Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 36: Słodki Poranek

Następnego dnia Thor obudził się jako pierwszy. Usiadłszy na materacu, rozejrzał się do okoła, zauważając porozrzucane po komnacie ubrania, by na końcu zatrzymać wzrok na jeszcze smacznie śpiącym sobie Lokim. Uśmiechnął się, widząc go takim. Brunet wyglądał tak niewinnie i niepozornie, tak uroczo - brakowało mu tylko kocich uszu i ogonka.

Zaśmiał się pod nosem, dokładnie przyglądając się bladej twarzy ukochanego. Na jego oko zsunął się jeden czarny, długi kosmyk. Blondyn schował go z powrotem za ucho kochanka. Przysunął się do niego i kładąc się z powrotem, objął czarnowłosego ramieniem. Ten jakby automatycznie wtulił się w niego, mrucząc prawie jak kot. Blondyn głaskał go po włosach jedną ręką.

- Nie dasz się namówić na spędzenie całego dnia w łóżku? - spytał zielonooki jeszcze zaspanym głosem.

- Nie. - odpowiedział niebieskooki. - Niestety nie. Dzisiaj mamy dużo pracy, a potem należy rozprawić się z Laufey'em raz a dobrze.

- Po tym co mi zrobił, nie zasługuje na litość. - wymamrotał brunet, tak żeby blondyn nie słyszał. Po chwili dodał, zmieniając temat. - Poranej jednak mamy cały dla siebie nieprawdaż?

- Śniadanie dopiero za niecałe  dwie godziny, więc tak. Mamy poranek cały dla siebie. - mówiąc to, zaczął powoli obdarowywać ukochanego pocałunkami.

Najpierw składał je delikatnie na czole, nosie, policzka i na chwilę zatrzymał się na ustach ukochanego. Zmienił pozycje i teraz zwiał nad Lokim. Po chwili powoli zszedł na jego szyję, na zmianę całował ją i robił na niej malinki. Zielonooki odpowiadał mu cichymi sapnięciami do ucha. Usta Thora zaczęły wędrować między szyją a ustami Lokiego, tak przez dłuższy czas.

- Thor... Może się ubierzemy? - zaproponował między pocałunkami Loki.

- To dobry pomysł. - odpowiedział blondyn, po czym ostatni raz pocałował ukochanego.

Po chwili odsunął się od niego trochę niechętnie i usiadłszy na materacu, schylił się sięgając po bieliznę i koszulę, które znajdiwały się najbliżej niego. Loki też usiadł, a Thor podał mu zebrane części garderoby. Brunet obdarzył go rozbawionym spojrzeniem, po czym ubrał się przy nim w podane przez niego rzeczy. Jak się okazało, koszula była na niego za duża.

- Bardzo Ci do twarzy w za dużej koszuli. - skomentował jego wygląd blondyn, śmiejąc się.

- Tego samego nie mogę powiedzieć o tobie. - odgryzł mu się czarnowłosy. - Myślę, ty nie będziesz dobrze wyglądać w za małej koszuli.

Mówiąc to, odnalazł wzrokiem bokserki Thora i mu je rzucił. Zaraz potem znalazł się dwie pary spodni i jedną dał królowi, a drugą założył na siebie. Obaj obrali swoje spodnie, po czym brunet podniósł z podłogi zieloną koszulę, a oddawszy ubranie blondynowi, założył swoją.

- Szkoda, że nie mamy całego dnia. - westchnął król. - Mięlibyśmy więcej czasu na zabawę.

- Wspólną kąpiel nazywasz zabawą? Już bym wolał przejechać się do Żelaznego Lasu.

- Nie czytaj mi w myślach, bo ja przeczytam twoje.

- Ojej, ale się boję.

Po tym obaj się zaśmiali. Kiedy już śmiech bardziej się przygotowali do opuszczenia komnaty i po jakimś czasie było już gotowi. Poszli więc na śniadanie.

468 SŁÓW
Będę przeciągać na tyle na ile będę mogła.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro