Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 7: Nie mogę mu powiedzieć

- Nie powiem mu tak po prostu, że wplątałam się w złe towarzystwo, przez nasze zerwanie. Później kiedy chciałam się z tego wywinąć zagrożono mi, że coś mi zrobią jeśli spróbuję. Jedyne wyjście z tego to zapłacić im mega dużo kasy. Na co mnie nie stać, bo wyprowadziłam się od rodziców. Teraz nie wiadomo skąd wiedzą, że mieszkam z Duncanem i grożą, że mu coś zrobią jeśli im nie zapłacę. - Powiedziałam.
- Wydaje mi się, że jednak musi wiedzieć. - Odpowiedziała Bridgette.
- Nie rozumiesz? Jak się dowie to mnie wyrzuci, przestanie mnie kochać... - Zaczęłam się coraz bardziej denerwować.
- Jeśli mu na tobie zależy, to napewno z tobą zostanie i nigdy nie przestanie cię kochać. - Powiedziała przyjaciółka.
- No nie wiem... Bridgette wiesz przecież, że mi na nim zależy... Mówiłam Ci. - Odpowiedziałam.
- Wiem. Dlaczego mu tego nie powiesz? - Spytała.
- Myślisz, że to łatwe? Ten cały szantaż, jeszcze te uczucia. Ugh. Nie wiem co robić. - Powiedziałam.
- Powiedz mu. - Odpowiedziała.
- Póki co wolę nie mówić. - Zaczęłam. - Ja już muszę iść. Pa! Przyjdę jutro. - Wyszłam z sali.
Czekał tam na mnie Duncan.
- Coś się stało? Wyglądasz na zestresowaną. - Zmartwił się chłopak.
- Nie. Nic ważnego. - Powiedziałam.
Wyszliśmy z szpitala i pojechaliśmy do domu. W aucie zadzwonił do mnie nieznany numer. Odebrałam.
- Kto mówi? - Spytałam.
- Twój szef. - Odpowiedział.
To był ten cały szef, tego towarzystwa w które się wplątałam. Miałam tego dosyć.
- Czego chcesz? - Zapytałam.
- Kasy. Musisz mi dać jeszcze 200000 zł. Czas się kończy. Coś mogłoby stać się tobie lub twojemu chłopakowi... - Powiedział.
- Nic mu nie rób! Do kiedy mam czas? - Spytałam.
- Dam ci jeszcze dwa tygodnie. - Odpowiedział. - Lepiej żeby do tego czasu udało ci się uzbierać kasę.
- Postaram się. Proszę tylko nic mu nie zrób. - Powiedziałam.
- Jeśli dostanę kasę to nic mu nie będzie. - Powiedział i rozłączył się.
Po tej rozmowie zaczęłam płakać. Byłam szantażowana. Jeszcze wciągnęłam w to Duncana, który nic im nie zrobił. Nie chcę żeby coś mu się stało.
- Wszystko w porządku? Kto to był? - Zapytał Duncan i zatrzymał samochód przed domem.
- Nie ważne. - Powiedziałam i cały czas płakałam.
- Co ci powiedział? Księżniczko, powiedz o co chodzi. - Odpowiedział Duncan i przytulił mnie.
- Jeśli Ci to powiem nie będziesz chciał mnie znać. - Odpowiedziałam.
- Bez względu na to co chcesz mi powiedzieć nie przestanę cię kochać. Pomogę Ci. - Powiedział Duncan.
- Porozmawiajmy o tym w domu, dobrze? - Powiedziałam i wysiadłam z auta.
- Okej. - Odpowiedział i razem poszliśmy w stronę drzwi.
Po wejściu usiedliśmy na kanapie.
- Duncan, szantażują mnie... - Nie mogłam powstrzymać się od płaczu.
- Kto cię szantażuje? - Zapytał. - Nie pozwolę nikomu cię skrzywdzić.
- Okropni ludzie. Po zerwaniu z tobą weszłam jakby to powiedzieć w złe towarzystwo. Byłam załamana, chciałam jakoś odciągnąć się od tych problemów. - Mówiłam ciągle płacząc. - Zaczęłam się z nimi spotykać. Później chciałam odejść, ale nie pozwolili mi. Teraz grożą mi, że jeśli im nie zapłacę nie pozwolą mi się od nich uwolnić i zrobią coś mi i tobie. Nie wiem skąd wiedzą, że z tobą mieszkam. Boję się, że naprawdę coś Ci się stanie. - Zaczęłam płakać jeszcze bardziej i jakby rzuciłam się na chłopaka przytulając go.
- Mi nic nie będzie. - Powiedział Duncan. - Ile kasy musisz im dać?
- 200000 złotych. Nie stać mnie... - Odpowiedziałam.
- Ale mnie już tak. - Uśmiechnął się. - Jedziemy do banku.
- Nie musisz tego robić... - Zaczęłam ale mi przerwał.
- Dla ciebie zrobię wszystko. Poza tym w związku to chłopak częściej za wszystko płaci. - Zaśmiał się.
- Ale my nie jesteśmy razem... - Odpowiedziałam.
- Jeszcze nie jesteśmy. - Uśmiechnął się.
Nie chciałam się z nim kłócić na ten temat. Wyszliśmy i pojechaliśmy do banku. Duncan wypłacił 200000 złotych i zadzwoniłam do tego całego szefa.
- Mam kasę. Widzimy się za 20 minut w parku. - Powiedziałam.
- Dobrze. - Odpowiedział. - Wiedziałem, że Ci się uda. - Rozłączyłam się.
Pojechałam razem z Duncanem na miejsce spotkania.
- Poczekaj trochę dalej, żeby nie wiedział, że o tym wiesz. - Powiedziałam.
- Dobrze, ale jak coś będzie chciał ci zrobić to krzycz. - Odpowiedział Duncan.
Poszłam do tego gościa.
- Proszę, o to twoja kasa. - Powiedziałam.
- Jak tak szybko udało Ci się ją zdobyć? - Spytał.
- Powiedzmy, że wzięłam pożyczkę. - Odpowiedziałam.
- Ale ty jesteś głupiutka księżniczko. Myślałaś, że uda Ci się tak łatwo od nas odejść? - Powiedział ten koleś.
- Czego ode mnie jeszcze chcecie? Dałam was kasę. - Zestresowałam się.
- Myślisz, że jak dasz nam pieniądze to tak po prostu cię wypuścimy? - Zaśmiał się. - Brać ją.
W tym momencie przypomniałam sobie, że Duncan kazał mi krzyczeć.
- Duncan!! - Krzyczałam najgłośniej jak potrafiłam.
Zauważyłam, że chłopak biegnie już w moją stronę. Miałam związane ręce. Już mieli mnie zabrać do auta, gdy nagle...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro