Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 27: Drobne Kłamstewka

Obaj leżeli tak przez jakiś czas. Loki wygodnie ułożył głowę na torsie Thora, a blondyn patrzył na niego i głaskała jedną ręką po jego czarnych, długich do ramion włosach.

- Loki, mam prośbę. - powiedział król, nagle przerywając panującą w komnacie ciszę. - Powiedz co sie stało na Jotunheim? Czemu Laufey'owi zależało, abyś został?

Loki milczał przez jakiś czas. Był może bogiem kłamstw, ale nie chciał oszukiwać przyjaciela, a za razem osoby, którą kochał. Wiedział jednak, że jeśli powie mi prawdę to go straci.,, A co się stanie jeśli on odkryje prawdę?" - zastanawiał się. Wiedział, że Thor będzie naciskał, a nie chciał się z nim kłócić. Ciężko westchnął.

- Aaron i Beck ci nie powiedzieli czego mógł chcieć ode mnie mój... ojciec? - spytał w końcu, a ostatnie słowo, ledwo przeszło mu przez gardło.

- Powiedzieli, że chciał cię wykorzystać, aby pogrążyć inne światy Ygddrasilu. - odpowiedział blondyn.

- Tak było tysiąc lat temu. - odparł brunet. - Przekonałem się, że tak długa przerwa, to okazja na ułożenie nowego planu. Laufey nauczył się na swoim błędzie. Poznał się na nowym mnie i tym razem zadbał, abym mu się nie sprzeciwił czy wchodził w paradę. Kiedy tylko ty, Aaron, Beck i twoi przyjaciele opuściliście Jotunheim, on... Odebrał mi moc, te wrodzoną, moc Żelaznego Lasu oraz te naturalną, moc Jotuna. - mówiąc to Loki się starał, aby jego słowa brzmiały jak najbardziej wiarygodnie.

Usiadł, podkulając nogi i ukrywając twarz w dłoniach.

- Teraz jestem bezużyteczny. - wymamrotał, zmuszając się do wypuszczenia paru łez.

- Nie prawda Loki. Wcale nie jesteś bezużyteczny. Pamiętasz, że przecież bez swoich mocy pokonała Darena? - zapytał Thor, próbując podnieść ukochanego na duchu.

- Pamiętam, ale wtedy miałem do dyspozycji swoją moc naturalną, a teraz jej nie mam.

Blondyn objął go i pozwolił, aby ten wypłakał mu się w ramię. Bardzo mu współczuł. Wiedział, że utrata czegoś jakby cząstki siebie zawsze boli. Chciał go jakoś pocieszyć. Nie wiedział tylko jak.

- Loki posłuchaj. Jesteś wielki nawet bez tych mocy. Jesteś świetnymi doradcą, najlepszym przyjacielem i osoba, którą kocham ponad wszystko. - powiedział blondyn, biorąc twarz zielonookiego w swoje ręce. - Wierzę, że z niczego możesz zrobić coś super.

Loki pociągnął nosem i wytarł oczy ze zbierających się w nich łez. Zmusił się do uśmiechu.

- Dziękuję. Nawet nie wiesz ile te słowa dla mnie znaczą.

- Domyślam się, że bardzo dużo. - pocałował go krutko.

- Cieszę się, że cenisz mnie za to jaki jestem, a nie za moc i zdolności. Szkoda, że mój ojciec tak nie potrafi.

- To już mało ważne. Teraz liczy się, że już nie będzie cie krzywdził i że jesteś tu ze mną.

Powiedziawszy to, zamknął bruneta w niedźwiedzim uścisku. Zielonooki zaśmiał się nerwowo, po czym odwzajemnił uścisk. Choć na twarzy malował się szeroki uśmiercić, to we wewnątrz rozrywał go śmiał, poczucie winy i ból.

,, Przepraszam Thor, za te kłamstwo. "

453 SŁOWA

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro