Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 34: Szczęśliwego Dnia Śmierci

O tym, że Loki powiedział Thorowi o swoich czynach, Allison dowiedziałam się niedługo po fakcie. Cierpliwie poczekała na zachód słońca i wtedy zaczęła się szykować, a kiedy słońce całkiem zaszło, ona wyszła po cichu ze swojej komnaty. Pierwsze kroki skierowała do lochów, gdzie stanęła tuż przed celą, w której został zamknięty Loki. Brunet leżał na pryczy tyłem do zasłoniętego złotą barierą wyjścia, mimo to czuł obecność blondynki.

- Wiem, że nie śpisz Loki. - powiedziała kobieta, przerywając panującą między nimi ciszę. - Wpadłam ci złożyć kondolencje jeszcze zanim twój ukochany zapłaci za twój błąd.

Czarownik ani drgną, nie zmienił swojej pozycji. Niebieskooka prychnęła pod nosem, przechodząc do drugiej bariery.

- Troche mi ciebie żal, ale wiesz co? - kontynuowała. - Wrócę tu i wyjaśnisz mi, toshiba to jest zacząć nowe życie że świadomością, że osoba, którą dążyłeś wyjątkowym uczuciem, umiera z twojej winy. Dobrze?

Odpowiedziała jej głucha cisza. Nie oczekiwała nawet odpowiedzi, więc po chwili patrzenia na Lpkiego, zaśmiała się pod nosem ponownie i odeszła.

***

Przeszła oświetlonym przez pochodnie korytarzem do drugiego, gdzie znajdowały się drzwi do komnaty Thora. Strzegli ich jednak dwaj uzbrojeni strażnicy. Allison uśmiechnęła się szyderczo, po czym przybrała niewinny wyraz twarzy i podeszła do gwardzistów.

- Dobry wieczór panowie. - powiedziała, opierając się o ramię jednego z żołnierzy, a potem przytulając rękę drugiego. - Wasz Kapitan kazał mi przekazać, że pora na zmiane warty.

Tamci za sprawą zaklęcia All, odeszli niemal od razu.

- To było zbyt proste. - powiedziała do siebie.

Ostrożnie naciągnęła klamkę od komnaty Thora, a spostrzegłszy, że drzwi są zamknięte na klucz, rzuciła zaklęcie otwierające. Weszła po cichu do środka i równie cicho zamknęła za sobą drzwi.

Thor spał, tak jak przewidziała. Wyciągnęła sztylet i niczym na palcach podeszła do łóżka króla.

- Wasza wysokość, szczęśliwego dnia śmierci. - mówiąc to stanęła przy łożu i uniosła sztylet do góry.

Chwilę później wbiła go w szyję Thora i wybuchnęła tryumfalnym śmiechem. Ta chwila niestety nie trwała długo. Ktoś w cieniu pokoju chrząknął głośno, na co All momentalnie przestała się śmiać. Rozejrzała się do okoła i w jednym z kątów dostrzrgła zarys muskularnej sylwetki. Przez ułamek sekundy przez myśl przeszło jej, że to może być sylwetka jej ofiary, jednak wtedy z ciemniści wyszli Beck oraz Aaron.

- Czyli to co Loki powiedział Thorowi to prawda? - spytał elf. - Dlaczego?

- Wy tego nigdy nie zrozumiecie, bo jesteście na to za głupi. - warknęła w odpowiedzi kobieta. - Poza tym już po ptakach. Asgard od teraz będzie należał do Lodowych Olbrzymów.

- Nie jeśli ciebie i ich powstrzymamy. - powiedział nagle ktoś za jej plecami.

Allison odwróciła się, a jej poziom ukazał się prawdziwy i żywy Thor, syn Odyna. Jego widok całkiem zaskoczył Allison.

- Dałaś się nabrać na najprostszy numer na świecie. - zaśmiał się blondyn, odsłaniając kołdrę i pokazując pod są pare poduszek. - A skoro dopuściłaś się próby morderstwa, jako król Asgardu skazuję cię na wieczność w lochach, puki nie ustalimy czy nie zasługujesz na inną karę.

472 SŁOWA

Rozdział nie jest może jakiś super, ale przynajmniej dzięki niemu nie zabijecie mnie za poprzedni. Dobranoc kochani.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro