Rozdział 7
Perspektywa Elizy
Przeciągły dźwięk skrzypiących drzwi rozbrzmiał w korytarzu, gdy wchodziliśmy do kolejnego pomieszczenia. Zamek Delacroix nie przestawał mnie zaskakiwać. Każde miejsce było jak osobny świat, pełen tajemnic i wspomnień, które wciąż unosiły się w powietrzu. Felix szedł obok mnie, wyraźnie zamyślony. Zauważyłam, że od chwili, gdy przeczytaliśmy ostatni fragment dziennika, stał się jeszcze bardziej milczący niż zwykle.
„Felix, co się dzieje?" - zapytałam, zatrzymując się w pół kroku. Moje słowa odbiły się echem od wysokich ścian, jakby nawet zamek chciał znać odpowiedź.
Spojrzał na mnie, a w jego oczach dostrzegłam cień niepewności. „To wszystko... te słowa, Elizo. To, co przeczytaliśmy w dzienniku. To nie jest tylko historia. To coś więcej. Mam wrażenie, że to... ostrzeżenie."
Zmarszczyłam brwi, próbując zrozumieć, co miał na myśli. „Ostrzeżenie przed czym? Przecież niczego tam nie było jasno napisane. Tylko fragmenty wspomnień i jakieś symboliczne zdania."
Felix odetchnął głęboko, jakby próbował zebrać myśli. „Ale te symbole... te historie... Mam wrażenie, że ktoś próbował nam coś przekazać. Coś, co dotyczy nie tylko zamku, ale nas. Ciebie i mnie."
Zamilkłam na chwilę, analizując jego słowa. Wiedziałam, że ma rację. Od momentu, gdy postawiliśmy stopy w zamku, czułam, że coś jest nie tak. To miejsce miało w sobie ciężar przeszłości, który wydawał się dotykać nas bardziej, niż powinno. Jakby historia zamku była spleciona z naszymi losami.
„Nie wiem, co myśleć, Felix" - przyznałam cicho, czując narastający niepokój. „Ale wiem jedno. Jeśli to rzeczywiście jest ostrzeżenie, musimy dowiedzieć się, przed czym."
Felix skinął głową, a jego spojrzenie złagodniało. „Nie jesteś sama, Elizo. Przejdziemy przez to razem."
Jego słowa przyniosły mi chwilowe ukojenie. Wiedziałam, że mogę na niego liczyć, nawet jeśli oboje byliśmy zagubieni w tej dziwnej rzeczywistości, w którą nas wciągnięto. Ruszyliśmy dalej, mijając kolejne pomieszczenia, które wydawały się coraz bardziej zniszczone. Kurz osiadał na wszystkim, a zapach starości unosił się w powietrzu.
Nagle Felix zatrzymał się przed dużymi, drewnianymi drzwiami. Były ozdobione misternymi rzeźbieniami, które przedstawiały jakieś sceny - ludzi, którzy wydawali się uciekać przed czymś niewidzialnym, i dziwne, zwierzęce sylwetki w tle.
„Widzisz to?" - zapytał, wskazując na jedno z wyrytych symboli. „To ten sam znak, który widzieliśmy w dzienniku."
Przyjrzałam się bliżej. Rzeczywiście, na drzwiach widniał znajomy symbol - ten sam, który widzieliśmy w dzienniku i który Felix wcześniej zauważył w innych częściach zamku. To był znak, który najwyraźniej miał kluczowe znaczenie, choć jeszcze nie wiedzieliśmy jakie.
„Myślisz, że te drzwi prowadzą do czegoś ważnego?" - zapytałam, spoglądając na Felixa.
„Jest tylko jeden sposób, żeby się dowiedzieć" - odpowiedział, kładąc rękę na klamce.
Drzwi otworzyły się z trudem, jakby nie były używane od dziesięcioleci. Za nimi znajdowała się sala, która zaparła mi dech w piersiach. Była ogromna, z wysokim sklepieniem, na którym namalowano freski przedstawiające gwiazdy i księżyce. W centrum pomieszczenia stał wielki stół, a na nim leżały rozrzucone stare mapy i dokumenty.
Felix podszedł do stołu, przyglądając się mapom. „To plany zamku" - powiedział, jego głos pełen zdumienia. „Ale... coś tu nie pasuje."
Podeszłam bliżej, przyglądając się mapom. Rzeczywiście, na jednej z nich widniały pomieszczenia, których nie widzieliśmy podczas naszej wędrówki po zamku. Wyglądało na to, że w zamku znajdowały się ukryte przejścia, o których nie mieliśmy pojęcia.
„To musi być jakaś wskazówka" - powiedziałam, próbując zrozumieć znaczenie mapy. „Te ukryte pomieszczenia... Może właśnie tam znajdziemy odpowiedzi."
„A może znajdziemy coś, co wolelibyśmy zostawić w spokoju" - zauważył Felix, patrząc na mnie z powagą. „Elizo, jeśli mamy to zrobić, musimy być przygotowani na wszystko."
Wiedziałam, że miał rację. To, co kryło się za tymi mapami i symbolami, mogło być czymś, co zmieni nasze życie na zawsze. Ale czułam, że nie mogę się cofnąć. Byłam zdeterminowana, by odkryć prawdę - niezależnie od tego, jaka ona była.
„Zróbmy to" - powiedziałam, patrząc Felixowi prosto w oczy. „Znajdźmy te ukryte przejścia."
Felix uśmiechnął się lekko, choć jego oczy wciąż były pełne niepokoju. „Razem, Elizo. Zawsze razem."
Nie było już odwrotu. Wzięłam głęboki oddech, próbując opanować strach, który wciąż czaił się gdzieś w głębi mojego umysłu. Wyszliśmy z sali, trzymając mapy i nowo odkrytą wiedzę. Teraz wszystko zależało od nas.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro