Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 29: Czarny Kotek Pod Łóżkiem

Przez następny tydzień Asgard walczył znieurodzajem, a do tego niedługo potem doszła jeszcze susza. Woda ze zbiorników wyparowywała z dnia na dzień, aż w końcu całkiem zniknęła. Wszelkie pożywienie oraz woda zaczęło być dostarczane dodatkowo z Wanaheim.

Loki nie wychodził z pałacu, a w jego komnacie było ciemno w jak w głębokiej jaskini. Thor widział to i starał się być przy nim w wolnych chwilach. Wiedział, że jego ukochany bardzo się martwi tym co się dzieje w królestwie, a także tym, że nie może nic zrobić.

Loki jednak martwił się nie tylko o to. Powodem jego smutku było to, że musiał okłamywać przyjaciół oraz Thora. Wiedział jednak, że jeśli wyjawi im prawdę to następnego dnia będą oni martwi. Podobnie może się również stać jeżeli im nie powie, a oni i tak w jakiś sposób odkryją prawdę.

***

Beck i Aaron siedzieli w bibliotece codziennie od rana, zastanawiając się jak rozmawiać z Lokim oraz Allison, a także nad tym co powiedziała im Norna widząca przyszłość. Kim jest Loki? To było chyba najtrudniejsze pytanie.

- Co ona miała na myśli?! - jęknął zrezygnowany Beck. - Loki jest lub był naszym przyjacielem i tyle. Dlatego mamy mu pomóc.

- To nie może być takie proste. - odezwał się Aaron. - Jest naszym przyjacielem, synem Laufey'a, doradcą króla i jego miłością...

Aarona wypowiedź przerwał dźwięk otwieranych drzwi oraz czyiś kroków. Do biblioteki wszedł Loki. Brunet był zaskoczony widokiem swoich przyjaciół i prawie od razu zaczął iść w kierunku, z którego przyszedł. Tamci wymienili się szybko spojrzeniami, po czym obaj pobiegli za nim.

- Loki, czekaj! - krzyknął Beck, jednak po wybiegnięciu na korytarz zobaczył tylko zieloną mgłę. - Cholera!

- Następnym razem się uda. - powiedział Aaron, chcąc uspokoić przyjaciela.

- Nie następnym. Teraz. Rusz tą makówką i mi pomóż! - krzyknął Wan.

Elf westchnął tylko ciężko, po czym rozłożył ręce, a po korytarzu przebiegła fala ciepła.

- Co robisz? - wypytał szatyn, ciągle nieco podminowany, a za razem zaciekawiony.

- Pamiętasz, że Loki jest Jotunem? - spytał rudowłosy, na co tamten tylko kiwnął głową w odpowiedzi. - A pamiętasz jak roztopiłem ciebie i Lokiego? - na to także brązowowłosy kiwnął. - Nie jestem pewien, ale może jeśli w korytarzu będzie wystarczająco ciepło to może Loki zostawi jakieś ślady.

- No tak, Jotuni nie lubią ciepła. Pamiętam jaka to ja dla Lokiego męczarnia w poprzednie lato. To może się udać, Aaron.

Pare chwil potem w pałacu było bardzo gorąco, a dzięki temu na podłodze pojawiły się niewyraźne ślady stóp. Aaron i Beck ruszyli ich tropem.

- Nieźle nas prawie wykiwał. - pochwalił Beck.

- Jest panem podstępu, nie zdziwię się jeśli się okaże, że to iluzja albo że na końcu go nie będzie. - odpowiedział Aaron.

Idąc śladami, dotarli do drzwi komnaty bruneta. Weszli tam bez pukania i zastali pokój całiem pusty - tak jak to przewidział Aaron. Beck wchodząc, zamknął drzwi za sobą. Obaj zaczęli się uważnie rozglądać po pomieszczeniu, za do łazienki i na balkonie. Tam jednak nie było nikogo.

- Wykiwał nas, cholerny oszust. - zaklął Wan, kierując się do drzwi.

Nagle rozległo się ciche, można by nawet rzec, że urocze kichnięcie za ich plecami. Oboje spojrzeli za siebie, ale nic tam nie było. Dźwięk się powtórzył i doszedł spod łóżka. Jeden z mężczyzn podszedł do niego i zajrzał pod nie, a tam zobaczył małego, czarnego kotka ze świecącymi, zielonymi oczkami. Wyciągnął go i wziął na ręce.

- Oj Loki, Loki... przecież my wiemy, że zawsze kochałeś koty. - zaśmiał się Wan, na co zwierzątko uroczo zamiauczało. - Teraz wszystko nam wyjaśnisz.

560 SŁÓW

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro