Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~13~

Cross

Odsunąłem się od niego niemal natychmiast. Jeśli chce, by to wszystko się skończyło to muszę wziąć się w garść. 
- Więc? Chcesz zakończyć nasz związek, tak Cross? - spojrzeliśmy sobie z Nightmare'em w oczy.
- J-ja... Ja chce odejść - zacisnąłem dłonie - Odejść z tego gangu! -
- I gdzie pójdziesz? - zbliżył się do mnie, ale niezbyt blisko, przez stojącego między nami Error'a - Naprawdę myślisz, że tamci idioci przyjmą cię z otwartymi ramionami po tym co zrobiłeś? - odwróciłem wzrok - Teraz należysz do nas. Należysz do mnie... - zerknąłem na Error'a.
- Cross... - odezwał się - Co do jednego Nightmare ma rację... Nie możesz stąd odejść... - ...
- Dlaczego teraz tak mówisz..? - oderwał ode mnie wzrok. Złapałem go za dłoń, ale w tej samej sekundzie macka nas od siebie oddaliła.
- Czułem, że między wami coś zaiskrzyło. Obrzydliwe - Nightmare pojawił się przede mną - Czy ty naprawdę tego nie widzisz Cross? - zaśmiał się cicho - To Error zapoczątkował całe twoje nieszczęście - moje usta delikatnie się otworzyły w zdziwieniu.
- To nie prawda... - spojrzałem na szkieleta, ale ten jedynie panicznie unikał mojego spojrzenia.
- Naprawdę myślałeś, że Epic zginął z twojej winy? - moja dusza się zatrzymała na ułamek sekundy.
- K-kłamiesz... T-to moja wina... - dotknął mojego policzka ścierając łzy, które mimowolnie zaczęły wypływać mi z oczu.
- Error go zabił - 
- KŁAMIESZ! - odsunąłem się i objąłem od tyłu Error'a - P-powiedz, że on kłamie... - jego kości drżały. 
- Cross... ja... - to nie może być prawda...
- Widzisz Cross? Tutaj nie możesz ufać komuś takiemu jak Error - odsunąłem się i upadłem na kolana. Mój najlepszy przyjaciel... Zginął z jego rąk... 
- Zamknij się Nightmare... - Error chciał mnie dotknąć, ale w ostatniej chwili uniemożliwiłem mu to.
- Nie dotykaj mnie... - wstałem - Nie wierzę, że wytrzymałem tu tak długo... Nienawidzę was... was obu... - zacisnąłem dłonie i wytarłem łzy.
- Cross do cholery daj mi się wytłumaczyć! - spojrzałem mu w oczy.
- Wytłumaczyć z czego?! Że zabiłeś osobę, która była najważniejsza w całym moim życiu?! - odsunąłem się jak najdalej.
- Wtedy cie nawet nie znałem! Wiesz jaki jestem! Niszczę anomalie! On nią był! - zrobił w moją stronę krok - Teraz bym nie powtórzył tego błędu... -
- Że co? - Nightmare odciągnął go ode mnie - Ty na serio się w nim zakochałeś? - zaczął się śmiać, ale nie obchodziło mnie to. Złapałem za obroże znajdującą się na mojej szyi i zniszczyłem rzucając na podłogę.
- Tak do kurwy! Kocham go! - poczułem wokół siebie niebieskie nicie - I nie pozwolę, by więcej cierpiał... - w jednej chwili oboje znaleźliśmy się na świeżym powietrzu.
Rozejrzałem się. Nie rozpoznaję tego au. 
- Przepraszam za wszystko... Naprawdę... - Error zbliżył się do mnie, był na wyciągnięcie ręki.
- T-ty naprawdę go zabiłeś..? - przetarłem łzy, ale te na nowo zagościły na moich policzkach.
- Nightmare szukał nowych rekrutów... - odwrócił się - Kazał mi jakiegoś znaleźć... Chodziłem, więc po różnych uniwersach. Aż w końcu zauważyłem ciebie - spojrzał na mnie przez ramię - Byłeś dobry w walce, lecz zbyt przywiązany do Star Sansów, no i Epic'a... - westchnął - Stwierdziłem, że może poczucie winy sprawi, że przejdziesz do nas, a jak nie to wykombinowałbym coś innego, jednak tamto wystarczyło. Załamałeś się, gdy myślałeś, że zginął z twoich rąk. Nie chciałeś widzieć reszty. Płakałeś w najróżniejszych au. I wtedy przyszedł do ciebie Nightmare. Zgodziłeś się myśląc, że to będzie twój nowy dom. I w sumie był... na początku... - jego głos stał się cichszy i smutniejszy - Początkowo Night był wobec ciebie obojętny, ale... dowiedział się o tym, że Dream darzy cię uczuciami - podniosłem wzrok zdziwiony - Początkowo tylko chciał się tobą zabawić, ale... potem również się w tobie zakochał - obrócił się i podszedł do mnie - Dlatego zrobił z ciebie dziwkę... - smutny patrzył mi w oczy - Nie wiedziałem o tym, że cie gwałci dopóki sam tego nie zobaczyłem. Wtedy też zrozumiałem, że... zrobiłem źle sprowadzając cię tu. Nie umiałem przestać o tym myśleć, więc zaproponowałem ci spotkanie... Chciałem się czegoś o tobie dowiedzieć... Ale, gdy zacząłeś płakać nie wytrzymałem... gdy pijany już zasnąłeś sam zacząłem ryczeć, bo nie dałem rady z poczucia winy jakie miałem... W-wtedy też... poczułem do ciebie coś więcej... Chciałem byś był bezpieczny... ale przerażało mnie to, że Nightmare nie będzie po mojej stronie. Zgwałciłem cię raniąc jeszcze bardziej ciebie jak i siebie... - dotknąłem delikatnie jego dłoni - Obiecuje ci, że nigdy więcej nie dam Nightmare'owi cię dotknąć... Sam też mogę trzymać się z dala jeśli tylko będziesz tego chci- - przerwałem mu łącząc nasze usta w pełnym smutku pocałunku. Nasze wspólne łzy mieszały się ze sobą tworząc zupełnie nową barwę.
- N-nie umiem ci wybaczyć tego, że zabiłeś mojego przyjaciela... - powiedziałem, gdy w końcu się od siebie oderwaliśmy - Ale... mimo wszystko dalej czuję się przy tobie bezpiecznie... - wtuliłem się w niego.
- Przepraszam... Tak cholernie przepraszam... - załkał cicho obejmując mnie mocno.

***

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro