spodobało mi się w ogrodach i cieszę się, że Red zgodziła się na spacer ze mną — przyznał otwarcie, a później spojrzał na brunetkę, która zawstydzona znowu zwiesiła wzrok na swoje dłonie i podgryzła mimowolnie wargi. — Mam nadzieje, że za niedługo wybierzemy się na przejażdżkę po okolicy. Chętnie się rozejrzę. Oczywiście, jeśli ci to nie przeszkadza, Faith — dodał pośpiesznie, bo nie chciał wyjść na żadnego gbura, który rządzi się nawet poza granicami swojego królestwa.

— Myślę, że to dobry pomysł. Red na pewno chętnie zabierze cię na taką przejażdżkę. Na pewno miło spędzicie czas — Faith uśmiechnęła się i upiła trochę wina ze swojego kielicha. Red spojrzała ukradkiem na matkę, czerwieniąc się jeszcze bardziej, ale jednocześnie była jej bardzo wdzięczna za zaaranżowanie kolejnego spotkania, bo wiedziała, że sama pewni nigdy by się na to nie zdobyła. 

━━━━━ ♡ ━━━━━

jak wam się podoba? feedback mile widziany!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro