chapter eight ━ lace
━━━━━ ♡ ━━━━━
LACE
chapter eight
━━━━━ ♡ ━━━━━
Red spojrzała na swoje odbice, a później tylko zachichotała, widząc jak Topaz mruknął coś niezadowolony i oddalił się na swoje posłanie, jakby chcąc w ten sposób zademonstrować to, że był zły. Dopraszał się cały poranek o uwagę, ale Księżniczka miała pełne ręce roboty i niestety nie była w stanie spędzić ze szczeniakiem tyle czasu, ile on chciał. Obiecała sobie, że gdy tylko wszystkie przymiarki i spotkania zakończą się, to wybierze się z nim na długi spacer po ogrodzie.
Tamtego dnia naprawdę miała pracowity czas. Nie tylko musiała wstać o świcie, aby odbić swoje najbardziej naglące nauki, to zaraz później i po lekkim śniadaniu, zjawiła się krawcowa. Królowa postanowiła, że pomimo braku pieniędzy, po skórczeniu niektórych wydatków, będzie ich stać na nową sukienkę dla Red, dlatego kobieta starannie pobierała wymiary z brunetki, a ta stała wytrwale na podeście, obserwując w dodatku to jak krawcowa starała się wybrać najpiękniejsze możliwe koronki.
— Królowi na pewno się to spodoba, kochanie — Faith uśmiechnęła się, gdy popijała herbatę, podziwiając całą te procedurę. Pomimo tego, że było sporo rzeczy do zrobienia, to kobiety spędzały ten czas razem. Bardzo je to zżywało ze sobą i choć przyszłość bywała niepewna, to każdy taki moment był jak na wagę złota i rozjaśniał twarze dwóch brunetek. — Topaz na pewno się ze mną zgodzi — dodała i zerknęła na psiaka, śmiejąc się pod nosem.
— Myślę, że teraz jest za bardzo niezadowolony na to, aby się na coś zgadzać — Księżniczka zachichotała, zerkając na kobietę, która w milczący sposób przechadzała się wokoło niej. Była jednak bardzo miła, dlatego Red czuła się swobodnie. Co jakiś czas wymieniały się uśmiechami. — Miałabyś ochotę na spacer ze mną po południu, mamo? — dodała, zwracając się do Królowej.
— Ależ oczywiście, kochanie. Ale coś mi mówi, że chciałabyś, aby to był Michael, prawda? — Faith uniosła brew, a później sięgnęła po kielich z rozcieńczonym winem i napiła się z niego trochę. Być może i było wcześnie, ale wino przyjemnie orzeźwiało w tak upalny dzień.
Red oblała się lekkim rumieńcem i odwróciła wzrok, a później założyła wolną dłonią kosmyk włosów za ucho. Nie wiedziała, co powiedzieć, bo jej matka wydawała się ją przejrzeć na wylot. Prawda była właśnie taka. Red chciała, aby Michael znów jej towarzyszył. Z łatwością można było powiedzieć, że Król wywarł na niej niesamowicie duże wrażenie. I to ze wzajemnością, o czym jeszcze nie miała pojęcia. I czego się nie domyślała.
— Prawda — przyznała po chwili, a później wymieniła z matką spojrzenie, a ta uśmiechnęła się, a nawet następnie zaśmiała pod nosem. — Król to bardzo ciekawy człowiek, mamo. Jest taki mądry... taki...
— Fascynujący? — Podsunęła jej Faith, uśmiechając się przy tym. O Królu rozmawiały już nie raz, nawet nie dwa i nie trzy, bo było ich o wiele, wiele więcej, ale i tak ciągle było coś, co sprawiało, że Red chętnie wracała do tego tematu, a jej matka zawsze była gotowa ją wysłuchać.
— Tak — Księżniczka przytaknęła głową, po czym jej oczy rozświetliły się, a twarz rozjaśnił uśmiech. Może było to już coś, o czym nie powinna tyle mówić, a co ważniejsze tyle myśleć, to jednak nie potrafiła tego nie robić. Słowa, które jej powiedział tuż przed swoim wyjazdem na dobre wniknęły w jej pamięć i często tuż przed zaśnięcięm bądź zaraz po przebudzeniu się, jej myśli biegły w stronę Króla. — Myślisz, że zjawi się znów za jakiś czas?
— Myślę, że on odlicza do następnej okazji spotkania się z tobą równie mocno, co ty, kochanie. I jeśli tylko sytuacja na to pozwoli, to na pewno będzie już w drodze tutaj — Faith pokiwała głową. Starała się pamiętać, że to małżeństwo, a raczej jego możliwość zaaranżowano głównie po to, aby uratować ich królestwo, ale była dobrej myśli, bo młodzi wydawali się zapałać do siebie sympatią. I to wielką. Chyba nic jej nie cieszyło tak bardzo jak to. Przez wiele nocy nie potrafiła spać, obawiając się, że wepchnię córkę w jakiś układ, który zniszczy jej resztę życia na dobre, ale wydawało się, że Michael nie będzie jej traktował jako zabawki i ozdoby, ale kogoś równego sobie. Kogoś... kto naprawdę będzie dużo dla niego znaczył i kogo obdarzy uczuciem ze wzajemnością. Dlatego kobieta robiła się nieco spokojniejsza i oswajała się z myślą oddania swojego jedynego dziecka w ramiona kogoś innego.
— Starałam się zrobić na nim jak najlepsze wrażenie... — Księżniczka przyznała nieco zawstydzona, stojąc nienagannie prosto, aby ułatwić pracę krawcowej. Była zaufaną osobą, która pracowała na zamku odkąd Red przyszła na świat, a nawet dłużej, więc każda czuła się swobodnie podczas czynności jakie wykonywała. Zresztą niedługo miała skończyć, więc miały zostać tylko we dwie.
— Na pewno jest tobą oczarowany, słońce. To nie byłby? Jestem pewna, że gdybyśmy tylko ogłosiły, że jesteś gotowa do zamążpójścia, to następnego dnia miałabyś już całą kolejkę adoratorów, starających się o twoje względy — Faith uniosła brew, śmiejąc się przy tym w delikatny sposób. Topaz zaciekawiony tym, co się działo, w końcu przemógł się i wrócił blisko do kobiet, wskakując finalnie na miejsce obok Królowej.
— Oj, mamo — Red oblała się rumieńcem, a później tylko pokręciła głową i w końcu zeszła z podestu, dziękując jeszcze raz krawcowej za pracę jaką przeznaczy na wykonanie dla niej sukni. Faith zadbała o to, aby jej córka była bardzo dobrze wychowana i ta na każdym kroku ukazywała dobroć swojego serca i to że nie potrafiła przejść obojętnie obok kogoś, komu działa się krzywda. Każdego chciała otoczyć swoją opieką, jeśli tylko mogła.
— Ja nie powiedziałam nic złego — Starsza brunetka wyciągnęła dłonie do młodszej, aby ta mogła się przytulić, co Red zrobiła z wdzięcznością. Nie była już małą dziewczynką, ale i tak bardzo cieszyła się, że miała własną matkę tak blisko i że nic nie wskazywało na to, że ich relacja się zakończy lub ulegnie zmianie. Red bardzo kochała Faith i była jej wdzięczna za wszystko, czego doświadczyła w swoim życiu oraz za to, co miała. A przede wszystkim za to, że Królowa wychowała ją w taki, a nie inny sposób. To była rzadkość w tamtych czasach, z czego Red doskonale zdawała sobie sprawę.
Faith zaczęła gładzić po włosach swoją córkę, w dodatku zostawiając całusa na czubku jej głowy, a później zaśmiała się, gdy Topaz również do nich dołączył, poszczekując przy tym zupełnie niewinnie, jakby wcale sobie wcześniej tego nie zaplanował, Księżniczka tylko pokręciła głową i zaczęła go zaczepiać. Ta sielskość i chwila spokoju nie trwała jednak długo, bo w końcu ktoś zapukał do komnaty, a tym kimś był nie kto inny jak ulubiony doradca Królowej. Po całym zamku krążyły już plotki, że ona oraz James zaraz wplątają się w jakiś niepożądany romans i wyjdzie z tego wielki skandal.
— Wasza Królewska Mość — Ukłonił się posłusznie, uśmiechając się delikatnie, a następnie jego mina nieco zrzedła, gdy zobaczył Red. Księżniczka jednak tylko odwzajemniła wcześniejszy gest, nie przejmując się tym, że ich naszedł, po czym wyprostowała się, zabierając psa na swoje kolana. — Wasza Wysokość.
— O co chodzi, Jamesie? — Faith uniosła nieco głowę, spogladając na doradcę odzianego w najlepsze szaty. Był postawny, wysoki i nieco podobny do ojca Red, ale tylko nieco. Ponadto wciąż nie miał żony, choć niejednokrotnie dostawał propozycje ożenku od innych wysoko postawionych mężczyzn, którzy posiadali córki. A przynajmniej dało się to usłyszeć pośród reszty służby.
— Przyszedł list, Wasza Królewska Mość. Do Księżniczki — odpowiedział spokojnie i wyciągnął z kieszeni swojego surdutu kopertę, na której znajdowała się odciśnięta w czerwonym wosku królewska pięczeć. Ta pięczeć należała do Rodu Cliffordów. — Od Jego Królewskiej Mości, Michaela Clifforda — dodał, oddając nieobecnemu władcy należny mu szacunek. Osobiście odebrał ten list od posłańca, który zjawił się na dziedzińcu, a następnie przyniósł go prosto do Królowej i jej córki. To właśnie jemu Faith zazwyczaj powierzała swoje troski, więc był jednym z pierwszym, którzy usłyszeli o pomyśle wydania Red za Króla Clifforda.
— D-Do mnie? — Red spojrzała niepewnie na matkę, jakby nie do końca rozumiejąc to, co się właśnie stało, ale ostrożnie odebrała od doradcy kopertę i zacisnęła na niej swoje palce. Zagryzła wargę, czując przy tym jak jej serce zaczyna coraz mocniej bić. Nigdy nie spodziewała się, że tak zareaguje na czyjś list.
— Otwórz go w samotności, kochanie. Przeczytaj. To na pewno coś ważnego. Pójdziemy na spacer kiedy indziej, spokojnie — Faith posłała jej uśmiech i nakryła jej ramię swoją dłonią, a następnie się podniosła. — Mam z Jamesem do omówienia kilka rzeczy, później przyjdę do ciebie.
— D-Dobrze. Pójdę do ogrody, do atlany ojca — Księżniczka uśmiechnęła się do matki, a następnie przywołała do siebie Topaza, który zainteresowany nową osobą, podskakiwał wokół Jamesa i ze swoim czworonożnym ochroniarzem, który był bardziej nieszkodliwy, aniżeli był obrońcą, powędrowała w stronę wyjścia do ogrodu.
— Zakochuje się, Wasza Królewska Mość — szepnął James, gdy odprowadzili ją razem z Królową wzrokiem.
— Mówiłam już Panu, Panie Middleton, aby darował Pan sobie te tytuły, gdy nikogo z nami nie ma — Faith uniosła brew, a później odeszli do sali narad, bo wtedy akurat faktycznie czekało ich ważne spotkanie, które musieli odbić. Faith musiała podjąć stosowne decyzje, co do kopalń, aby te nie stały bezczynnie i miała nadzieje, że podczas tego całego spotkania James okaże jej potrzebne wsparcie, bo powoli kończyły się już jej pomysły na to, aby wychodzić z twarzą z tych wszystkich ostatnich niepowodzeń. Ciężko jej się było do tego przyznawać, ale jakaś jej część czekała już tylko na to, aby Królestwa się połączyły i pieniądze znów zaczęły płynąć.
━━━━━ ♡ ━━━━━
Red przesiadywała w altanie już jakiś czas, raz po raz czytając od nowa list od Króla. Tak naprawdę nauczyła się jego treści już za pierwszym razem, ale ciągle te słowa robiły na niej takie wrażeie, że nie potrafiła zachować kamiennego wyrazu twarzy, gdy je czytała, bo uśmiechała się szeroko, zupełnie zadowolona i zachwycona takim prezentem, bo właśnie tak potraktowała ten list. Pomimo tego, że tak naprawdę nie był w żaden sposób zobowiązujący. Po prostu przyszedł. I wykonał swoje zadanie, bo Michael tak naprawdę wysłał go z myślą przypomnienia Księżniczce o tym jak dobrze spędzało im się czas ze sobą.
Droga Księżniczko,
Piszę ten list, bo zaprzątasz moją głowę kolejny dzień z rzędu. Wstaje z myślą, a raczej pytaniem do samego siebie czy wszystko z tobą w porządku, czy nie stało się coś złego lub czy znów tak pięknie się uśmiechasz, zupełnie jak wtedy, gdy byłem blisko ciebie. Nigdy nie sądziłem, że ktoś tak bardzo wniknie we mnie i nie będzie w stanie dać mi spokój, ale Tobie się to udało i tak naprawdę odliczam dni oraz godziny do naszego następnego spotkania. Jak mniemam również nie możesz się go doczekać, prawda? Mam nadzieje, że nastanie to równie szybko jak mi się wydaje i zanim się obejrzymy, to znów będziemy dzielić swoje towarzystwo. Ufam, że ten list dotarł do ciebie sprawnie i liczę na twoją rychłą odpowiedź.
Michael
Red uśmiechnęła się sama do siebie, przesuwając opuszkami palców po wystchniętym atramencie, zdając sobie sprawę z tego, że Król miał naprawdę bardzo schludne pismo, po czym nawet przycisnęła list do swojej piersi. Topaz zamruczał coś spod jej siedziska, przez co zaśmiała się tylko i odgarnęła kosmyk włosów za ucho.
— Jak myślisz, Topazie? Naprawdę postara się tak szybko przyjechać? — Uniosła brew, gdy pochyliła się do psiaka, a następnie zabrała mu drobną gałąź, którą znalażł przed chwilą i rzuciła kilka metrów przed siebie. Zadowolony psiak pobiegł od razu za nią i zaczął merdać swoim ogonkiem. Nie zamierzał wtedy już tak łatwo jej oddawać.
Red później złożyła list z powrotem i włożyła go do koperty, a później już podniosła się, odlatująć nieco myślami. Starała sobie w głowie ułożyć to, co mogłaby odpisać Królowi, aby nie kazać mu zbyt długo czekać, ale prawda była taka, że jednak nie miała do końca pojęcia jak to zrobić i jak ująć w słowa wszystko to, co chciała mu powiedzieć. Poza tym coś jej mówiło, że na pewno Faith będzie ciekawa tego, co było w liście i jakie były szczegóły, dlatego miała nadzieje, że uda jej się to wszystko przygotować zanim zainteresowanie Królowej nadmiernie wzrośnie, po czym lekkim krokiem powróciła do zamku.
Nigdy nawet nie spodziewała się, że tak to się wszystko potoczy i że obecność mężczyzny w jej życiu, który w dodatku pojawił się w nim, bo musiał, a nie z przypadku stanie się dla niej tak istotna. Księżnczce jednak bardzo się to podobało i coś jej mówiło, że bliższe poznanie Króla tylko zaowocouje.
━━━━━ ♡ ━━━━━
wybaczcie długą nieobecność, ale udało mi się w końcu coś naskrobać, mam nadzieje, że miło się czytało!:)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro