Rozdział 5
Perspektywa Elizy
Dźwięk kroków, które odbijały się od kamiennych ścian zamku, wypełniał przestrzeń. Było cicho, prawie martwo, jakby sama ziemia nie chciała obudzić się do życia. Czułam ciężar powietrza wokół siebie, jakby każda cząstka tego miejsca była nasłuchująca, gotowa ujawnić coś, czego nie byliśmy gotowi zobaczyć.
Felix szedł obok mnie, jego obecność była niemal namacalna. Czułam, jak napięcie między nami narasta. Byliśmy w miejscu, które czuło się inne. Zamek Delacroix nie był zwykłym domem. To było miejsce pełne sekretów, pełne historii, które przenikały przestrzeń niczym duchy przeszłości. I właśnie w tym miejscu, w tym mrocznym sercu, miałyśmy – ja i Felix – znaleźć odpowiedzi, które miały zmienić nasz świat.
„Gdzie ona nas prowadzi?” – zapytał Felix cicho, jego głos był pełen niepokoju. Patrzył na mnie, a ja widziałam w jego oczach to samo, co czułam – strach przed nieznanym, ale również determinację. To było jak przyciąganie magnetyczne: nie mogliśmy się cofnąć, bo wiedzieliśmy, że nie ma odwrotu.
Kobieta, która nas prowadziła, była jak cień. Zatrzymywała się tylko na moment, by wskazać drogę, a potem znów szła, wchodząc głębiej w mrok zamku. Jej kroki były tak ciche, jakby ziemia sama pochłaniała każdy jej ruch. Nie rozmawiała z nami, nie odpowiadała na pytania. Tylko prowadziła nas w milczeniu, jakby już wiedziała, co się stanie. Jakby miała pełną kontrolę nad tym, co nas czeka.
„To jest ten moment” – powiedziałam do siebie w myślach, czując, że moje serce bije coraz mocniej. Było to jednocześnie podekscytowanie i niepokój. Ta historia, której byliśmy częścią, miała się wkrótce ujawnić. Ale czy byliśmy na to gotowi?
W końcu dotarliśmy do małych, drewnianych drzwi, które nie wyróżniały się niczym szczególnym. W porównaniu do reszty zamku, wyglądały na zapomniane. Pokryte kurzem, lekko zniszczone, jakby nikt ich nie otwierał od lat. Kobieta zatrzymała się przed nimi, a jej wzrok utkwiony był w drzwiach, jakby to była granica, którą musieliśmy przekroczyć, by dowiedzieć się wszystkiego.
„To tutaj” – powiedziała w końcu, jej głos wciąż tak spokojny, że brzmiał jak szept wśród mrocznych ścian.
Zatrzymałam się na chwilę, czując, jak napięcie rośnie. Moje dłonie lekko się trzęsły, gdy pchnęłam drzwi. Zatrzeszczały w zawiasach, a za nimi ukazał się pokój pełen starych książek, pergaminów, map i dokumentów. Na pierwszy rzut oka było to zwykłe archiwum – pomieszczenie pełne zapomnianych skarbów przeszłości. Ale coś w tym miejscu było inne. Powietrze czuło się ciężko, jakby każda książka, każdy papier, każda kartka miały swoją historię. Jakby to pomieszczenie samo w sobie było żywe.
Kobieta weszła za nami do środka, a Felix, mimo swojego niepokoju, ruszył za nią. Zatrzymaliśmy się w środku, patrząc na stosy dokumentów, które wyglądały na porzucone. Czułam, jak w tej ciszy każda cząstka mojego ciała jest napięta, gotowa na to, co miało się wydarzyć.
„To tu znajdziecie odpowiedzi” – powiedziała, kładąc na stół stary dziennik. Zniszczona okładka była wytarta i pełna zagięć. Strony były żółte, ale nie to przykuło moją uwagę. To, co przyciągnęło mój wzrok, to znak na okładce – symbol, który widziałam wcześniej, w jednym z ukrytych pokoi zamku. I teraz to wszystko zaczynało się łączyć w jedno.
„To jest klucz” – dodała kobieta, patrząc na nas poważnie. „To, co tutaj znajdziecie, to nie tylko historia Delacroix. To także historia wasza. Każde słowo na tych stronach ma znaczenie.”
„Dlaczego my?” – zapytał Felix, patrząc na kobietę z niedowierzaniem. Jego głos brzmiał jakby próbował zrozumieć, a jednocześnie bał się odpowiedzi.
Kobieta spojrzała na niego, jej oczy błyszczały w ciemności. „Bo wasze imiona zostały zapisane w tej historii. Wasze losy są nierozerwalnie związane z tym, co tutaj się wydarzyło. I nie możecie się od tego uwolnić. Przeszłość rodu Delacroix nie jest tylko ich, jest wasza. A teraz nadszedł czas, by ją poznać.”
Poczułam, jak moje serce bije szybciej. To, co powiedziała, było jak strzał w ciemność. To nie była tylko historia o rodzie, o tajemnicach tego zamku. To była historia o nas, o Felixie, o mnie, o naszej przyszłości. Nie mieliśmy pojęcia, co to wszystko oznaczało, ale wiedziałam jedno: nie mogliśmy już zawrócić.
„Co mamy zrobić?” – zapytałam, nie będąc pewną, czego się spodziewać. „Czy mamy po prostu otworzyć tę książkę?”
Kobieta skinęła głową. „Tak. Tylko wtedy poznacie prawdę. Tylko wtedy zrozumiecie, dlaczego jesteście tutaj, dlaczego musicie odkryć te sekrety.”
Przez chwilę stałam w milczeniu. Zrozumiałam, że ta książka nie była tylko zbiorem starych zapisków. To był przewodnik, który prowadził nas przez mroczne zakamarki przeszłości, przez prawdy, które były ukryte w cieniu, przez losy, które były już zapisane. Wiedziałam, że odkrycie tej prawdy zmieni wszystko.
„Zaczynamy” – powiedział Felix, patrząc na mnie. Jego oczy były pełne determinacji. „To nasza droga.”
Spojrzałam na niego, a potem na książkę. To było jak początek czegoś, czego nie dało się zatrzymać. Zaczęliśmy czytać.
---
Z każdą stroną, którą przewracałam, czuliśmy, jak rośnie w nas niepokój. Słowa, które pojawiały się na kartkach, były pełne tajemnic i zagadek, które nie dawały spokoju. Każdy zapis, każda historia miała ukrytą głębię, którą musieliśmy zrozumieć. To, co odkrywaliśmy, było jak układanka, której brakujący elementy musieliśmy znaleźć.
„To wszystko ma sens” – powiedział Felix po chwili ciszy, gdy zaczęliśmy łączyć fakty. „Historia, którą tu znajdujemy, nie jest przypadkowa. Wszystko jest ze sobą powiązane.”
„Zaczynam rozumieć” – odpowiedziałam, choć wiedziałam, że jeszcze nie rozumiem wszystkiego. „To jest tylko początek, prawda?”
„Tak” – odpowiedziała kobieta, patrząc na nas poważnie. „I nic nie będzie już takie samo.”
Zaczęłam czytać dalej, a serce biło mi coraz szybciej. To, co odkrywaliśmy, miało wkrótce zadecydować o naszej przyszłości.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro