Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~9~

***

Nie jestem pewien ile czasu siedzimy na tym balkonie, ale jedno jest pewne... to jest najszczęśliwszy moment mojego życia z ostatnich kilku miesięcy...
- Idioto... - podniosłem wzrok dalej mocno wtulony w jego kości - Muszę wracać do siebie... Nightmare może wrócić... - westchnąłem cicho i wstałem.
- Czy... czy jak znów gdzieś sobie pójdzie... to przyjdziesz do mnie..? - stanął obok i z rumieńcem podrapał się po głowię.
- Jeśli oddasz mi laczka to pewnie - uśmiechnął się delikatnie - Do potem... - i zniknął...
Wszedłem do sypialni i usiałem na łóżku. Całowaliśmy się... tuliliśmy... czy to czyni nas parą..? Raczej nie... Ale chciałbym w to uwierzyć... Dlaczego..? Sam nie wiem... 
Zakochałeś się? - zerknąłem na Charę speszony - Słuchaj Cross... Nie możesz przez całe życie mnie usypiać, wiesz? - odwróciłem wzrok - Poza tym... ten cały Error... - spiąłem się lekko - Coś ukrywa - zacisnąłem dłonie.
- Nic nie ukrywa - patrzyłem tępo w podłogę.
Czyżby? -
- Szybciej zaufałbym Nightmare'owi niż tobie Chara... - warknąłem czując narastającą złość. Duch patrzył na mnie z niedowierzaniem.

- W takim razie... mocno się zawiedziesz... - tym razem to on się wkurzył - I obyś cierpiał największe męki, wiesz? - i zniknął.
Czemu Error miałby mieć jakieś sekrety związane ze mną? Nie uwierzę w to. Przynajmniej nie bez jakichkolwiek dowodów...

~~***~~

Od kilku dni Error unika mnie bardziej niż powinien... myślałem, że między nami jest dobrze, a nawet bardzo... Myliłem się..?
- Cross! - odwróciłem się spoglądając na biegnącego w moją stronę Killer'a. Po krótkiej chwili, gdy stanął obok dał sobie chwilę wytchnienia, a następnie obdarował mnie krótką informacją - Szef cię woła do siebie - uśmiechnął się słabo, próbując ukryć zazdrość... ale niezbyt mu to wychodziło...
Skinąłem lekko głową i ruszyłem w stronę gabinetu Nightmare'a. Zobaczymy czy powód będzie ten sam co zawsze... czy może inny...
Wszedłem do jego pokoju bez zbędnego pukania. Szef spojrzał na mnie zza papierów i uśmiechnął się lekko.
- Wiesz, że nie wypada samemu się wpraszać? - westchnąłem.
- Chciałeś mnie widzieć..? - zrobiłem kilka kroków w przód, a jego macki kolejny raz objęły mnie w pasie i przyciągnęły do niego sadzając na kolanach.
- Być może... - patrzyliśmy sobie w oczy - Mam dla ciebie prezent - w jego dłoni pojawiło się prostokątne pudełko. Wziąłem je i otworzyłem. Przedmiot w środku niezbyt mnie zadziwił. Była to różowa obroża ze znaczkiem na którym pisało moje imię. Odwróciłem go delikatnie. Oczywiście była tam też nazwa właściciela... - Podoba ci się? - ... - Nie? - ścisnął moją talie - Nawet nie wiesz jak trudno było taką zdobyć... - mam skakać ze szczęścia? - Od dzisiaj masz ją nosić... - Nightmare zaczął mi ją zakładać, ale odepchnąłem jego dłoń podnosząc się. Zmarszczył "brwi" - Masz być posłuszny Cross - odsunąłem się.
- Nie mam zamiaru być psem... - nawet jeśli w jakiejś części już nim jestem...
- Ah tak? - pojawił się przede mną i przygniótł do ściany - Wiesz jak się kończy niesłuchanie mnie, prawda? - warknąłem cicho w odpowiedzi - Śmiesz mnie ignorować?! - to był zły pomysł...
- Przeprasz- - nie dokończyłem, przez swój własny krzyk.
- Nie zachowuj się jak idiota Cross... - kolejne uderzenie w żebra.
- T-to przestań... - spojrzeliśmy sobie w oczy.
- Przestać..? - uśmiechnął się - Dlaczego chcesz tego akurat teraz? - zbliżył mnie do siebie - Czy jest jakiś powód dla którego akurat teraz chcesz bym przestał? - sparaliżowało mnie.
Jaki jest powód..? Zawsze wszystko wytrzymywałem... ale teraz... chce by to co robię z Nightmare'em było z kimś innym... z jedną osobą, która ostatnimi czasy sprawiała, że się śmiałem...
- Co wy kurwa robicie? - zerknąłem za szefa dostrzegając wkurzonego czarnego szkieleta... Error'a...

***

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro