Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8: Szkatuła

Szedł szybkim krokiem przez złoty korytarz. Pare kropel potu spływało po jego twarzy powoli, po skroni i policzkach. Choć sprawa dotyczyła Żelaznego Lasu, czyli jedynego miejsca w Asgardzie, gdzie władza wszechojca nie sięga i nigdy nie będzie sięgać, to obawiam się, że to może wyjść poza obszar knieji. Czarne scenariusze tworzyły się w jego głowie jeden po drugim. Nie chciał mówić o tym Thorowi, choć sam do końca nie wiedział czemu. Gromowładny był jego królem, ale co najważniesze także przyjacielem.

Stanął przed złotymi drzwiami sali tronowej, a chwyciwszy klamkę zamarł na moment. Po chwili jednak zebrał się na odwagę i nacisnowszy klamkę, wszedł do środka. Tam zastał Thora w towarzystwie przyjaciół oraz rodziców. Wszyscy w tej chwili spojrzeli właśnie na niego.

- Loki, dobrze że jesteś. - odezwał się władca, wstając że swojego regionu. - Mam nadzieję, że zechcesz mi wyjaśnić twoje zachowanie.

Loki nie lubił kiedy przemawiał do niego tak formalnie. Robił to jednak tylko w obecności innych władców lub Odyna. Wtedy on też musiał użyć tego samego stylu, tak jak teraz.

- Oczywiście panie. - odpowiedział tym oficjalnym tonem, lekko się skłaniając. Poszedł bliżej podestu. - Wybacz mi proszę moje... zachowanie, lecz... moje przeczucie się potwierdziło. Część Żelaznego Lasu została zamrożona razem z żyjącymi w nim stworzeniami.

- Rozumiem. - odparł blondyn.

- Czy wiesz co mogło to spowodować? - spytał nagle Odyn.

- Nie panie, lecz moi przyjaciele próbują się tego dowiedzieć i zapewne niedługo otrzymamy odpowiedź.

Wtem jak na zawołanie, bez pukania do ki tronowej wpadli towarzysze Lokiego. Aaron ściskał w rękach jakąś grubą księgę.

- Loki! Thor! Chyba wiemy co zamroziło Żelazny Las! - zawołał zdyszany elf, dobiegając do podestu, przy którym stał czarnowłosy.

Wszystkie oczy zwróciły się na rudowłosego. Chłopak zmęczony biegiem zgiął się w pół. Podobnie jak Beck oraz Allison, potrzebował chwili, by odpocząć. Kiedy był już w stanie się wysłowić, ostatecznie dodał głośno :

- Szkatuła Wiecznej Zimy.

Wojownicy jak i Odyn wymienili niezrozumiałe spojrzenia. Thor oraz Frigga spojrzeli na byłego króla, jakby wiedzieli o czym przed chwilą powiedział elf.

- To niemożliwe. - oznajmił w końcu jednooki starzec. - Szkatuła jest zamknięta i dobrze strzeżona w królewskim skarbcu.

- Ktoś mógł ją ukraść. - wtrąciła Allison. - I użyć, zamrażając nasz dawny dom.

- Alli ma rację. - poparł przyjaciółkę Loki. - Trzeba iść do skarbca i upewnić się, że artefakt wciąż tam jest. Nietknięty.

Wszyscy się zgodzili z młodym czarownikiem i poszli do owego skarbca. Aaronowi, Beckowi i Allison niestety nie pozwolono wejść. Wielka trójka oraz Sif pozostali na straży, a Thor razem z Lokim i swoimi rodzicami weszli do środka. Pomieszczenie było jednym, długim korytarzem, oświetlonym jedynie przez pochodnie. Pomiędzy filharmonia znajdowały się magiczne artefakty takie jak na przykład : Korona Surtura czy Tesserakt. Na końcu korytarza znajdowała się Szkatuły Wiecznej Zimy.

- Szkatuła jest bezpieczna. - oznajmił były król, po czym zwrócił się do doradcy swojego syna. - Musicie znaleźć inne wytłumaczenie niż rzekomo skradziony artefakt.

Zaraz potem poszedł pozostawiając Friggę i Thora oraz wypatrzonego w magiczny przedmiot Lokiego. Mag był w niego wpatrzony jak w obrazek. Czuł jej energię, moc i chłód, dokładnie taki sam jak dzisiejszego ranka. Ta moc jakby co przyciągała, wyraźnie to odczuwał. Powoli wyciągnął rękę, aby chociaż opuszkami palców dotknąć Szkatuły.

- Loki, wszystko dobrze? - z tego transu wyrwał go Thor.

Loki zabrał rękę, natychmiast chowając ją w kieszeń płaszcza.

- Tak. Choćmy już. - odpowiedział i odszedł.

Wiedział, że nie znają innego wytłumaczenia - ktoś ukradł Szkatułę, użył jej, a potem odłożył na miejsce. Pozostawało tylko pytanie: Kto to zrobił?

555 SŁÓW

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro