Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

15. Przyjaciel

Lucy ocknęła się następnego dnia. Lekarze zszyli jej ranę i zrobili zastrzyki przeciw infekcji. Przetoczono jej sporą ilość krwi. Teraz jej życiu już nic nie zagrażało, ale musiała pozostać jeszcze kilka dni w szpitalu w celu obserwacji. Gdy otworzyła oczy rozejrzała się wokół. Białe ściany, biała pościel, czerwona krew sącząca się z pojemnika wprost w jej żyły. Później dopiero zobaczyła Christiena przy łóżku. Ojciec czuwał przy niej w obawie, przed utratą ukochanej córki, więc jak tylko otworzyła oczy, od razu przytulił ją i ze łzami w oczach mówił jak bardzo ją kocha. Dziewczyna uśmiechnęła się i odwzajemniła uścisk jak najmocniej mogła, choć nadal była trochę osłabiona. Mężczyzna powiedział, że Maria miała skurcze i w nocy została zabrana do tego samego szpitala.
- Urodziła? – zapytała podekscytowana dziewczyna, a po chwili przez myśl przeszedł jej widok smutnego Luxa.
- Tak skarbie. – odpowiedział Christien – Ma synka. Jak poczujesz się lepiej to będziesz mogła go zobaczyć.
Lucy poczuła ulgę i jednocześnie dumę. Cieszyła się, że to po części dzięki jej pomocy przyszedł na świat syn Marii.
- A co z nią? Jak się czuje? – dopytywała dziewczyna, chcąc się upewnić, czy aby na pewno
jest się z czego cieszyć.
Wtedy zza parawanu wyszła Maria. Była dość blada, ale szła o własnych siłach.
- Czuję się dobrze. – powiedziała spokojnym głosem. – Chciałam ci jeszcze raz podziękować. Gdyby nie ty, to nie wiem co mogłoby się stać.
Kobieta podeszła do łóżka Lucy i wzięła ją za rękę.
- Nie ma za co. A teraz wybacz, ale jestem zmęczona.
Brunetka delikatnie uścisnęła dłoń dziewczyny po czym odeszła. Lucy jeszcze raz rozejrzała się dookoła i dopiero wtedy zobaczyła, że na stoliku obok leży jej bransoletka.
- Tato, proszę, czy mógłbyś założyć mi bransoletkę? – poprosiła Christiena.
Nieco zdziwiony ojciec spełnił prośbę córki i już po chwili biżuteria była na swoim miejscu.
- Właściwie od kogo masz to cudeńko co? – zapytał z lekkim przekąsem mężczyzna.
Lucy uśmiechnęła się na samą myśl o Luxie.
- Od przyjaciela tato.  – odpowiedziała i zasnęła.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro