Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 37: Naprawianie Błędów

Po posiłku wszyscy zebrali się w sali tronowej, na osąd syna Laufey'a. Król zasiadał na swoim złotym tronie, obok niego jego matka - królowa Frigga. Loki natomiast stał przy podeście, wpatrując się w władcę z ukrytymi pod maską obojętności delikatnym smutkiem i ogromną ulgą. Obaj przez dłuższą chwilę patrzeli sobie w oczy, próbując z nich coś wyczytać. Na te chwile musieli się do siebie zwracać oficjalnie.

- Loki, synu Laufey'a wyrządziłeś Asgardowi wiele krzywd, za które musisz odpowiedzieć. - przeniósł Thor, przerywając panującą w wielkiej sali ciszę. - Wiem jednak z pewnego źródła, że Twoje czyny nie były wykonywane przez ciebie dobrowolnie. Biorąc te informację pod uwagę, skazuję cię na prace w mieście do odwołania. Czy masz jakieś pytania?

Brunet pokręcił jedynie głową na zaprzeczenie.

- Tak, więc naprawianie swych czynów zaczniesz o następnego tygodnia.

Po tych słowach król stuknął końcem włóczni w podest, dając tym samym znak strażnikom, by odeszli. Kiedy drzwi zamknęły się za ostatnim gwardzistą, Thor jak i Loki odetchnęli z ulgą. Blondyn wstał ze swojego tronu, po czym zszedł po schodach do bruneta i zamknął go w niedźwiedzim uścisku.

- Prace w mieście tak? - spytał czarnowłosy, gdy niebieskooki go puścił. - Czy ty aby przypadkiem nie wymyśliłeś tego na poczekaniu?

- Nie, skądże. - odparł ten jakby bez przekonania i krótko pocałował kochanka w usta. - To najłagodniesza kara jaką mogłem wymyśleć. Gdybym nie musiał to niedawał bym Ci żadnej kary.

- Wiem, ale jesteś królem i musisz być uczciwy wobec wszystkich podwładnych.

Thor tylko mruknął coś pod nosem, po czym cmoknął kochanka w czoło. Ten uśmiechnął się bardziej i w odpowiedzi, pociągnął blondyna za sobą za drzwi sali tronowej.

- Myślę Thor, że mógłbym zacząć naprawiać swoje błędy jeszcze dziś, zaczynając od zdjęcia klątwy z Odyna i odczynienie zaklęć nieurodzaju oraz suszy. - powiedział po chwili czarownik, trochę ze spuszczoną głową.

- To bardzo dobry pomysł. - odpowiedział król. - Ale potem zaczniemy się szykować na rozmowę z Laufey'em.

- Nim się nie da rozmawiać. Go trzeba załatwić raz a dobrze.

Niebieskooki westchnął ciężko. Był świadom, że Laufey będzie chciał wywołać wojny jeśli nie dostanie tego czego chce - w tym przypadku Lokiego z powrotem. On jednak nie zamierzał drugi raz stracić ukochanej osoby.

- Nawet jeśli zagrozi nam wojną, nie zamierzam cię mu oddawać. - powiedział. - Kocham cię ponad wszystko.

- I ja ciebie także, jednak znam swojego ojca wystarczająco, aby wiedzieć co zdobi. Pomyśl o tym.

- Pomyślę, obiecuję.

- Dobrze, a teraz posprzątajmy bałagan jaki narobiłem.

Po tych słowach obaj poszli do komnaty Odyna. Loki usiadł na krawędzi łóżka starca i położywaszy swoją dłoń na jego, zaczą szeptać słowa w nieznanym Thorowi języku. Kiedy skończył, wstał powoli, mówiąc:

- Powinien się obudzić jeszcze dziś.

Blondyn skinął głową. Loki uniósł ręce ponad swoją głowę i nie czekając głośno powtarzał fornułę zaklęcia, które unicestwi unieurodzaj oraz suszę w Asgardzie. Kończąc, usiadł odruchowo z powrorem na krawędzi łóżka Odyna.

- Loki, nic ci nie jest?- spytał nieco zaniepokojony Thor.

- Nie, ale skoro nie straciłem przytomności podczas zaklęcia to chyba już jutro Asgard wróci do dawnego stanu.

- Jesteś niesamowity.

- Wiem. Tylko teraz muszę odpocząć.

493 SŁOWA

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro