Rytmatysta
Autor: Brandon Sanderson
Karegoria: Fantasy
L. Stron: 306
Seria/trylogia: nie wiadomo.
Mamy tu nowy świat, z jakim jeszcze nigdzie indziej się nie spotkałam.
Nie ma kontynentów, ciężko też powiedzieć coś o państwach, są raczej wyspy.
Mamy też tak zwanych Rytmatystów. Kim oni są? To ludzie wybierani przez tajemniczego Mistrza w tajnej ceremonii. Przgięłam, może nie tajnej, ale na pewno tajemniczej. I tak na prawdę nie wiadomo, co tam dokładnie się dzieje. Tylko wybrani mogą posługiwać się magią, która polega na... Ożywianiu kredowych rysunków.
Na początku wydawało mi się to śmieszne i... Dziwne? Bezużyteczne? Pomyślałam, że niby co można zrobić z - jak oni to nazywają, kredowcami? Otóż jak się okazuje całkiem sporo.
Jak zapewne się domyślacie, główny bohater albo jest Rytmatystą, albo nie jest, ale chce nim być. W tym przypadku mamy tą drugą sytuację.
Co więcej, w magicznej szkole, do której uczęszcza protagonista giną uczniowie i nasz bohater jest jedną z osób, ktore próbują rozwikłać tę zagadkę. Brzmi banalnie? Może i tak, ale przebieg wydarzeń i rozwiązanie jest bynajmniej nie banalny.
Fabuła płynie wartko i szybko się ją czyta. Nie ma nudnych zamulaczy, na każdej stronie coś się dzieje. Nawet jeśli nie ma nic nadzwyczajnego, żadnych zwrot akcji (których ogólnie troszkę jest i bardzo mi się podobały), to zgłębiamy wraz z bohaterami tajniki Rytmatystów.
Bohaterów nie jest dużo, za to są nieźle wykreowani. Doskonale jestem w stanie zrozumieć sposób myślenia i powód takiego, a nie innego zachowania. Choć potrzeba na to czasu, gdyż poznajemy ich stopniowo, po kawałeczku. Co też jest na duży plus moim zdaniem.
Możemy znaleźć ciekawe przemyślenia na różne tematy. Jakie? Nie będę zdradzać.
Zdecydowanie nie jest to książka dla młodszych czytelników. Może być zbyt trudna do zrozumienia.
Na początku podchodziłam do niej sceptycznie. Szkoła magii? Mi sie to skojarzyło z Harrym Potterem, mimo że nie tylko tam spotkałam się z tym motywem. Nie chciałam kolejny raz czytać powielanego tematu. Nic bardziej mylnego. Pozytywnie się zaskoczyłam. Do szkoły mogą chodzić zarówno Rytmatyści, jak i nie- Rytmatyści, chociaż jeśli chodzi o tych drugich to nie każdy.
Podobał mi się przedstawiony kontrast w szkole między tymi dwiema grupami.
O samym świecie wiem niewiele, więc się nie wypowiem. Na razie.
Byłam zaskoczona, ale i też ucieszyłam się z tego powodu, że tak dużo treści zawarto w tak stosunkowo niewielu stronach. To jest jak dla mnie na duży plus.
W sumie to nawet nie wiem, czy było tam coś, co mi się nie podobało. Nawet jeśli, to zapomniałam, zostało to przyćmione pozytywami. A chyba tak powinno być, prawda?
Baaardzo polecam sięgnąć po tę lekturę. Jeżeli mój marny opis Was nie zachęcił, to i tak proszę, spróbujcie.
A może ktoś już czytał? I jak wrażenia? Chętnie podyskutuję.
Jest to moje pierwsze zetknięcie z twórczością tego autora i zdecydowanie mam ochotę na więcej.
Co do dalszych części... Wiadomo, że kontynuacja będzie, ale nie wiadomo kiedy i w jakich ilościach.
PS. Jak się podoba taka forma recenzji? Wiem, że różnica między poprzednimi jest diametralna, wiem też że poziom tamtych jest żałośnie niski. Ale co sądzicie o tym? Jeżeli mogę coś poprawić, to chętnie wysłucham porad.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro