Rozdział 3
Perspektywa Elizy
Nieznośna cisza zawisła w powietrzu, gdy mężczyzna usiadł naprzeciw nas. Jego obecność była jak cień, który powoli zaczął się rozprzestrzeniać po całej bibliotece. Felix i ja spojrzeliśmy na siebie, a w powietrzu czuło się napięcie, jakby coś miało się wydarzyć. Wiedziałam, że to spotkanie nie było przypadkowe, a człowiek przed nami miał coś, czego potrzebowaliśmy. Pytanie brzmiało tylko: co?
Mężczyzna zdjął swój płaszcz, ukazując ciemną, dobrze skrojoną marynarkę. Jego twarz była zimna, ale jednocześnie pełna tajemnic. Miał głęboko osadzone oczy, które wydawały się przenikać przez wszystko. Nie wiem, co dokładnie szukał w naszej reakcji, ale coś mi mówiło, że nie byliśmy jedynymi, którzy znajdowali się na tej samej ścieżce. Może to był ten sam mroczny trop, który zaczęliśmy podążać z Felixem, tylko z zupełnie innej strony.
„Zatem, o czym chcielibyście rozmawiać?” – zapytał, a jego głos był spokojny, ale nieco zimny. Spojrzał na nas, jakby wiedział, że nie powiedzieliśmy jeszcze wszystkiego.
Felix, nie tracąc zimnej krwi, odpowiedział. „Szukamy informacji o rodzie Delacroix. Chodzi o coś, co może wyjaśnić historię tej rodziny, o której mówiono w niektórych zapiskach.”
Mężczyzna zamilkł na chwilę, jego wzrok nie zmienił się, ale wyczułam w powietrzu niewielką zmianę. Może to był odruch, może nie, ale coś w tym mężczyźnie kazało mi poczuć się nieco nieswojo. Jakby ta rozmowa była tylko wstępem do czegoś znacznie większego.
„Rod Delacroix...” – powtórzył, zastanawiając się nad czymś przez chwilę. „Zawsze byłem przekonany, że historia tej rodziny nie ma końca. Ich korzenie sięgają znacznie głębiej, niż się to wszystkim wydaje.”
„Czy wiesz coś więcej?” – zapytałam, nie potrafiąc już dłużej czekać. Z każdym słowem, które padało z jego ust, moje serce biło szybciej. Wyczuwałam, że był tu po coś ważnego. A może po coś, co mogło nas wystraszyć.
Mężczyzna uśmiechnął się lekko, ale nie przyjaźnie. „Wiem, że niełatwo znaleźć prawdę o tej rodzinie. Mówi się, że ich historia była ukrywana przez wieki. Ale nie wszystko, co mówi się o Delacroix, jest prawdą. Właściwie... niewiele z tego, co o nich mówiono, jest prawdą.”
W tym momencie zapadła cisza. Moje myśli zaczęły gnać w tysiące różnych kierunków. „Co przez to rozumiesz?” – zapytałam cicho, czując, że nie chcę tego usłyszeć, ale nie mogę się powstrzymać.
„Ich władza nie ograniczała się tylko do tej ziemi. Ród Delacroix miał wpływy, których nikt nie był świadom. I nie chodzi tylko o ich bogactwo czy tytuły. Mówią, że byli zaangażowani w rzeczy, które przekraczały wyobrażenia nawet o najpotężniejszych dynastiach.” Jego głos stał się jeszcze bardziej zimny, jakby chciał, żebyśmy naprawdę zrozumieli wagę jego słów. „Widzieliście te zapiski, prawda? To, co odkryliście, to tylko początek. To nie jest zwykła historia. To nie jest tylko gra o władzę. To jest coś, co jest głęboko związane z tym, co dzieje się teraz.”
Wstrzymałam oddech. Jego słowa miały w sobie coś, co przerażało. Mówił o tym, jakby wiedział, co się stało, jakby był częścią tej historii. „Więc wiesz coś więcej?” – zapytałam, czując, jak serce mi bije szybciej.
Mężczyzna spojrzał na mnie z zaciekawieniem. „Tak. I to, co wiem, nie jest łatwe do przyswojenia. Ale wiem jedno – jeśli chcesz prawdy, nie możesz się wycofać. Ta gra ma stawkę, której nie rozumiesz. I nie będzie już odwrotu.”
Czułam, że nie mam wyboru. Kiedy Felix i ja zaczęliśmy to śledztwo, nie wiedzieliśmy, jak głęboko sięga ta historia. Nie wiedziałam, że rody, takie jak Delacroix, miały w sobie więcej niż tylko legendy. Każdy krok, który stawialiśmy, prowadził nas bliżej prawdy, ale także coraz dalej od bezpieczeństwa, które kiedyś znałam.
„Dlaczego my? Dlaczego właśnie my mamy to odkryć?” – zapytałam, starając się wyciszyć w sobie narastający niepokój.
Mężczyzna spojrzał na nas przez chwilę, jakby oceniał, czy warto odpowiadać. „To, co się stanie, nie jest przypadkowe. Ktoś musiał podjąć się tego wyzwania. Wasza rola w tej historii jest... nieunikniona. Ale nie wszyscy są gotowi na to, co to oznacza.”
„Co to oznacza?” – zapytałam, wiedząc, że nie będę w stanie spokojnie zasnąć, dopóki nie dowiem się, co naprawdę się kryje za tymi słowami.
„Oznacza to, że wkrótce odkryjecie, że rody Delacroix mają swoją rolę do odegrania nie tylko w przeszłości, ale i w teraźniejszości. Ich sekrety są wciąż żywe. I kiedy do nich dotrzecie, nie będzie już odwrotu.” Mężczyzna wstał, jego twarz znowu stała się zimna, jakby emocje nie miały tu żadnego miejsca. „Macie czas do wschodu słońca. Jeśli nie znajdziecie tego, co jest ukryte, nie będę w stanie pomóc.”
W jego słowach było coś, co sprawiło, że poczułam, jak moje serce zaczyna bić mocniej. Czułam, że muszę działać. Zdecydowanie, nie mogłam cofnąć się teraz. Wszystko, co się wydarzyło, miało swoje znaczenie. I choć nie wiedziałam jeszcze, co dokładnie ukrywał ród Delacroix, to, co mówił mężczyzna, było tylko początkiem.
„Kiedy wrócimy do tej sprawy, wszystko się zmieni” – powiedział Felix, patrząc na mnie, a ja czułam, że to, czego się dowiedziałam, stawia nas na skraju czegoś wielkiego. Coś, co zadecyduje o naszym życiu. „Ale teraz musimy działać. Musimy znaleźć to, co zostało ukryte.”
I wtedy poczułam, jak moje życie zmienia się na zawsze. W tym momencie wiedziałam, że nie ma już odwrotu. Tajemnice rodu Delacroix, które zaczęliśmy odkrywać, nie były tylko historią – one były częścią czegoś większego, coś, co miało moc zmienić nasz świat. Wkrótce mieliśmy dotrzeć do samego jądra tej zagadki.
I nie byłam pewna, czy jesteśmy gotowi na to, co miało nadejść.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro