~11~
Cross
Od ponad tygodnia oficjalnie zostałem chłopakiem szefa. Nie sądziłem, że zostanie to przyjęte tak dobrze.
- Crossy~ - podniosłem wzrok spoglądając na nagiego szkieleta. Aktualnie siedzę u siebie w pokoju czytając książkę. Nightmare przychodzi tu kiedy chce od ponad trzech dni. Nie wstydzi się niczego... - Pocałuj mnie - zbliżyłem usta do jego i je połączyłem szybko się odrywając - To było słabe nawet jak na ciebie... - przygniótł mnie do łóżka i zawisł nad - Do rzeczy... Wychodzę dzisiaj i wrócę dosyć późno. Dlatego czekaj na mnie w pełni przygotowany~ - skinąłem lekko głową - Mógłbyś ubrać tamten strój który ci dałem~ - polizał mnie po kręgach szyjnych na co mimowolnie zareagowałem jękiem.
I tak kolejną godzinę spędziliśmy całując się i robiąc inne brudne rzeczy. Po tym czasie, jednak całe szczęście Nightmare musiał się zbierać. Mimo chęci nadal nie umiem cieszyć się z jego pocałunków. Gdy uprawiamy seks myślę zupełnie o kimś innym, by dojść. Jego dotyk wciąż mnie obrzydza. Ale kiedyś w końcu przywyknę. Prawda?
- Masz za mną czekać skarbie - lekko spocony pocałował mnie w czoło i zniknął.
- Lepiej się umyj jeśli naprawdę chcesz zniwelować smród jego mazi. Fuj! - na Chare też już przestałem zwracać uwagę, jednak stosuję tabletki przynajmniej raz dziennie, by nie denerwował mnie przy sytuacjach z Nightmare'em.
- Szef woli, gdy nim pachnę - wstałem i otworzyłem szafę wyjmując z niej codzienne ubrania.
Ubrałem się i już miałem zamykać mebel, gdy przypomniałem sobie o jednej ważnej rzeczy. Ja nadal mam telefon. Powinienem go oddać Error'owi. W końcu zakończyliśmy naszą znajomość. Od tygodnia nie patrzę na niego, nie rozmawiamy. Jesteśmy dla siebie jak powietrze.
- I co zamierzasz zrobić pusta głowo? - pozbyć się wszystkiego co należy do niego.
- Włożę mu to do pokoju - wziąłem przedmiot do ręki bacznie mu się przyglądając. Nic się nie zmienił.
- Co za marnotrawstwo... - włączyłem go, a moim oczom ukazała się informacja o +99 wiadomościach.
Usiadłem na łóżku i odblokowałem ekran. Włączyłem wiadomości i jak się okazało wszystkie były od tylko jednej osoby. Napisz Debilu. Z lekką ciekawością zacząłem jeździć palcem w górę, by dojść do najstarszych z nich. Gdy w końcu mi się to udało zacząłem czytać.
Napisz Debilu: Przyjdz do mnie o 20 okej?
Napisz Debilu: Już 5 po
Napisz Debilu: Naprawde az tak jestes na mnie zly?
Napisz Debilu: Ej
Napisz Debilu: Wiem ze to nie bylo okej ale robilem to co musialem
Napisz Debilu: Nie mam zamiaru miec poczucia winy
Napisz Debilu: Ale przyjdz do mnie
Napisz Debilu: Dobra mam cie gdzies
Napisz Debilu: Mecz sie z nightem do konca zycia
Napisz Debilu: Bardzo prosze
I teraz zaczął mnie obrażać w kilkunastu wiadomościach. Skończył po północy następnego dnia. Dopiero po paru godzinach znów napisał.
Napisz Debilu: Patrze na ciebie i mysle
Napisz Debilu: On kurwa nie czyta moich smsow
Napisz Debilu: I ty sie dziwisz ze cie nie lubie?
Minęło kilka minut zanim znów napisał.
Napisz Debilu: Więc jesteście razem co?
Napisz Debilu: Zadlaw sie jego kutasem
Napisz Debilu: Jestescie obrzydliwi
Napisz Debilu: Mam juz cie dosyc
Napisz Debilu: Nawet nie waz sie do mnie cokolwiek mowic
Po paru godzinach znów napisał.
Napisz Debilu: Cross
Napisz Debilu: Dlaczego o tobie mysle?
Napisz Debilu: Jestes cholernie obrzydliwy
Napisz Debilu: I slysze jak jeczysz
Napisz Debilu: Serio ci sie to podoba?
Napisz Debilu: Czy robisz to tylko by mnie wkurzyc?
Napisz Debilu: Jesli tak to juz ci wyszlo okej?
I kolejny dzień.
Napisz Debilu: Chcialem z toba pogadac
Napisz Debilu: Ale uciekles
Napisz Debilu: Przyjde do ciebie wieczorem
Napisz Debilu: Chce pogadac
Parę godzin później.
Napisz Debilu: Serio spisz
Napisz Debilu: Wygladasz zalosnie
Napisz Debilu: Chce cie przytulic
Napisz Debilu: Kurwa
Napisz Debilu: Zignoruj tamta wiadomosc
Napisz Debilu: Nie miala isc do ciebie jasne?
I kolejny dzień.
Napisz Debilu: Chcesz gdzies wyjsc?
Napisz Debilu: Zabiore cie gdzie chcesz
Napisz Debilu: Ale prosze
Napisz Debilu: Przestan mnie unikac
Napisz Debilu: Cross
I to były jego ostatnie wiadomości na tamten dzień.
Napisz Debilu: Przepraszam okej?
Napisz Debilu: Wiem ze tylko idioci przepraszaja przez sms ale
Napisz Debilu: Naprawde przepraszam
Napisz Debilu: Pozwol mi sie z toba zobaczyc a przeprosze cie tak jak nalezy
Napisz Debilu: Cross
Kilka godzin przerwy...
Napisz Debilu: Czyli to przez nightmarea nie masz czasu by wysluchac mych przeprosin?
Napisz Debilu: Bardzo dobrze!
Napisz Debilu: Mam cie gdzies!
Napisz Debilu: To koniec martwienia sie o ciebie i obserwowanie
Napisz Debilu: Koniec!
Zignorowałem kilkadziesiąt wiadomości o kończenia naszej znajomości, aż moje oczy nie trafiły na jedną z innego już dnia.
Napisz Debilu: Przepraszam ze taki bylem
Napisz Debilu: Nie chcialem by night dowiedzial sie ze cie lubie
Napisz Debilu: A lubie cie
Napisz Debilu: Wiec prosze
Napisz Debilu: Nie badx na mnie zly
Napisz Debilu: Przepraszam
Napisz Debilu: Nie chcialem by to tak wygladalo
Napisz Debilu: Przepraszam...
I zostały wiadomości z dzisiaj, ale. Sam nie wiem czy chce je czytać. Nawet nie wiem czy są one pisane szczerze. Przez wiadomości niczego nie mogę potwierdzić. Chciałem odłożyć urządzenie, ale wyświetliła się kolejne powiadomienie. Niezbyt chętnie kliknąłem w nie.
Napisz Debilu: Widze ze odczytales wiadomosci
Napisz Debilu: Ide do ciebie draniu
Odłożyłem przedmiot jak najszybciej i wstałem z łóżka. Nie mam zamiaru z nim rozmawiać...
- Więc masz teraz mały, albo i duży problem - zerknąłem na ducha zdezorientowany, ale jak poczułem czyjeś dłonie na mojej tali zrozumiałem o co chodzi.
- Nie odwracaj się... - stałem mimo chęci ucieczki.
- Idź stąd... - złapałem go za dłonie obejmujące mnie.
- Przepraszam... - oparł głowę o moje ramię - Wiesz, że przed Nightmare'em musimy udawać, że nienawidzimy dosłownie wszystkiego... - do oczu naszły mi łzy.
- N-naprawdę ci na mnie nie zależy..? - nie umiałem dłużej wytrzymać i po prostu zacząłem płakać jak dziecko.
- Kurwa to oczywiste, że nie! Znaczy tak... Kurwa tak sformułowałeś te pytanie, że nie mam pojęcia jak odpowiedzieć... - wytarłem policzki.
- Szczerze... - mocniej zacisnął dłonie.
- Okej, więc... Zależy mi na tobie... - mimo jego oporu obróciłem się przodem i spojrzałem w oczy pełne łez.
- Nie zostawiaj mnie... - wytarłem jego łzy i pogładziłem policzek.
- Zrobię tyle ile się da, by przy tobie zostać... - załkałem cicho i wtuliłem w jego ubrania.
- I-i... i nie rób nigdy więcej... - nie dokończyłem przez własny płacz.
- Nigdy więcej nie podniosę na ciebie ręki... I nie... nie zgwałcę cię... - skinąłem głową jeszcze mocniej wtulając - Przepraszam za to co zrobiłem... - czy mu wybaczyłem? Tak... ale wybaczenie nie zmieni mojej pamięci. Pamiętam ten ból sprzed tygodnia. Okropnie mocny ból. Nigdy go nie zapomnę... Będzie powracać za każdym razem, gdy spojrzę na jego twarz... jednak... mimo wszystko... Uczucia pozostają niezmienne. Nadal coś do niego czuję. I nie wydaje mi się, by cokolwiek to zmieniło...
***
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro