Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1

Perspektywa Elizy

Każdy dzień w bibliotece miał swoje rytuały. Wstaję o świcie, kiedy miasto jeszcze śpi, a ja czuję, jak moje kroki są jedynymi w pustej, wyciszonej przestrzeni. Praca w bibliotece była dla mnie czymś więcej niż tylko codzienną rutyną. Była jak ucieczka przed światem, który nie zawsze mnie rozumiał. Z każdą książką, którą układałam na półce, czułam się coraz bardziej związana z tym miejscem. Wszystkie te historie, te zapomniane tomy, miały w sobie coś, co przyciągało mnie jak magnes. Tu, pośród regałów pełnych papieru, mogłam oddychać pełną piersią.

Byłam bibliotekarką od kilku lat, ale ten zawód nie stał się jeszcze monotonią. Wręcz przeciwnie. Z każdym dniem odkrywałam w tym miejscu coś nowego, coś, co wciągało mnie na długie godziny. Czasami zdarzało się, że zapominałam o godzinach, przeszukując zapomniane archiwa i czytając starodawne książki. Jednak dzisiejszy poranek nie był taki jak inne. Coś wisiało w powietrzu, jakby wszystko miało się zmienić. Może to przez nagłe zmiany w moim życiu? Może przez to, że w ostatnich dniach czułam się bardziej zmęczona niż zwykle?

Zawsze przychodziłam tu z wczesnych godzin porannych. Cisza, spokój – to były moje ulubione chwile. Półki biblioteki były pełne książek, których historie często pozostawały dla innych nieznane. Dla mnie to było jak życie wśród tajemniczych opowieści, których każdy fragment mógł coś zmienić w moim myśleniu o świecie.

Dzisiaj jednak moje myśli były rozproszone. Zamiast skupić się na pracy, zastanawiałam się, co z tego dnia wyjdzie. Może to dlatego, że czekałam na wiadomość od Felixa. Mój najlepszy przyjaciel, który zawsze miał pomysł na każde wyjście i potrafił zmienić każdy dzień w coś ekscytującego. Felix był jak wiatr – zawsze pełen energii i nieprzewidywalny. Zawsze wiedziałam, że mogę liczyć na niego, że z każdej, nawet najmniej ciekawej sytuacji, wyciągnie coś wyjątkowego.

Po kilku godzinach spędzonych w ciszy przeglądania nowych książek, poczułam wibrację w kieszeni. To była wiadomość od niego.

„Spotkaj się ze mną po pracy. Mam coś dla ciebie.”

Zanim zdążyłam odpowiedzieć, telefon zamilkł. Wzruszyłam ramionami, choć coś w tej wiadomości przykuło moją uwagę. Felix nigdy nie pisał takich krótkich wiadomości. Zawsze był bardziej bezpośredni, bardziej szczegółowy.

Praca szybko minęła, a ja wychodziłam z biblioteki o zmierzchu, gdy światło zaczynało zmieniać się w ciepły, złocisty blask. Kiedy dotarłam na umówione miejsce – małą kawiarnię na rogu – Felix już tam czekał. Siedział przy oknie, patrząc na przechodniów, ale widziałam w jego oczach coś, czego nie potrafiłam zrozumieć.

„Cześć, Eliza” – uśmiechnął się, gdy weszłam do środka. „Cieszę się, że przyszłaś.”

Usiadłam naprzeciwko niego, zamawiając kawę, choć wiedziałam, że nie przyjdzie mi pić jej spokojnie. Felix zawsze miał w sobie coś, co nie pozwalało mi pozostać obojętną.

„Co się stało?” – zapytałam, nie mogąc dłużej czekać na odpowiedź.

„Chciałem ci powiedzieć o czymś, co się wydarzyło” – zaczął. Jego ton był poważny, co rzadko się zdarzało, gdy rozmawialiśmy. Felix był zawsze optymistą, niepotrafiącym poważnie traktować niczego na dłużej. Jednak dzisiaj… dzisiaj coś się zmieniło. „Słuchaj, to ważne. Jest coś, czego nie mogę zrobić sam.”

Czułam, jak moje serce zaczyna bić szybciej. Coś w jego głosie sprawiało, że zaczynałam czuć, że to, o czym mówił, nie było zwykłą opowieścią. Felix patrzył na mnie uważnie, jakby badał moją reakcję.

„O co chodzi, Felix?” – zapytałam znowu, niecierpliwa.

„Pamiętasz rody Delacroix?” – zapytał. „To stara, arystokratyczna rodzina, która… No cóż, ich historia nie jest do końca jasna. Wiele osób o niej zapomniało. Ale ja odkryłem coś, co może być kluczowe.”

„Rody Delacroix?” – powtórzyłam, zaskoczona. „Skąd wiesz o nich?”

„Znalazłem dokumenty. Stare, historyczne zapiski. Wiem, że ta rodzina miała tajemnice, a ja… myślę, że możesz mi pomóc w czymś, co może być większe, niż sobie wyobrażasz.”

Moje serce zabiło mocniej. Rody Delacroix… Wydawały się być tylko legendą, czymś, o czym mówiło się w kontekście historii, ale nigdy nie rozmawiano o tym poważnie. Jakie tajemnice mogły skrywać? A Felix? Jakim cudem trafił na coś, co mogło wyjść poza książki, które przeczytaliśmy, i przejść do rzeczywistości?

„Chciałbym, żebyś pomogła mi prześledzić te dokumenty. Twoje doświadczenie w bibliotekach, twoja wiedza – to coś, czego potrzebuję.”

„Ale dlaczego ja?” – zapytałam, choć czułam, że odpowiedź jest na wyciągnięcie ręki.

„Masz dostęp do źródeł, które ja nie mogę zdobyć. Jeśli chodzi o historię, ty jesteś osobą, która zna się na rzeczy. Wiem, że możesz pomóc mi dotrzeć do prawdy.”

Przez chwilę panowała cisza. Felix patrzył na mnie w milczeniu, oczekując mojej odpowiedzi. A ja wiedziałam jedno: to było coś, czego nie mogłam zignorować. Coś, co mogło wywrócić do góry nogami wszystko, co do tej pory znałam.

„Zgadzam się.” – odpowiedziałam, czując, że to będzie początek czegoś większego. Czegoś, co zmieni moje życie na zawsze.

Felix uśmiechnął się szeroko. „Dziękuję ci, Eliza. Zaczynamy.”

W tej chwili poczułam, jak moje życie staje się częścią czegoś, czego nie mogłam przewidzieć. A to spotkanie miało być dopiero początkiem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro